Rozpoczęła się kolejna fala amerykańsko-brytyjskich nalotów na Afganistan. Połączone siły zaatakowały cele w Kandaharze na południu kraju - podała telewizja CNN. Informację tę potwierdził Pentagon. Ubiegłej nocy siły amerykańsko-brytyjskie dokonały co najmniej trzech nalotów na stolicę Afganistanu Kabul. Atakowane z powietrza były też miasta Dżalalabad, Herat oraz Kandahar, główna siedziba rządzących Afganistanem Talibów oraz ich przywódcy mułły Omara Mohammada. Amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld uznał wczorajsze ataki na obiekty wojskowe i bazy terrorystów w Afganistanie za bardzo udane. Rumsfeld zaprzeczył twierdzeniom talibów, jakoby zestrzelili oni wrogi samolot i powiedział, że żaden afgański myśliwiec nie wystartował. Szef resortu obrony podkreślił, że Osama bin Laden, podejrzany o zorganizowanie wrześniowych ataków na Stany Zjednoczone, nadal przebywa w Afganistanie. Również przedstawiciele afgańskiego Sojuszu Północnego twierdzą, że wczorajsze naloty na Afganistan powiodły się i poważnie
uszkodziły stanowiska obrony przeciwlotniczej talibów. Minister spraw zagranicznych Sojuszu Abdullah Abdullah powiedział, ze wszystkie systemy radarowe we wszystkich bazach powietrznych zostały zniszczone. Dodał, że w ciągu tygodnia możliwy jest atak opozycji antytalibskiej na Kabul.
