Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Lustracja w gospodarce. Kogo można znaleźć na liście Wildsteina?

0
Podziel się:

Lista Wildsteina kryje niejedną zagadkę dotyczącą błyskotliwych karier tuzów polskiego biznesu. Prędzej czy później wyjdzie na jaw, w jakim charakterze występują w zasobach archiwalnych IPN słynni przedsiębiorcy, finansiści i prawnicy. Jako pokrzywdzeni czy narzędzie systemu represji?

Lustracja w gospodarce. Kogo można znaleźć na liście Wildsteina?

W sąsiednich Czechach informacje o zawartości teczek zakładanych obywatelom przez komunistyczną tajną policję (łącznie z wojskowym kontrwywiadem) dostępne są w Internecie od kwietnia 2003 r. Na prywatnej stronie znanego w czasach reżimu opozycjonisty Petra Cibulki dawni konfidenci i funkcjonariusze organów bezpieczeństwa Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej są podzieleni według kilku kategorii. Jedną z grup stanowią ludzie biznesu, o których można się dowiedzieć, jaki mieli status (tajny współpracownik, oficer etc), dla jakiego pionu pracowali, jaki nosili psedonim i co najważniejsze, jaki jest numer ewidencyjny ich teczki.

Na tzw. liście Wildsteina, która z powodu manipulacji "Gazety Wyborczej (tytuł "Ubecka lista krąży po Polsce" oburzył władze IPN) wywołała niezdrowe emocje, wielu biznesmenów nie ma. Jest w tym inwentarzu jednak dostatecznie dużo znanych osób, które odgrywają pierwszorzędną rolę w biznesie, także na styku Skarbu Państwa, by każdy zainteresowany obywatel miał prawo dowiedzieć się, czy jego szef, wspólnik, kontrahent czy po prostu konkurent znalazł się w zasobach archiwalnych po służbach specjalnych MSW i MON (sic!) PRL jako pokrzywdzony czy też jako kapuś bądź jego zleceniodawca z UB, Informacji Wojskowej, SB, WSW czy Zarządu II Sztabu Generalnego.
A także, czy fortuna jednego lub drugiego krezusa powstała li tylko dzięki własnej pracowitości, przedsiębiorczości i innym cnotom kupieckim czy też dzięki dobrym, acz niewidzialnym wujkom z Rakowieckiej. Społeczne zainteresowanie korzeniami fortun niektórych obywateli III RP rozbudziły ostatnio nieudolnie prowadzone dociekania komisji śledczej ds. Orlenu. Zapewne niejeden czytelnik prasy rad dowiedziałby się, co kryje teczka o numerze IPN BU 52/308, na której widnieje nazwisko słynnego biznesmena znad Wisły, tzn., przepraszam, Warty. Albo co zawierają dokumenty z IPN BU 002082/696 i IPN BU 002086/2045, które dotyczą jego nieżyjącego już rodziciela, w przeszłości również aktywnego w biznesie. Być może kryje się w nich klucz do odpowiedzi na pytanie, skąd przodek dzisiejszego potentata gospodarczego i on sam wzięli pierwsze duże pieniądze na rozkręcenie interesu. Może wszystkie domniemania na temat obu panów są bezpodstawne, a może jednak tkwi w nich część prawdy. Możliwe jednak, że nawet po otwarciu ich
teczek niczego się nie dowiemy.

Poważne znaki zapytania zawiera też biografia byłego prezesa wielkiego towarzystwa ubezpieczeniowego, który przyprowadził za sobą ogonek znajomych w zielonych mundurach, a któremu archiwiści nadali numer IPN BU 00234 p.284. Albo weźmy np. takiego specjalistę od prawa spółek, który w minionych miesiącach szczególnie głośny stał się z powodu swej roli w fundacji, budzącej większe emocji z powodu osoby swej fundatorki niż ze względu na działalność charytatywną, prowadzoną przy akompaniamencie zachwytów kolorowych magazynów. Czy lukratywne i prestiżowe zlecenia, jakie otrzymuje od lat ów przedstawiciel palestry, to wyłącznie zasługa jego profesjonalizmu? Jak wyglądałaby odpowiedź na to pytanie po otwarciu teczek o numerach IPN BU 00399/2 i IPN BU 001134/4042. Dopóki się to nie stanie, dopóty będziemy wahać się nad wyborem jednej z opcji a) kandydat na tajnego współpracownika, nieświadomy tego, że SB wytypowała go do zwerbowania; b) ofiara objęta niegdyś inwigilacją, c) zwyczajny szpicel lub d) kadrowy pracownik
resortu spraw wewnętrznych lub obrony narodowej. Przy obecnym stanie wiedzy, każde typowanie będzie pochopne, a wybór niektórych wersji może być krzywdzący dla samego zainteresowanego.

Jak widać, w interesie znanego jurysty - oczywiście jeśli jest on niewinny - leży ujawnienie zawartości obu zbiorów tajnych dokumentów.
Reasumując można stwierdzić, że atak na Bronisława Wildsteina, a w rzeczywistości na IPN, to m.in. zamach na zasady przejrzystości w biznesie. Na opóźnieniu lub zablokowaniu udostępnienia archiwaliów IPN najbardziej skorzystają bowiem beneficjenci nierozliczonych operacji finansowych z udziałem tajnych służb PRL. Takich jak chociażby FOZZ, z którego pożytki czerpał np. u zarania swego istnienia Bank Inicjatyw Gospodarczych (dzisiaj Millennium)
. Naiwnością byłoby oczekiwać, że jakakolwiek siła polityczna doprowadzi do rozliczenia i ukarania winnych nadużyć sprzed kilkunastu lat. Dla oczyszczenia atmosfery życia publicznego w Polsce zbawienne będzie jednak, jeśli opinia publiczna pozna trochę nowych danych z przeszłości. Istnieją szanse, że wtedy zniknie wreszcie balast wzajemnych oskarżeń i nieufności pomiędzy pojedynczymi ludźmi czy całymi środowiskami.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)