Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Gdyby odebrać politykom bajer

0
Podziel się:

Prawie niezauważona w minionym tygodniu została propozycja posła Kazimierza M. Ujazdowskiego, aby objąć partie polityczne zakazem płatnej reklamy w TV i na billboardach.

Płaskoń: Gdyby odebrać politykom bajer

Prawie niezauważona w minionym tygodniu została propozycja posła Kazimierza M. Ujazdowskiego, aby objąć partie polityczne zakazem płatnej reklamy w TV i na billboardach.

Zajęci bezkompromisową polemiką o zdrowiu prezydenta Kaczyńskiego aktorzy sceny publicznej pominęli tę ważną sugestię, która mogłaby odmienić całkowicie kształt polskich wyborów.

Dysydent Prawa i Sprawiedliwości domaga się wprowadzenia zapory bardziej restrykcyjnej niż w przypadku reklamy piwa czy emisji treści erotycznych. Chce znieść całkowicie mechanizm refundowania przez państwo partyjnych reklam, bez względu na porę emisji i profil kanału dystrybucyjnego. Gdyby koncepcja ta znalazła poparcie sejmowej większości, to już o żadnej porze dnia i nocy kinomani nie mogliby obejrzeć tak kultowych produkcji, jak serial o zrujnowanym domu, który naprzemiennie miały remontować lotne brygady PiS oraz PO.

Postulat posła Ujazdowskiego jest wynikiem oczywistej konkluzji, że reklama kłamie, a przynajmniej nie do końca mówi prawdę. Dlaczego zatem podatnicy mają ponosić koszty bałamuctwa uprawionego przez niewielkiego grono osób chcących zdobyć władzę? Jeśli zakażemy centralnie zaplanowanej i sterowanej propagandy - przekonuje autor reformy - to tym samym zmusimy kandydatów do bezpośredniego kontaktu z elektoratem. A wówczas okaże się, do jakiego stopnia król jest nagi.

Poseł tego nie mówi, ale należy się domyślać, że kieruje nim też troska o kondycję psychiczną narodu, który może całkiem sfiksować, jeśli będzie nadal bombardowany polityczna reklamą. Najlepszych dowodów ześwirowania dostarcza marketing handlowy. Ileż to razy będąc w stanie reklamowej hipnozy ludzie kupują rzeczy zbędne, a nawet takie, których chcą się pozbyć natychmiast po wyjściu z hipermarketu.

Weźmy ostatni znany przypadek. Miliony Polaków obejrzało teledysk, w którym prezydent przestrzegał, że Angela Merkel zabierze nam domy, a żenić będzie się wkrótce można tylko z facetami. To była wersja w reżyserii i z montażem Jacka Kurskiego. Na żywo ten sam prezydent ogłosił konkluzję odwrotną i tydzień później swoim podpisem przegonił upiory, które wywołał. Jak zatem może się czuć słabowity obserwator tych zdarzeń? Mniej więcej tak jak przed gabinetem lekarza. Tu naprawdę nie ma Napoleona Bonaparte, następny proszę!

Jest mało prawdopodobne, żeby koncepcja posła Ujazdowskiego zyskała akceptację większości, ponieważ większość doskonale zdaje sobie sprawę, że jej największym autem jest dobry bajer. Obietnice wyhodowania gruszek na wierzbie ciągle działają na wyobraźnię tłumu z taką samą mocą jak babiczka z Chrzanowa czy proszek, który sam pierze, suszy i prasuje, a czasem nawet drinka zrobi.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu i redaktorem naczelnym "Panoramy Opolskiej".

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)