Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podatek bankowy. Eksperci: to może ograniczyć kredyty

0
Podziel się:

Podatek od aktywów banków i ubezpieczycieli może ograniczyć akcję kredytową, co grozi negatywnymi zjawiskami w całej gospodarce - zgadzają się eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Różnią się natomiast co do tego, czy koszty tego podatku zostaną przerzucone na klientów.

Podatek bankowy. Eksperci: to może ograniczyć kredyty
(Brian Jackson)

Podatek od aktywów banków i ubezpieczycieli może ograniczyć akcję kredytową, co grozi negatywnymi zjawiskami w całej gospodarce - zgadzają się eksperci. Różnią się natomiast co do tego, czy koszty tego podatku zostaną przerzucone na klientów.

W czwartek 3 grudnia projekt ustawy o podatku dla banków i ubezpieczycieli autorstwa posłów PiS wpłynął do Sejmu. Szef sejmowej Komisji Finansów Publicznych Wojciech Jasiński (Prawo i Sprawiedliwość) poinformował, że miesięczna stawka podatku bankowego wyniesie 0,0325 proc. i będzie naliczana od aktywów w wysokości ponad 4 mld zł. Stawka podatku w przypadku ubezpieczycieli wynieść ma za każdy miesiąc 0,05 proc. Podatek ma być wprowadzony od 1 lutego 2016 roku.

Zdaniem szefowej Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbiety Mączyńskiej sama idea podatku nie jest zła, jednak powinna ona obejmować nie aktywa, a operacje finansowe.

Jak przypomniała, w bankach znaczną część aktywów stanowią wierzytelności, czyli m.in. należności z tytułu udzielonych kredytów. Podatek więc - powiedziała - grozi zahamowaniem działalności kredytowej.

Dodała, że również towarzystwa ubezpieczeniowe mogą realizować operacje spekulacyjne, które niekiedy mogą zagrażać bezpieczeństwu i nakręcać nadmierne ryzyko, także w ich przypadku bardziej właściwe byłoby opodatkowanie spekulacyjnych operacji finansowych.

Mączyńska wskazała, że wysokość podatku dostosowana jest do potrzeb realizacji programu wyborczego. - To nie jest wielkość, która mogłaby powalić, zniszczyć, czy bardzo mocno dokuczyć sektorowi finansowemu. Kilka miliardów sektor finansowy przeżyje. Kilkanaście miliardów rocznie wynosi zysk samego sektora bankowego, nie licząc ubezpieczeniowego i instytucji finansowych - mówiła.

Szefowa PTE nie zgodziła się też z tezą, że koszty podatku zostaną przerzucone na klientów. - Jeżeli banki nadużywałyby swojej pozycji, znaczyłoby to, że instytucje, które chronią konsumenta, nie działają. Może tak być - ja tego nie wykluczam. Ale równocześnie jest konkurencja, otwierają się granice, otwierają się możliwości korzystania z usług finansowych w innych krajach i tutaj ten klient nie jest taki samotny - podkreśliła.

Z kolei Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion, podobnie jak prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz jest zdania, że koszty tego podatku będą przerzucone na klientów.

Kuczyński zwrócił także uwagę, że w projekcie ustawy jest mowa o podatku od wszystkich aktywów, "a więc ta najbardziej ostra wersja podatku". Przypomniał, że w Europie wiele krajów stosuje podobne rozwiązania, ale tylko na Węgrzech obowiązuje on w tak ostrej formie. - I to niewątpliwie uderzy potężnie w zyski sektora bankowego - powiedział.

- To pokazuje, że politycy szukają pieniędzy na swoje zobowiązania wyborcze - mówił analityk. - Ma on podobno przynieść 6 mld złotych. Trzeba brać pod uwagę, że tyle nie wyniosą wpływy do budżetu, bo od tych 6 mld będzie trzeba odjąć ponad 1 mld zł podatku CIT, gdyż o tyle mniejszy będzie zysk banków i sektora ubezpieczeniowego - wyliczał.

Wskazał, że na Węgrzech, po wprowadzeniu podatku bankowego, o 30 proc. spadło udzielanie kredytów. - Można obawiać się więc, że banki przykręcą kurek z kredytami, będzie trudniej też dostać kredyty, co gospodarce - delikatnie mówiąc - nie pomoże, a na pewno zaszkodzi. A jeżeli zaszkodzi gospodarce, to też przykręci wpływy do budżetu. Więc może się okazać (...), że nie było warto tego robić - zaznaczył.

Natomiast zdaniem szefa ZBP istotny jest także "efekt stabilnościowy", jaki wywołuje kolejne, w tak krótkim czasie, obciążenie sektora bankowego. Jak podkreślił podatek bankowy nałoży się m.in. na zobowiązania wobec Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, finansowanie SKOK-ów, pokrycie upadłości SK Banku, wypłaty z tytułu ustawy o pomocy dla kredytobiorców mieszkaniowych, a także obsługę tzw. sześciopaku, czyli łagodzenia skutków wahań kursowych dla kredytów walutowych.

- W sensie stabilnościowym może być to groźne i obawiamy się, że tak wielkie skumulowanie w tak krótkim czasie wielu obciążeń może spowodować to, że dla niektórych banków może to być bardzo ciężkie - podkreślił szef ZBP.

- Podatek od aktywów jest formą w poważnej mierze dewastującą bankowe modele biznesowe w Polsce. Sugerowaliśmy, że jeśli już trzeba sięgać po ten podatek, to raczej poprzez formułę CIT-owską, a nie poprzez formułę od aktywów - dodał.

Sam podatek - jak wskazał - z jednej strony może przynosić wpływy, z drugiej w innych miejscach będzie powodował obniżenie wpływów budżetowych i dodatkowe koszty. Według Pietraszkiewicza "może nastąpić zmniejszenie dochodów z podmiotów kredytowanych, ale także i banków, czyli zmniejszone dywidendy od niektórych banków, ale z drugiej strony w związku z przeniesieniem tych konsekwencji na realną gospodarkę, no po prostu niewykluczone, że część osób stanie w kolejce po świadczenia socjalne", bo firmy - pozbawione kredytowania - będą zwalniały pracowników.

Obecny minister finansów Paweł Szałamacha, jeszcze przed objęciem funkcji w MF mówił pod koniec października w TVN BiŚ, że przerzuceniu podatku bankowego na klientów może zapobiec państwowy bank PKO BP. - Wyobrażam sobie sytuację, w której prezes banku PKO BP, który jest kontrolowany przez Skarb Państwa, złoży oświadczenie publiczne, w którym zaprasza klientelę konkurencji, w przypadku gdy tamte banki próbowałyby podwyższyć swoje opłaty. Wówczas działając w takiej logice stracą biznes. Po to Skarb Państwa ma narzędzia jakim są jego aktywa, aby osiągać rozsądne cele gospodarcze - powiedział.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)