Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Kto zbiera łupy z tych wojen?

0
Podziel się:

W czwartek wieczorem prezydent Kaczyński ucieszył się jak chyba nigdy dotąd. W stanie euforii przeszło mu nawet przez usta niewyobrażalne zdanie, że jeśli rząd chce, niech to będzie sukces rządu.

Płaskoń: Kto zbiera łupy z tych wojen?

Nie omieszkał przy tym dodać, że na sfinalizowanie negocjacji w sprawie amerykańskiej tarczy antyrakietowej z pewnością wpłynęły tragiczne wydarzenia w Gruzji.

Tusk uznał w końcu, że czarne jest czarne, a białe białe - podkreślił prezydent swoim ulubionym wężykiem, niwecząc tym samym wysiłek strony rządowej, która chciała przekonać opinię publiczną, że jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

Lech Kaczyński nie po raz pierwszy w ostatnich dniach zachował się jak rakieta Patriot, która po osiągnięciu celu dokonuje całkowitej destrukcji, nie bacząc, że przy okazji niszczy samą siebie.

Wpadł do Tbillisi rejsem super last minut i w kilka minut rozsadził redutę, którą w imieniu Unii Europejskiej próbował poobkładać dyplomatycznymi słówkami prezydent Francji. Odpalił ładunki niczym legendarny Ordon, opisany romantycznie, choć nieprawdziwie przez wieszcza Mickiewicza.

Minister Radek Sikorski chciał się łudzić, że szef radzieckiej dyplomacji odwołał wizytę w Polsce, zanim dowiedział się o parafowaniu umowy tarczowej, a tymczasem pan prezydent znów sypnął solą prosto po oczach.

Skoro więc powiedziano wreszcie, ze amerykańska tarcza ma służyć nie tylko obronie terytorium USA i Izreaela przed rakietami terrorystów oraz islamskich fundamentalistów, lecz także być straszakiem na odradzającą się wielkomocarstwową polityką Rosji, to należy chyba postawić pytanie, którego dotąd unikał prostolinijny Lech Kaczyński.

ZOBACZ TAKŻE:

W ciągu paru dni przestaliśmy być buforem między Zachodem a Rosją, stajemy się natomiast największym wrogiem Kremla w obszarze Unii Europejskiej.

W jaki zatem sposób amerykańskie rakiety będą nas chronić przed rosyjskimi czołgami, a w przyszłości być może także przed chińską piechotą? To bowiem pewne jak dwa plus dwa, że odrzucona przez zachodni świat Moskwa szybko znajdzie się w objęciach Pekinu, ponieważ zbyt wiele łączy upadłe oraz rosnące w gigantyczną siłę mocarstwo.

W minionym tygodniu słowo wojna było odmieniane w polskich kontekstach przez wszystkie przypadki. Wyłączając zapędy urodzonych świrów, u podłoża wszystkich wojen, zbrojeń i tym podobnych militarnych konotacji znajdowały się od zarania dziejów zdobycze materialne. Gdy w naszych czasach przestano nazywać rzeczy po imieniu, rzezie ludzi stały się humanitarna klęską, a wojenne łupy - korzyścią wynikłą z udziału w rozwiązywania konfliktów.

Nagabywany w godzinie zakończenia negocjacji z Amerykanami premier Donald Tusk wił się jak mógł, żeby tylko uniknąć odpowiedzi na pytanie o korzyści wynikające z instalacji tarczy antyrakietowej. Pytanie o tyle ważne, że w ostatnich latach wystarczająco często byliśmy wpuszczani w krzaki przez sojuszników z Pentagonu.

Może więc przed włączeniem się do kolejnej operacji militarnej polska opinia publiczna otrzyma wreszcie rzetelny rachunek kosztów i zysków naszego udziału w wojnie z Irakiem i Afganistanem. Może rozliczymy obiecanki i fakty dotyczące sławetnego ofsetu. Może dowiemy się prawdy o samolotach F16. A w przyszłości może też poznamy gospodarcze następstwa wojennej wyprawy polskiego prezydenta do Gruzji.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu
i redaktorem naczelnym _ Panoramy Opolskiej _.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)