Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Lis
Marcin Lis
|

Money.pl ujawnia: Mandaty albo brak nagrody. Tak się pracuje w stołecznej PIP

445
Podziel się:

Inspektorzy PIP są odpowiedzialni za kontrole przestrzegania prawa pracy. Ci z Warszawy, jeśli chcą otrzymać nagrody, muszą wydać przynajmniej 50 decyzji miesięcznie, a to niemal równoznaczne z nałożeniem mandatu. - Mamy na siłę szukać sposobu, by ukarać mandatem - mówi nam jeden z inspektorów.

Główny Inspektorat Pracy zaprzecza istnieniu "limitów"
Główny Inspektorat Pracy zaprzecza istnieniu "limitów" (Adam Burakowski.REPORTER)

Inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy są odpowiedzialni za kontrole przestrzegania prawa pracy. Ci z Warszawy, jeśli chcą otrzymać nagrody, muszą wydać przynajmniej 50 decyzji miesięcznie, a to niemal równoznaczne z nałożeniem mandatu. - Mamy na siłę szukać sposobu, by ukarać mandatem - mówi nam jeden z inspektorów.

Wszyscy słyszeliśmy o policjantach, którzy muszą wystawiać miesięcznie określoną liczbę mandatów, by komendantom zgadzały się statystyki. Głośny był także przypadek świętokrzyskiej skarbówki, której kontrolerzy mieli na celownik brać tylko duże i dobrze prosperujące firmy, by mieć pewność, że uda się ściągnąć nałożone kary.

Teraz do galerii najgorszych urzędniczych praktyk dołączyła Państwowa Inspekcja Pracy. W urzędzie odpowiedzialnym za przestrzeganie praw pracowników wypłatę nagród uzależniono od tego, czy zrealizują narzucony im "limit".

"Z uwagi na bardzo niski wskaźnik wydawanych wniosków i decyzji zobowiązują każdego inspektora pracy do (...) wydania 50 decyzji od dnia 01.09.2018 do 30.09.2018" - to fragment maila, który od przełożonej otrzymali inspektorzy zatrudnieni w stołecznym Okręgowym Inspektoracie Pracy ds. Nadzoru. By "zachęcić" do bardziej efektywnego działania dodano zdanie o uzależnieniu nagród kwartalnych od realizacji "limitu".

"Dotychczasowy niski wskaźnik wydawanych decyzji i wystąpień będzie uwzględniony przy nagrodach" - czytamy w mailu.

Jak mówi nam, zastrzegając anonimowość, jeden z adresatów wiadomości, podobne naciski na wydawanie jak największej liczby decyzji "pojawiały się zawsze, ale nigdy w tak zdecydowanej i pisemnej formie". - To pierwsza taka sytuacja - dodaje.

Żeby dokładnie zrozumieć z jak poważną sprawą mamy do czynienia trzeba zaznaczyć, że decyzja inspektora pracy niemal zawsze jest równoznaczna z nałożeniem na kontrolowanego mandatu. A te mogą wahać się od 1 tys. do 30 tys. zł.

- Decyzje wydajemy, gdy w ramach kontroli stwierdzimy naruszenie przepisów z zakresu BHP lub okaże się, że pracodawca nie wypłacił należnego wynagrodzenia. Oba te wykroczenia karane są mandatami i jest bardzo mało sytuacji, w których można wydać decyzję bez postępowania wykroczeniowego - tłumaczy nam człowiek znający realia pracy inspektorów.

Zobacz też: Jak PIP karze łamiących prawo

Tym samym osoba będącą faktycznym przełożonym inspektorów uznała, że za efekt ich pracy można uznać nie liczbę przeprowadzonych kontroli, ale to ile przyniosły mandatów. - Zdarzają się nam przecież kontrole, gdzie nie stwierdzamy nieprawidłowości. Teraz mamy na siłę szukać sposobu na to, by ten mandat nałożyć - mówi nam warszawski kontroler.

Taka interpretacja efektów pracy wydaje się być odosobnionym przypadkiem warszawskiej PIP. Rzecznik prasowa Głównego Inspektoratu Pracy Danuta Rutkowska w odpowiedzi na nasze pytania zdecydowanie odcięła się od podobnej praktyki. "GIP nie ustala ani nie narzuca komukolwiek >>limitów<< wydawanych decyzji czy innych środków prawnych" - podkreśliła.

Także p.o. Okręgowego Inspektora Pracy w Warszawie Jolanta Koszałka "stanowczo stwierdziła", że w urzędzie nie istnieją narzucone pracownikom limity wydawanych decyzji. Jak dodała, sprawę wyjaśni z autorem maila, który obecnie przebywa na "zaplanowanym urlopie".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

praca
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(445)
andrew
6 lat temu
Nareszcie. Efektywność urzędników mierzona jest właśnie ilością załatwianych spraw administracyjnych. Nie czarujmy rzeczywistości, ale w Polsce skala patologii w zakresie prawa pracy jest ogromna, a zatem niech urzędnicy PIP nie płaczą tylko wyjdą w teren zza biurek i owe 50 decyzji zrobią palcem jednej ręki. Wystarczy wejść na pierwszą lepszą budowę, do Żabki w niedzielę, lub do przysłowiowego Janusza biznesu by sprawdzić ewidencję czasu pracy pracowników.
pismen
6 lat temu
oddamy wam domy i oszczędności, tylko poproście, dla ciebie Morawiecki oddamy swoją krew
hmm
6 lat temu
Napiszcie coś czego nie wiemy. Urzędas w tym kraju ma za zadanie utrudniać i karać zamiast pomagać.
zaq
6 lat temu
Było pićset, tez czysta doszło, musi być zrzutka bo ch@j wszystko strzeli.
Jola
6 lat temu
Zawsze tak było za wszystkich rządów ,a co to zdziwienie ?
...
Następna strona