Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Płaskoń: Piłka jest okrągła, choć w Polsce niekoniecznie

0
Podziel się:

Może w czasie weekendu nie będzie już sejmu, a może Roman Giertych wymusi na marszałku Dornie ogłoszenie przerwy w obradach do końca kadencji i naród spotka się ze swoimi wybrańcami dopiero za dwa lata.

Płaskoń: Piłka jest okrągła, choć w Polsce niekoniecznie

*Może w czasie weekendu nie będzie już sejmu, a może Roman Giertych wymusi na marszałku Dornie ogłoszenie przerwy w obradach do końca kadencji i naród spotka się ze swoimi wybrańcami dopiero za dwa lata. *Nikt chyba nie wie w czwartek wieczorem, co może się zdarzyć na Wiejskiej w piątek od rana. Tymczasem obok Warszawy toczy się zwyczajne życie.

Jedna z firm bukmacherskich zaczęła przyjmować zakłady o to, czy Euro 2012 odbędzie się w Polsce, czy też organizacja mistrzostw zostanie przekazana bardziej odpowiedzialnemu państwu. Za każde 100 zł postawione na pierwszą opcję można skasować 130 zł. W przypadku obstawienia wariantu drugiego bukmacher gwarantuje kuszącą wygraną w stosunku trzy do jednego. Nie ogłoszono, jak długo będą utrzymane te stawki. Można jednak przypuszczać, iż zmienią się szybciej niż na budowie nowego stadionu w Warszawie pojawią się buldożery. Najwięksi optymiści uważają, że choć Polska jest krajem cudów, to w tym przypadku Opatrzność nam nie pomoże.

Niedawno nowa pani minister sportu chciała na posiedzeniu sejmu przedstawić wreszcie projekt ustawy, która ma umożliwić budowę stadionów i tras dojazdowych, ale punkt spadł w ostatniej chwili z porządku obrad. Ważniejsze okazały się spory o to, kto kogo podsłuchiwał w ramach minionej koalicji i czy pies marszałka Dorna jest inteligentniejszy od konia cesarza Kaliguli. W ciągu ostatnich dwóch lat powstał zaledwie siedmiokilometrowy odcinek autostrady. Jeśli rozbudowa sieci dróg miałaby postępować w takim tempie, to mistrzostwa możemy zorganizować z powodzeniem w XXV wieku.

A jednak w głębokim terenie przygotowania do Euro idą pełną parą. Przynajmniej w zakresie dobierania się do kasy, która ma być przeznaczona na tworzenie tzw., zaplecza, czyli obiektów treningowych. Opolszczyzna została w tych planach połączona ze stolicą Dolnego Śląska i lokalne władze święcie wierzą, że uda im się uszczknąć co nieco z tortu wartego miliardy złotych. Prezydentowi Opola marzył się nawet gigantyczny stadion za miastem, ale skutecznie mu wyperswadowano, że jeśli chce, to może wybudować nawet koloseum, byle za własne pieniądze.

Tymczasem numer wyciął wicemarszałek województwa opolskiego. Na posiedzeniu stosownego komitetu we Wrocławiu, nie konsultując z nikim swej koncepcji, przedstawił kandydaturę małego Kluczborka jako jedynego miasta z Opolszczyzny, które może ubiegać się o budowę bazy dla europejskich drużyn. Całkiem przypadkowo jest to rodzinna miejscowość pana marszałka. Kiedy sprawa się rypła, w Opolu nastąpiło prawdziwe trzęsienie w gabinetach. Opozycja w sejmiku wojewódzkim szykuje się do odwołania wicemarszałka, a lokalni aktywiści PiS, czując już przedwyborczą krew, chcą wysadzić z fotela prezydenta Opola, należącego, co nietrudno się domyślić, do Platformy Obywatelskiej.

Istotne jest w tym zamieszaniu fundamentalne pytanie: po co budować zaplecze, skoro wiele wskazuje na to, że frontowe inwestycje nie ruszą z miejsca i Euro 2012 odbędzie się pod nieco inną szerokością geograficzną. Odpowiedź jest banalnie prosta. Przygotowania do mistrzostw przebiegają dwutorowo i akurat na zaplecze zostały wyasygnowane spore fundusze. Skoro dają pieniądze, to trzeba brać i stawiać hale, hotele oraz stadioniki. A kiedy już nam organizację mistrzostw odbiorą, będzie jak znalazł. W gotowych obiektach urządzi się markety czy targowiska i ludziska będą się cieszyć bardziej niż z oglądania 20 facetów biegających za jedną piłką.

Autor jest wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu i redaktorem naczelnym "Panoramy Opolskiej".

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)