Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Lis
Marcin Lis
|

Katalonia spróbuje oderwać się od Hiszpanii? "Sytuacja może doprowadzić do wojny domowej"

88
Podziel się:

Premier autonomicznego rządu Katalonii Carles Puigdemont zapowiedział, że ogłosi deklarację niepodległości regionu. Według mediów ma to się stać we wtorek. Taki ruch wywoła chaos, ale nie doprowadzi do powstania nowego państwa. - Katalończycy niesieni hurraoptymizmem nie wiedzą, co robią - ocenia w rozmowie z money.pl prof. Robert Grzeszczak.

Zwolennicy niepodległości Katalonii
Zwolennicy niepodległości Katalonii (Joanjo Aguar Matoses / Flickr (CC BY-NC-SA 2.0))

- Sprawa Katalonii jest niebezpieczna. W zasadzie może doprowadzić nawet do wojny domowej, ale aktualnie z punktu widzenia prawa międzynarodowego pozostaje wewnętrzną sprawą Hiszpanii – tłumaczy nam prof. Robert Grzeszczak, ekspert prawa międzynarodowego i europejskiego z Uniwersytetu Warszawskiego.

Od przeprowadzonego w Katalonii referendum minęło dziewięć dni. Choć rząd tego regionu zapowiadał ogłoszenie niepodległości w ciągu 24 godzin od - najpierw zakończenia głosowania, później zliczenia głosów - nadal tego nie zrobił. Według doniesień światowych mediów może to się stać 10 października podczas posiedzenia parlamentu Katalonii.

"Brakuje elementów tej układanki"

Jednostronnie ogłoszona decyzja o tym, by oderwać się od Hiszpanii, nie będzie miała jednak istotnego znaczenia z prawnego punktu widzenia. Faktycznie może powstać quasi-państwo typu Naddniestrze czy Doniecka Republika Ludowa.

Prawo międzynarodowe definiuje cztery warunki istnienia państwa, jako podmiotu stosunków międzynarodowych. I choć można wyobrazić sobie, że rząd Katalonii zacznie zarządzać ludnością (warunek pierwszy) na określonym terytorium (warunek drugi), to trudniejszym do wyobrażenia jest scenariusz, w którym Barcelona tworzy suwerenne i skuteczne w działaniu instytucje państwa (warunek trzeci), jeśli Madryt uznaje mieszkańców Katalonii za swoich obywateli.

Zobacz także: Zobacz też, jak wiceszef KE skomentował użycie siły wobec zwolenników secesji

- Brakuje wielu elementów tej układanki. Prawo międzynarodowe ma to do siebie, że bardzo wiele zależy od uznania i praktyki innych jego podmiotów. Ostateczne rozstrzygnięcia zależą od państw. Społeczność międzynarodowa musiałaby uznać Katalonię za osobny podmiot prawa międzynarodowego (np. stronę wojującą), co otworzyłoby jej szanse na faktyczną niepodległość i państwowość, a takiej woli nie ma - tłumaczy prof. Grzeszczak.

Tym samym niespełnionym pozostanie warunek czwarty - uznanie międzynarodowe i zdolność do podejmowania efektywnych działań na arenie międzynarodowej.

Nielegalne referendum

Prawo międzynarodowe to w zasadzie zakończenie procesu z długiej listy czynników, które stoją na przeszkodzie legalnego oderwania Katalonii do Hiszpanii. - Zgodnie z prawem konstytucyjnym Hiszpanii i Katalonii referendum było nielegalne. Ponadto zostało obarczone poważnymi wadami w sposobie przeprowadzenia. Nie spełniało żadnych standardów europejskich. Na poziomie prawa międzynarodowego jest to sprawa niebezpieczna. Może doprowadzić nawet do wojny domowej, ale wciąż pozostaje sprawą wewnętrzną Hiszpanii - dodaje ekspert prawa międzynarodowego i europejskiego.

Poza problemami natury prawnej władze z Barcelony musiałby zmierzyć z poważnymi wyzwaniami gospodarczymi, które legły u podstaw żądania niepodległości. Mieszkańcy Katalonii przez lata czuli, że są traktowani jako sponsorzy biedniejszych regionów Hiszpanii. Transfery z regionu do rządu centralnego były znacząco wyższe aniżeli kwoty przekazywane w drugą stronę. Sprzeciw wobec takiego "janosikowego" stał się idealnym paliwem dla separatystów.

