Aby uniknąć spowolnienia w gospodarce należy zlikwidować przywileje emerytalne, zreformować finanse publiczne oraz zderegulować gospodarkę, uważa Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH S.A.
Money.pl: Jaka jest rzeczywista kondycja polskiej gospodarki? Z jednej strony ostatnie wyniki sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej nie napawają optymizmem. Z drugiej zaś ekonomiści i politycy uważają, że gospodarka będzie się nadal rozwijać w szybkim tempie.
Ryszard Petru: Generalnie jest dobra. Świadczą o tym rosnące zatrudnienie, płace oraz inwestycje. Można jednak dostrzec pewne sygnały spowolnienia, szczególnie w branżach, które w dużej mierze są uzależnione od eksportu np. przemysł meblarski.
Ponadto rosnąca cena pieniądza oraz zawirowania na światowych rynkach finansowych - wywołane kryzysem amerykańskiego systemu bankowego - powodują, że firmom jest coraz trudniej pozyskać finansowanie z zewnątrz na realizację nowych inwestycji.
W tym kontekście należy oczekiwać, że w najbliższej przyszłości sytuacja polskiej gospodarki będzie już tylko dobra, a nie jak dotychczas bardzo dobra. * Money.pl: Jakie są największe zagrożenia dla polskiej gospodarki?*
R.P: Słabnący eksport, płace rosnące szybciej niż wydajność oraz brak reformy systemu finansów publicznych.
ZOBACZ TAKŻE:
Zaniechanie w tym ostatnim przypadku nie jest może zagrożeniem samym w sobie, ale powoduje, że tracimy jednak potencjał do szybszego rozwoju.
Money.pl: Co należy zrobić, aby uniknąć spowolnienia w gospodarce?
*R.P: *Po pierwsze zlikwidować przywileje emerytalne. Nie może być przyzwolenia na sytuację, że tak wiele grup pracowniczych korzysta z możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury.
Po drugie maksymalnie zderegulować gospodarkę. W Polsce mamy multum ustaw, przepisów, które niczemu nie służą, a jedynie ograniczają swobodę działalności przedsiębiorstwom.
I po trzecie zreformować finanse publiczne, co pozwoli na obniżkę obciążeń podatkowych. Dzięki temu pieniądze krążące w gospodarce będą znacznie efektywniej wydatkowane - na inwestycje prorozwojowe, a nie na zaspokajanie potrzeb uprzywilejowanych grup społecznych, którym chcą się przypodobać politycy.