Na koniec kwietnia 13,7-procentowe, na koniec roku nawet 11-procentowe, a w przyszłym jednocyfrowe - takie są szacunki Anny Kalaty, minister pracy, dotyczące bezrobocia.
Stopa rejestrowanego bezrobocia na koniec kwietnia wyniesie o 0,7 proc. mniej niż w zeszłym miesiącu. Obecnie bez pracy pozostaje ponad 2 mln osób.
"Bezrobocie w kwietniu spadło we wszystkich województwach. Spada średnio o jeden punkt co miesiąc. Realne jest, że bezrobocie spadnie na koniec roku do poziomu 11 procent” - cieszy się Kalata.
Zdaniem szefowej resortu pracy na spadek bezrobocia istotny wpływa ma podejmowanie pracy, a nie migracje Polaków za granicę. "Mają oczywiście one pewien wpływ, ale nie taki duży, jak przedstawia się to w mediach” - mówi szefowa resortu pracy jednocześnie podkreślając, że ubiegłym roku, w Polsce, pracę podjęło ponad pół miliona ludzi.
Kalata:
Nie demonizujmy migracji
Podstaw do twierdzenia, że bezrobocie będzie dalej spadać, minister pracy ma więcej.
"Mamy ten okres, kiedy rozpoczynają się prace sezonowe. Budownictwo, rolnictwo, ogrodnictwo, to wszystko rusza w kwietniu” - mówi Kalata.
Pytana jednak, czy zna liczbę osób, które przez przymrozki nie znajdą pracy, odpowiada: "Obliczenia dopiero trwają. Sami sadownicy szacują jeszcze straty. Myślę, że potrwa to kilka tygodni. Będziemy wspierać tych ludzi, aby produkcja na przyszły rok mogła być realizowana” - mówi Kalata.
Kalata:
Rząd ma udział
w spadku bezrobocia
Dodatkowo według szacunków resortu, około 20 proc. zarejestrowanych w Urzędach Pracy tej pracy w ogóle nie oczekuje.
"Zależy im na tym, aby mieć ubezpieczenie zdrowotne” - mówi Kalata.
Jak w takim razie ministerstwo zamierza zmotywować te osoby? "Prace nad ustawą o rynku pracy są na ukończeniu. Wprowadzimy rewolucyjne zmiany systemowe” - zapewnia Kalata nie odkrywając nawet rąbka tajemnicy. "Trochę cierpliwości. Myślę, że w przeciągu kilku tygodni będę mogła zaprezentować te zmiany, które są niezbędne, a czas na ich wprowadzenie bardzo dobry” - mówi minister.