Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Hydrolog nie saper, myli się do emerytury

0
Podziel się:
Płaskoń: Hydrolog nie saper, myli się do emerytury

Władze Opola mają pretensje do wrocławskich hydrologów, że znów się pomylili. Krytykowani zapowiadają wydanie stosownego oświadczenia. Tymczasem w Warszawie kulminacyjna fala powodziowa ma nadejść dobę później niż przewidywali zapowiadacze, co nie znaczy, że tym razem prognoza będzie adekwatna do faktów. Hydrolog to nie saper i może się mylić nawet do emerytury.

Trzynaście lat temu wojewoda opolski też dał się nabrać na bajania bractwa wodnego. O północy powiedział przez radio, żeby ludzie szli spokojnie spać, a o świcie woda zalała pół miasta. Wojewoda jest obecnie prezydentem Opola i doświadczył swoistego deja vu.

Przed dwoma dniami w tej samej rozgłośni użył niemal dokładnie tych samych słów. Nazajutrz rano rzeka Odra trzymała się jeszcze jako tako w wałach przeciwpowodziowych. Kilka godzin później poziom wody niebezpiecznie wzrósł.Część miasta zamieniła się w jezioro, a mieszkańców peryferyjnych dzielnic i okolicznych wsi szlag trafił z powodu opieszałości władzy opowiadającej bzdury na antenie radiowej.

Hydrolodzy oszacowali błędnie wysokość tzw. czoła fali o niespełna metr. Wystarczyło do zalania kilkunastu miejscowości. _ _

_ - Zamiast ewakuować ludzi, zajęliśmy się bezsensownym układaniem worków z piaskiem, bo uwierzyliśmy prognozom _ – grzmią służby prezydenckie. - _ Nie mieliśmy sprawdzonych narzędzi do diagnozowania _ – odpowiada Biuro Prognoz Hydrologicznych we Wrocławiu.

W tym szaleństwie jest metoda, a właściwie jej brak. Hydrolodzy tłumaczą, że mogli się pomylić, ponieważ od czasu poprzedniej powodzi zmienił się znacznie opolski odcinek Odry, natomiast oni nie mieli możliwości praktycznego przetestowania zabezpieczeń. Teraz już mają. Mogą wykonać bardzo dokładne pomiary w zalanych miejscowościach. Przy kolejnej powodzi znów popełnią błędy, gdyż odcinek niewątpliwe ulegnie następnym przekształceniom.

Janik: Każdy rząd liczy, że kataklizm za jego kadencji nie przyjdzie
Im bardziej rozwija się nauka i technologie, tym częściej efekty prac służb meteo przypominają wróżenie z kart. Miało być globalne ocieplenie klimatu, a zanosi się na totalne ochłodzenie. Miała Odra z Wisłą odprowadzić niemal bezkolizyjnie wody do Bałtyku, a tymczasem szaleje powódź, która już wyrządziła większe straty niż kataklizm przed trzynastu laty, nazwany zmyłkowo powodzią stulecia. Przez trzynaście lat wzmacniono wały przeciwpowodziowe, wybudowano kilometry nowych zabezpieczeń, prognostycy szkolili się i kupowali nowoczesny sprzęt.

Wychodzi tymczasem na to, że jeden góral, który umie czytać znaki natury, jest nieraz sprawniejszy od armii meteorologów i hydrologów. Pewnie dlatego, że ma w sobie pokorę, której brakuje specjalistom zaopatrzonym w tony komputerów i programy zastępujące zwykłe myślenie.

Autor felietonu jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu

Raport Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)