Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Rosyjskie sankcje nie zaszkodziły naszemu eksportowi, a może być jeszcze lepiej

0
Podziel się:

Prezes Euler Hermes chwali przedsiębiorców za kreatywność w szukaniu nowych rynków. - Najbardziej kuriozalnym przykładem są ostrygi z Białorusi, która nie ma dostępu do morza - mówi Rafał Hiszpański.

Rosyjskie sankcje nie zaszkodziły naszemu eksportowi, a może być jeszcze lepiej
(money.pl)

Euro, które od przełomu roku potaniało o blisko 30 groszy z poziomu 4,34 z grudnia do okolic 4 złotych obecnie, cieszy jadących na wakacje, ale może martwić eksporterów. Rafał Hiszpański, prezes Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes, chwali w wywiadzie dla Money.pl polskich przedsiębiorców za kreatywność w szukaniu nowych rynków zagranicznych. Przestrzega jednak przed omijaniem rosyjskiego embarga, jak robią to zachodni hodowcy ostryg, sprzedający je za pośrednictwem Białorusi, która nie ma przecież dostępu do morza.

W sytuacji kiedy ponad 70 procent naszej wymiany handlowej rozliczana jest w euro, różnica kilkudziesięciu groszy w ciągu kilku miesięcy oznaczać może znacznie mniejsze przychody.

Oczywiście firmy dostają taką samą sumę w europejskiej walucie, ale jest ona mniej warta, niż przy podpisywaniu kontraktu. W sytuacji, kiedy opłacają pracowników w złotówkach bądź też zaopatrują się na krajowym rynku w surowce, oznacza to wymierne straty.

Zobacz kurs euro w ciągu ostatnich 12 miesięcy

- Niewątpliwie jest to znaczący czynnik przy ocenie ryzyka wśród przedsiębiorców. Jeżeli marża jest niska, to może się okazać, że na tej transakcji nie uda się zarobić - mówi Rafał Hiszpański. Nie brakuje jednak ocen analityków mówiących o tym, że granicznym poziomem opłacalności jest kurs 3,80 i 4 złote za euro nie czyni naszym eksporterom żadnej krzywdy.

Dlatego znawcy rynków walutowych uspokajają i nie przewidują większych perturbacji dla polskiej gospodarki.Jak podkreślał na łamach Money.plMarcin Kiepas, analityk walutowy Admiral Markets, dramatyczne skutki mogłyby zaistnieć dopiero, gdyby euro jednego dnia potaniało do poziomu 3,6 zł, a wraz z nim spadki zaliczyłby dolar.

Rosyjskie embargo wyszło na dobre

Warto jednak pamiętać, że to, co może martwić eksporterów, cieszy nie tylko turystów, ale też importerów. Oczywiście niższy kurs euro mógłby skłonić handlowców do obniżenia ceny produktu w sklepach, ale w praktyce przy tak dynamicznym kursie nie można na to liczyć. Kowalski przy kasie zapłaci tyle samo, co przy droższym euro, importer zarobi jednak więcej.

Ryzyko walutowe to nie jedyny problem, z którym musieli się zmierzyć polscy przedsiębiorcy nieograniczający się do rynku krajowego. Rosyjskie embargo pojawiło się nagle i zmusiło wielu producentów do szukania zupełnie nowych rynków. Paradoksalnie może się okazać, że dla wielu firm był to bardzo korzystny impuls do zmian i rozwoju na bardziej stabilnych rynkach. Za sprawą polityki międzynarodowej nasz biznes otworzył się również na inne, często pozaeuropejskie rynki.

- Nie popieramy tego jako firma ubezpieczeniowa, ale nasi przedsiębiorcy są wyjątkowo kreatywni i nadal handlują z Rosją - tyle że poprzez pośredników. Tak też robią inne europejskie firmy. Najbardziej kuriozalnym przykładem są tutaj ostrygi z Białorusi, która nie ma dostępu do morza, ale sprzedaje je na rosyjskie stoły - mówi Rafał Hiszpański.

Z danych PAIiIZ wynika, że przez 11 miesięcy ubiegłego roku eksport towarów rolno-spożywczych objętych rosyjskim embargiem, zamiast spaść, wzrósł o 4,5 procent. Nasi producenci byli najbardziej aktywni w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Włoszech i Francji, gdzie eksport łącznie wzrósł o blisko 7,5 procent. To nie koniec dobrych wiadomości, bo aż o 34 procent wzrósł eksport do krajów bałkańskich i pozaeuropejskich. Amerykanie polubili naszą wieprzowinę, Saudowie produkty mleczarskie, a Egipcjanie mrożonki.

]( http://www.money.pl/sekcja/vii-europejski-kongres-gospodarczy/ )

Wnioski PAIiIZ potwierdzają również obserwacje Towarzystwa Euler Hermes. Wynika z nich, że rzeczywiście z jednej strony polscy przedsiębiorcy cały czas stawiają w pierwszym rzędzie na sprawdzone kierunki jak Wielka Brytania, Niemcy i Włochy. Embargo wymusiło jednak zupełnie nowe poszukiwania, które prowadzą polski biznes w mniej znane rejony Azji, bliższego i dalszego Wschodu.

Przy takich danych nie mogą dziwić pozytywne nastroje przeważające u handlujących z zagranicą menedżerów. Jak wynika z najnowszego raportu Euler Hermes i Grant Thornton, ponad 50 procent dyrektorów finansowych w Polsce spodziewa się w tym roku poprawy koniunktury gospodarczej. Jeszcze bardziej optymistycznie widzą oni możliwości związane z wejściem na zupełnie nowe rynki.

Ponad 70 procent respondentów wierzy w sukces takiego przedsięwzięcia, tyle samo oczekuje wzrostu przychodów na rynku zagranicznym. Wśród tych optymistów 60 procent wiąże swe nadzieje z rynkami Unii Europejskiej, ale aż 20 procent liczy na sukces w Azji. W tym samym badaniu dyrektorzy pozytywnie ocenili gospodarkę światową. Według 33,8 procent z nich odbicie już nastąpiło. 41,2 procent przewiduje je w tym roku.

Więcej w materiale wideo.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)