Wygląda na to, że w przyszłym roku będziemy płacić takie same podatki, jak dzisiaj - pisze Dziennik. Posłowie robią zdaniem gazety wszystko, żeby nie zdążyć ze zmianami.
Zapowiedzi rządu były ambitne - w przyszłym roku miały być wprowadzone ulgi rodzinne i podwyższone progi podatkowe. Dzięki temu, w zależności od zarobków, zyskalibyśmy od kilkudziesięciu do kilku tysięcy złotych rocznie. Fiskus miał być też bardziej łaskawy dla przedsiębiorców - czytamy w Dzienniku.
Jeśli jednak większość z ponad 20 ustaw podatkowych ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2007 roku, muszą one do końca listopada przejść przez prace w komisji, głosowania w Sejmie i Senacie oraz zdobyć akceptację prezydenta. Tymczasem jeszcze żadna z sejmowych komisji nie zakończyła prac nad projektami. Sami posłowie przyznają, że większości projektów nie da się rozpatrzyć na tyle szybko, by weszły w życie z nowym rokiem.
Na pierwszy ogień mają pójść projekty ustaw o podatkach dochodowych. Kalendarz prac będzie napięty, a oznacza to pośpiech i nieuniknione buble prawne - pisze Dziennik.