Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Martyna Kośka
Martyna Kośka
|

Łódzki "manewr Napoleona". Miasto znalazło sposób na problemy z reprywatyzacją

13
Podziel się:

Scenariusz był taki jak zwykle: pojawiły się osoby, które podawały się za spadkobierców kamienicy w dzielnicy Górna. Nic jednak nie ugrały, gdyż urzędnicy w Łodzi już wielokrotnie wygrywali spory z rzekomymi spadkobiercami, powołując się na postanowienia Kodeksu Napoleona.

W Łodzi działa jedyny w Polsce zespół, który zapobiega przejmowaniu nieruchomości. W swoich działaniach posługuja się nietypowymi metodami
W Łodzi działa jedyny w Polsce zespół, który zapobiega przejmowaniu nieruchomości. W swoich działaniach posługuja się nietypowymi metodami (Mikolaj Zacharow/REPORTER/EAST NEWS)

Scenariusz był taki, jak zwykle: pojawiły się osoby, które podawały się za spadkobierców kamienicy w dzielnicy Górna. Nic jednak nie ugrały. Trafiły na lepszego od siebie przeciwnika. Urzędnicy w Łodzi już wielokrotnie wygrywali spory z rzekomymi właścicielami, powołując się na postanowienia Kodeksu Napoleona.

Wynika z niego, że prawo do przejęcia spadku upływa po 30 latach od śmierci właściciela nieruchomości. Sąd pierwszej instancji przyznał rację miastu i oddalił żądania spadkowe.

- Ogólną regułą prawa jest, że w sprawach dotyczących spadków korzystamy z przepisów, które obowiązywały w chwili otwarcia spadku, czyli w momencie śmierci spadkodawcy - wyjaśnia mecenas Sebastian Bohuszewicz z Oddziału ds. Ochrony Praw Własności do Nieruchomości. - Druga Rzeczpospolita nigdy nie ujednoliciła przepisów prawa cywilnego, nie został ogłoszony jeden wspólny Kodeks cywilny, więc w Łodzi przed drugą wojną światową obowiązywał Kodeks Napoleona, lekko tylko zmodyfikowany przez późniejsze prawodawstwo.

30 lat na podjęcie działań

Kodeks Napoleona to zbiór przepisów prawa cywilnego, który obowiązywał w Księstwie Warszawskim od 1808 r. Archaicznie brzmią dziś postanowienia regulujące życie rodzinne (kodeks zakładał patriarchalny porządek społeczny), ale jednocześnie cechowało go nowoczesne podejście do prawa umów i własności.

Choć sny Napoleona o potędze na kontynencie europejskim trwały krótko, to wprowadzona przez niego regulacja obowiązywała przez dziesięciolecia w Królestwie Polskim. Dopiero w 1946 r. przyjęto dekret regulujący prawo spadkowe. Dla spraw związanych z majątkiem osób zmarłych przed tym rokiem zastosowanie ma jednak ustawa wydana przez Cesarza Francuzów. W rozdziałach poświęconych prawu spadkowemu przewidywała ona bardzo szerokie dziedziczenie przez krewnych, zwłaszcza w linii bocznej.

Ponadto przewidywała przedawnienie: jeśli spadkobiercy przez 30 lat od dnia zgonu spadkodawcy nie podjęli działań, by nabyć spadek (np. nie przeprowadzili spisu inwentarza), to skarb państwa przejmował ten spadek jako "wakujący i bezdziedziczny".

Niekiedy osoby, które dziś występują z roszczeniami, powołują się na to, że przedawnienie nie nastąpiło, gdyż w okresie PRL różne procedury - w tym spadkowe - były utrudnione i uprawieni nie mieli szans realizować swoich praw. Mecenasa Bohuszewicza takie argumenty nie przekonują, gdyż bez względu na warunki polityczne, sądy jednak działały i można było walczyć o swoje prawa.

Jak to robią w Łodzi

W 2010 r. władze Łodzi powołały Oddział ds. Ochrony Praw Własności do Nieruchomości, którego zadaniem jest przeciwdziałanie wyłudzaniu praw do nieruchomości. Pracują w niej prawnicy, archiwiści, urzędnicy, historycy, a więc zespół ludzi, którzy wzajemnie się uzupełniają i doskonale poruszają po zagmatwanej materii spraw własnościowych. To jedyny w Polsce "zespół śledczy" do spraw reprywatyzacyjnych. Aktualnie liczy 11 osób – a zaczynał z trzyosobowym stanem personalnym.

W ciągu ostatnich czterech lat zespół zbadał sprawy 150 nieruchomości, co do których istniało podejrzenie, że mogą zostać wyłudzone. W stu sprawach wysłano zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.

