Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Jakub Ceglarz
|

Co łączy zawieszonego radnego PiS z aferą w SKOK i PCK? Właśnie ruszył proces

13
Podziel się:

Już po raz trzeci wystartował proces, który ma wyjaśnić rolę dolnośląskiego radnego PiS Jerzego G. w aferze południowo-zachodniej SKOK. Doszło w niej do próby wyłudzenia 12 mln zł. Wcześniej dwukrotnie zapadł wyrok uniewinniający, ale następnie uchylał go Sąd Apelacyjny.

Co łączy zawieszonego radnego PiS z aferą w SKOK i PCK? Właśnie ruszył proces
(STANISLAW KOWALCZUK/EAST NEWS)

Chodzi o wydarzenia sprzed prawie dekady, które opisuje "Gazeta Wrocławska". Jednym z oskarżonych jest Jerzy G. - radny wojewódzki i do niedawna członek zarządu wałbrzyskiego PiS. Stanowisko to stracił w związku z aferą PCK, o której pisaliśmy w money.pl w czwartek.

Proces, który ruszył w czwartek przed wrocławskim sądem nie ma jednak z PCK nic wspólnego. Chodzi natomiast o Południowo-Zachodnią SKOK, która w 2008 roku przeżywała spore problemy finansowe.

We władzach Kasy był wówczas właśnie Jerzy G. Kondycja SKOK była jednak na tyle zła, że coraz głośniej mówiło się o wprowadzeniu do niej komisarza. Wtedy G. miał zastosować podstęp, by uchronić ją przed zarządem komisarycznym.

Zobacz także: SKOK-i. Niekończąca się afera

Pomysł podsunął mu radca prawny z Poznania Tomasz T. - wcześniej oskarżany o oszustwo we wrocławskim PKS-ie. Miał na nim zyskać 1,5 mln zł.

Poradził on Jerzemu G., by Południowo-Zachodnia SKOK podpisała z jego kancelarią umowę. Jednym z jej zapisów była gigantyczna kara finansowa na wypadek, gdyby do Kasy wszedł komisarz. Jej wysokość miała wynieść 12 mln zł.

Tomasz T. przekonał Jerzego G., że widmo olbrzymiej kary powstrzyma Kasę Krajową przed wprowadzeniem zarządu komisarycznego. Umowę więc podpisano, a G. podpisał akty notarialne, które ułatwiłyby ewentualną egzekucję 12-milionowej kary.

Problem w tym, że Kasa Krajowa nie uległa i mimo kary wprowadziła komisarza. Tomasz T. zaczął więc domagać się 12 milionów i pieniądze otrzymał - przy pomocy komornika. Dopiero szybka reakcja władz SKOK spowodowała, że kwota wróciła do Kasy.

Jerzy G. dopiero wtedy zawiadomił ABW i prokuraturę. Sąd Okręgowy uznał, że skoro sam doniósł, to nie mógł wiedzieć o planowanym oszustwie - chciał tylko uratować SKOK. Dlatego uniewinnił oskarżonego.

Z takim wyrokiem nie zgodził się Sąd Apelacyjny. Jego zdaniem G. zbyt długo zwlekał z zawiadomieniem o przestępstwie, a na dodatek podpisał fałszywe oświadczenie i zataił podpisane przez niego akty notarialne. Sąd uchylił wyrok i sprawa wróciła z powrotem do okręgu.

W czwartek rozpoczęło się więc trzecie podejście do tego samego procesu.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(13)
mar
7 lat temu
Dlaczego tak walczy PIS z sądami, by przykryć aferę SKOK. By to rozwikłać należy mieć sędziów po swojej stronie.
Jan
7 lat temu
Czy Polacy już wiedzą dlaczego złodzieje tak zażarcie walczą o własne Sądy. żeby nie oni ale politycy PiS-u byli ciągani po Sądach.
info
7 lat temu
"wróciła z powrotem"..? nie można inaczej?
bercik
7 lat temu
Wszyscy sa tacy sami na górze!!!!
ggggggggggggg...
7 lat temu
No to sprawa przegrana - nikt nie wsadzi swego