Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Rodziny bez 500+. Dzwonią, piszą listy, proszą urzędników i nic - przegrywają z powolną biurokracją

200
Podziel się:

Prawie 90 tys. rodzin wciąż czeka na przyznanie świadczenia 500+. Wydzwaniają do urzędów i liczą, że w końcu ktoś spełni wielokrotnie powtarzaną obietnicę: pieniądze zaraz będą. Bez skutku. Choć program okazał się sukcesem PiS, to wielu się na pomoc nie załapało przez opieszałość urzędników.

Program 500+ w 2018 roku skończy dwa lata funkcjonowania
Program 500+ w 2018 roku skończy dwa lata funkcjonowania (pixabay.com)

Pani Katarzyna na 500+ czeka... od początku programu. Wychowuje czwórkę dzieci w Polsce, tutaj pracuje, ale mąż dorabia w Niemczech. Złożyła już dwa wnioski o pieniądze z programu, ale żadnych środków nie zobaczyła. - Za chwilę po raz trzeci będziemy składali wniosek o świadczenie, a my nadal nie mamy wydanej decyzji odnośnie dwóch pierwszych - opowiada.

- Nie jest nam łatwo. Mimo wielokrotnych interwencji w urzędzie nadal nic się nie zmieniło. Ciągle jest nam obiecywane, że już, że lada chwila, że maksymalnie do końca tygodnia wszystko będzie załatwione. Mija kolejny termin i nic się nie zmienia. Walka z urzędnikami wykończyła mnie psychicznie i fizycznie - wyjaśnia.

Pani Karolina czeka od sierpnia ubiegłego roku. 500+ powinna dostawać od 10 miesięcy, ale do tej pory nie dostała ani gorsza. Dlaczego? Bo jej mąż jest obcokrajowcem i pracuje za granicą, a dokładnie - w Czechach. - Moja sprawa miała być prosta i bezproblemowa. Miała. Do tej pory nie dostałam ani grosza, a przecież nowy rok szkolny zbliża się dużymi krokami. A pieniążków na te cele niestety brak – opowiada.

Pani Dorota czeka 9 miesięcy. Standardowa historia: mąż pracuje w Niemczech, ona w Polsce. W ostatnim czasie nie wytrzymała. Postraszyła urzędników prokuraturą, zgłoszeniem skargi na przewlekłość pracy. Wtedy padły zapewnienia, że decyzja już jest, środki lada dzień będą. I pieniędzy jak nie było, tak nie ma.

Pan Wojciech nie otrzymuje świadczenia od października 2017 roku. Najpierw pracował w Niemczech, później w Norwegii, a jego żona w Polsce. I tym pokonali urzędników. Ci nie są w stanie od kilku miesięcy wydać decyzji, czy 500+ rodzinie się należy, czy też nie. Czwórka dzieci czeka na środki.

- Dodzwonić się do urzędników ciężko. Albo zajęte, albo nikt nie odbiera - opowiada z kolei Beata z Sierpca. Też czeka z rodziną na decyzję. - Mam nadzieję, że poruszycie ziemię i niebo, żeby to wszystko ruszyło do przodu - prosi w wiadomości.

To tylko część historii czytelników, którzy przysłali prośby o interwencję w sprawie 500+. Napisali do nas za pośrednictwem formularza na stronie dziejesie.wp.pl

To nie są jednostkowe przypadki. W takiej sytuacji w połowie kwietnia było prawie 90 tys. rodzin - wynika z analizy money.pl na podstawie danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Resort w jednej z interpelacji poselskich podał stan na 1 stycznia 2018 roku - czekało blisko 112 tys. rodzin.

Przez cztery miesiące urzędnikom udało się wydać 25 tys. decyzji. Sukces? W tym tempie potrzebują jeszcze półtora roku, żeby zamknąć wszystkie obecne sprawy. A przecież będą przybywać nowe wnioski.

W czym problem?

W weryfikacji, które państwo powinno wypłacać pieniądze i czy przypadkiem druga strona już takich środków nie przekazuje. To element tak zwanej koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego. W skrócie polega na tym, by jedna rodzina nie pobierała dwóch świadczeń z tego samego tytułu. Urzędnicy mówią tak: świadczenie wychowawcze w Polsce nie będzie przysługiwać, jeżeli rodzinie przysługuje za granicą świadczenie o podobnym charakterze i to „zagranica” powinna płacić.

Zasada jest prosta - pierwszeństwo ma kraj, w którym wykonywana jest praca jednego z rodziców. To znaczy, jeśli przykładowo ojciec pracuje za granicą, a matka zajmuje się dzieckiem w Polsce i nie ma pracy, krajem właściwym do wypłacenia świadczenia jest państwo, w którym zatrudniony jest ojciec.