- Ponadto zespół złożył zawiadomienie do Okręgowej Rady Adwokackiej o podejrzeniu popełnienia deliktu dyscyplinarnego przez jednego z łódzkich adwokatów, który to, zgodnie z oświadczeniem byłej klientki, posługiwał się tzw. odpisem pełnomocnictwa, nie dysponując jego oryginałem i działał w interesie grupy przestępczej – mówi w rozmowie z money.pl Marcin Masłowski, rzecznik prezydenta miasta.

Proces tej grupy rozpocznie się 26 października. Członkowie gangu próbowali wyłudzić dziesięć nieruchomości, z których trzy należą do miasta.

Zobacz także: Kierwiński - za reprywatyzację odpowiadają urzędnicy L. Kaczyńskiego

Sądy początkowo nie wiedziały, jak reagować na nietypową podstawę obrony

Tym, co utrudnia skuteczną pracę, jest brak współpracy z organami centralnymi. Bohuszewicz zwraca uwagę, że po wojnie i po 1968 r. wielu dawnych mieszkańców Łodzi wyjechało za granicę i odnalezienie ich – bądź spadkobierców – wymaga nierzadko współpracy ze służbami konsularnymi i Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Wiele czynności może być skutecznie podjętych tylko na tym szczeblu, a organy centralne zdają się nie do końca rozumieć specyfikę "łódzkiego podejścia" do reprywatyzacji.

- Sądy nie zawsze zgadzają się z naszym stanowiskiem, często różnimy się w ocenie dokumentów, ale patrzą na nas przychylnie, bo działamy w interesie Skarbu Państwa – dodaje Bohuszewicz.

Nie zawsze tak było. Gdy w 2012 r. Urząd Miasta Łodzi złożył wniosek do wydziału ksiąg wieczystych w oparciu o art. 713 Kodeksu Napoleona, sąd wieczystoksięgowy i rejonowy nie podzieliły przedstawionej argumentacji. Pytanie o możliwość powoływania się na ustawę z początku XIX wieku trafiło do Sądu Najwyższego. Ten odpowiedział twierdząco i wspomniany przepis stanowi podstawę dla przejęcia przez Skarb Państwa szeregu nieruchomości, których nie można było uregulować w oparciu o obowiązujące przepisy.

Rocznie na biurko zespołu trafia kilkadziesiąt spraw, ale jego członkowie weryfikują także stare decyzje. Mecenas spodziewa się, że od połowy 2020 r. liczba spraw powinna powoli zacząć spadać, bo przypadnie wtedy 30. rocznica utworzenia gmin i zgodnie z przepisami będą one mogły zacząć od tego momentu dokonywać zasiedzenia nieruchomości.

Zapytaliśmy, co jest najtrudniejsze w codziennej pracy zespołu. Oprócz wspomnianych trudności we współpracy z niektórymi instytucjami, Bohuszewicz wskazał na specyfikę łódzkiej diaspory żydowskiej.

- W Łodzi przed wojną bardzo wielu ludzi nosiło to samo imię i nazwisko, więc dziś, po latach, oszustom łatwo "podpiąć się" pod czyjąś tożsamość. Poziom trudności podnosi fakt, że ludzie w czasie wojny korzystali z fałszywych dokumentów, więc dziś trudno ustalić wiele powiązań rodzinnych.

Czy łódzki patent ma szansę przyjąć się w innych miastach, które swego czasu znajdowały się w obszarze obowiązywania Kodeksu Napoleona? Łódź chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami.

- Wielokrotnie byliśmy wizytowani przez różne instytucje z innych miast. Nasza praca jest doceniana i jesteśmy przedstawiani innym miastom za wzór – deklaruje mecenas Bohuszewicz.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(13)
Adam
7 lat temu
No to trzeba ten kodeks zastosować wobec roszczeń Niemców, którzy za komuny porzucili swoją własność i wyjechali do Bundes. Brawo Łódź.
Izaak Goldwic...
7 lat temu
Zabawne, hehe ... "w Łodzi przed wojną bardzo wielu ludzi nosiło to samo imię i nazwisko" Zagadka: jakie to imię i jakie to nazwisko? Nagroda za prawidłowa odpowiedź: darmowa wycieczka do Izraela :)
Ano tak
7 lat temu
Tak przy okazji.... zobaczcie sobie jakie wielkie Państwo zafundował nam Napoleon, pomimo wygranej ze wszystkimi zaborcami i wielkim poświęceniu naszych legionistów. Na dodatek na książęcym tronie osadzi saksończyka, czyli Niemca!
Skorograf
7 lat temu
Do rzeczywistości się zwracam , jesteś zła , a ja się zatracam .Zawsze sądziłem ,że jestem głupi , okazuje się , że to inni są przebieglejsi .Zamiast porządkować prawo ,ludzie je naginają do siebie .
kumie chwalą ...
7 lat temu
Buhahaha. Wzorem elektrownia.