Jeśli zamieszanie w amerykańskim Kongresie, dotyczące przyjęcia budżetu i ustawy o długu publicznym, będzie się przedłużać, to - zdaniem Marka Belki - w skrajnej sytuacji, USA będą musiały wykupywać kolejne transze obligacji państwowych, albo radykalnie ograniczyć wydatki bieżące. - _ Niektórzy mówią, że nawet o 40 procent. To jest sytuacja, która nikogo na świecie nie bawi. Powiedział bym nawet, że to groźna sytuacja _ - dodał.
Pytany, czy sytuacja w USA może mieć wpływać na polskie finanse i gospodarkę powiedział, że najważniejszą rzeczą jest _ panować nad naszym rynkiem papierów wartościowych _. Jak mówił, nie spodziewa się, aby na tym rynku nastąpiły jakieś turbulencje. Tak samo, jeśli chodzi o rynek złotego, który - zdaniem Belki - jest ustabilizowany. - _ Złoty nawet się wzmacnia w ostatnim czasie. Polska jest traktowana nie całkiem tak, jak rynki wschodzące, ale jako kraj w miarę stabilny _ - powiedział.
Zdaniem prezesa NBP sytuacji w USA możemy się obawiać w mniejszym stopniu, niż np. Brazylia czy Indie. - _ Jesteśmy w trochę lepszej sytuacji, ale to nie znaczy, że na dłuższą metę to, co się dzieje, jest dobre dla gospodarki światowej. A jeśli coś jest niedobre dla gospodarki światowej, to jest niedobre i dla gospodarki europejskiej. Czyli dla Polski także. Cieszyć się nie ma z czego, ale i nie ma powodu siać paniki _ - przekonywał.
Od trzech dni w USA trwa częściowy paraliż prac rządu, ponieważ 30 września zakończył się rok budżetowy, a Kongres nie zdołał przyjąć nowej ustawy o wydatkach państwa. W konsekwencji około 800 tysięcy pracowników federalnych jest na bezpłatnych urlopach, a wiele świadczeń urzędów i instytucji federalnych, które nie mają kluczowego znaczenia dla funkcjonowania kraju, jest niedostępnych. Kością niezgody między Republikanami a Demokratami jest reforma systemu ochrony zdrowia, tzw. Obamacare.
Oprócz przyjęcia nowej ustawy budżetowej Kongres musi też porozumieć się w sprawie podniesienia limitu długu publicznego, który - jak szacuje resort finansów - zostanie osiągnięty 17 października. Brak zgody na dodrukowanie pieniędzy oznaczałby tzw. default, czyli niewypłacalność USA, co wiązałoby się z niemożnością uregulowania zobowiązań wynikających z obsługi amerykańskiego długu na rynkach międzynarodowych. Taka sytuacja zdarzyłaby się po raz pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych.
Czytaj więcej w Money.pl