Co prawda pojawiły się analizy, z których wynika, że Katalonia, dzięki rozwiniętemu sektorowi usług i zróżnicowanej gospodarce poradziłaby sobie, jako niepodległe państwo. Chociaż ten region odpowiada za niemal 20 proc. PKB i 25 proc. eksportu Hiszpanii, to przecież znacząca ich część jest ściśle związana z Unią Europejską.

Równocześnie rządzone z Barcelony państwo straciłoby dostęp do europejskiego rynku oraz prawo do korzystania z trzech podstawowych wolności gospodarczych - swobody przepływu osób, usług i kapitału. Ostatnie dni przyniosły także inny zwiastun problemów. Z Katalonii swoje siedziby zaczęły wycofywać instytucje finansowe.

Koniec z członkostwem w UE

- Nawet jeśli Katalonia zostałaby uznana za państwo, to musiałaby na nowo rozpocząć negocjacje dotyczące członkostwa w Unii Europejskiej. W tym wypadku nie ma żadnego automatyzmu, gdyż Hiszpania jako państwo i podmiot prawa międzynarodowego trwa i trwa jej członkostwo w Unii, ale już nie Katalonii jako nowego państwa. Nie jest zresztą przesądzone, że Katalonia zostałaby przyjęta. Taki ruch nie leży w interesie UE. Niesieni hurraoptymizmem Katalończycy nie zdają sobie sprawy z tego, czego chcą – wskazuje prof. Grzeszczak.

Opór Europy przed poparciem dla Katalonii wynika z problemów innych państw. Separatystyczne tendencje regionów grożą m.in. Włochom, Wielkiej Brytanii czy Belgii. - Unia ma poważny problem.

Jeśli poprze Madryt, będzie znienawidzona przez Katalończyków, jeśli poprze Katalonię, uzasadnione pretensje będzie miał Madryt, ale i Rzym czy Bruksela - tłumaczy ekspert i przypomina, że Wspólnota nie posiada żadnych narzędzi, by skutecznie ingerować w wewnętrzny konflikt tego rodzaju w państwie członkowskim.

- To autonomiczna sprawa państwa. UE nie może się w nią włączać, jeśli zachowanie państwa nie narusza standardów jej prawa. Dobrym przykładem jest sprawa sądownictwa w Polsce i wypowiedzi przedstawicieli Komisji Europejskiej - tu związek jest. Jeśli jednak zdecydujemy się np. na powołanie 50 nowych województw, to będzie to - co do zasady - nasza sprawa, w którą mieszać się Bruksela nie może. Chyba że uniemożliwi to wykonywanie prawa unijnego – mówi prawnik.

W ten sposób bogaty region Hiszpanii zamieszkiwany przez niewiele ponad 1 proc. mieszkańców UE (7,5 mln z ponad 500 mln – red.) przysporzył bólu głowy nie tylko premierowi Mariano Rayojowi, ale i całej unijnej elicie, która bez możliwości podjęcia skutecznych działań musi przyglądać się sytuacji, która grozi nie tylko destabilizacją jednego z państw członkowskich, ale i wybuchem otwartego konfliktu.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(88)
wolny
7 lat temu
Wolność dla Wielkopolski i Mazowsza!! Chcemy niepodległego Pomorza i Śląska!! Niech żyje wolna Małopolska!! Dość polskiej okupacji!!
Dosyć pisu
7 lat temu
Śląsk i Pomorze.
Po
7 lat temu
No i dobrze dlaczego wszystko ostatnie wojne maja byc tylko na terrine polski. My jak prawdziwy ue chcemy sie podzielic rowno jak w demokracji.
Znafca
7 lat temu
A może by tak do przyprawy ETA z Baskami dolała oliwy do ognia??Oni też by mogli to zrobić a są blisko.
Znafca
7 lat temu
"Jednostronnie ogłoszona decyzja o tym, by oderwać się od Hiszpanii, nie będzie miała jednak istotnego znaczenia z prawnego punktu widzenia. Faktycznie może powstać quasi-państwo typu Naddniestrze czy Doniecka Republika Ludowa." Bzdurne porównanie.To raczej ta doniecka republika jest kontynuacją Ukrainy bo został obalony legalny rząd.Identycznie z Chinami i Tajwanem!
...
Następna strona