Miejsce pracy decyduje. Polska jest w takim wypadku państwem drugim w kolejności. Ewentualnie wypłaci jedynie dodatek dyferencyjny - taki, by otrzymywane pieniądze były najwyższe z możliwych. Dodatek przysługuje rodzinie wtedy, kiedy wypłacone wsparcie jest niższe, niż to otrzymywane w Polsce.

Przykład? Kraj A wypłaca 100 zł, kraj B - 200 zł. Świadczenie powinien wypłacać kraj A, więc kraj B dopłaca od siebie 100 zł, by suma wyniosła maksymalną stawkę z jednego z krajów (w tym wypadku 200 zł).

Jeżeli jednak rodzice pracują - ojciec za granicą, a matka z dziećmi w Polsce - pod uwagę brane jest miejsce zamieszkania dzieci. Na tym przykładzie: jeśli dzieci są w Polsce, to nasze państwo zapewnia wsparcie.

Jak się okazuje, potwierdzenie zatrudnienia i dokumenty dotyczące otrzymywania świadczeń wymagają kilku pism od urzędników. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej szacuje, że na jedną taką sprawę musi wydać 160 zł. Do pracy wysłać urzędnika ze znajomością języka angielskiego i opłacać listy.

W 2017 r. w budżecie państwa zabezpieczono na ten cel aż 33,5 mln zł. "Działania te niestety również nie spowodowały istotnego przyspieszenia rozpatrywania spraw z zakresu świadczenia wychowawczego i świadczeń rodzinnych" - przyznają wprost przedstawiciele resortu rodziny, pracy i polityki społecznej.

Obsługujący 500+ od początku mieli problemy z rodzinami z dwóch krajów. Pod koniec 2016 r. - czyli pierwszego roku funkcjonowania programu - do urzędów trafiło 50 tys. wniosków od rodzin w takiej sytuacji. Na ostatni dzień grudnia statystyka wyglądała fatalnie. Rozpatrzonych było 10 tys., kolejne 40 tys. czekało w kolejce.

Dalej było tylko gorzej. 1 stycznia 2018 r. czekało 120 tys. wniosków. Warto dodać, że połowa nie była nawet tknięta. Urzędnicy zadziałali ledwie w 42 proc. spraw. W przypadku reszty - nie wykonali żadnych czynności poza przyjęciem dokumentów.

W województwie opolskim z 4722 takich spraw nie została ruszona żadna. 100 proc. czekało na jakąkolwiek pracę urzędników. W województwie lubuskim i zachodniopomorskim niedotknięte papiery stanowiły 85 proc.

Nikła poprawa

Rząd rzucił się więc do naprawiania sytuacji. Zgodnie z ustawą od 1 stycznia 2018 r. sprawami z zakresu unijnej koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego, do których zalicza się program "Rodzina 500+", zajmują się wojewodowie - a nie urzędy marszałkowskie. To miało przyspieszyć proces.

"Dzięki zmianie minister rodziny zyskał znacznie większy wpływ na egzekwowanie efektywnej realizacji zadań z zakresu unijnej koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego" - wyjaśniał niedawno Krzysztof Michałkiewicz, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej w interpelacji do posłów, którzy otrzymują liczne skargi od mieszkańców swoich okręgów.

Ale statystyki wskazują, że wcale nie jest lepiej. W marcu tego roku urzędy wojewódzkie wydały 5876 decyzji, a więc o 393 decyzji więcej niż urzędy marszałkowskie w marcu 2017 r. Przyśpieszenie to zaledwie 6,7 proc. Od początku roku udało się zamknąć 25 tys. z 120 czekających wniosków.

21 maja zapytaliśmy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o to, jak chce rozwiązać problem i przyśpieszyć wydawanie decyzji 500+. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(200)
Sofia
6 lat temu
Witam psychika mi wysiada w Krakowie kłamią urzędnik każdy mówi co innego jak telefonie. Czekam ponad 2 lata na rozpatrzenie wniosku. Podkreślam mam 5dzieci za co mają żyć dzieci. Weźcie się za nie robów nie pracujesz podejmiesz pracę to dać. Ta ustawa niech wejdzie.
Kaktus
6 lat temu
Ja z kolei polecam inwestycje na Hot forex
Znudzony
6 lat temu
A komuś przeszkadzał dowód tożsamości w postaci książeczki! Tam było wszystko! Nawet miejsce zatrudnienia z datami przyjęcia i zwolnienia! No to macie teraz te swoje usprawnienia! Poczekajcie jak wejdzie pełna cyfryzacja! Jak coś zaginie "bo komputer się pomylił", to latami będziecie odkręcać!
hehe
6 lat temu
Te trudności ,to wina 500+
PATI 34
6 lat temu
A MOŻE ZA PRACĘ SIĘ WEŹMIECIE , ŻYJECIE NA KOSZT PODATNIKÓW
...
Następna strona