Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

Rybiński: Debiut PZU też zależy od Greków

0
Podziel się:
Rybiński: Debiut PZU też zależy od Greków

Money.pl: Zapisał się Pan na akcje PZU?

Prof. Krzysztof Rybiński, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej, były wiceprezes NBP: Tak. Zapisałem się, dlatego że spodziewam dobrej koniunktury na naszej giełdzie jeszcze przez kilka miesięcy. Przed końcem roku zapewne przyjdzie załamanie, ale raczej jeszcze nie teraz. Poza tym oferta PZU przykuła uwagę inwestorów z całego świata, co oznacza spory napływ kapitału na GPW.

Jeżeli nie pojawią się bardzo złe informacje z Grecji, Portugalii, Hiszpanii czy Włoch to debiut powinien być udany. Dlatego kupię akcje PZU, a potem będę obserwował sytuację.

Czyli nie będzie się Pan pozbywał akcji pierwszego dnia?

Nie wiem, co się będzie działo na rynkach 14 maja. Tym bardziej, że 10 maja rozpoczyna się szczyt Unii Europejskiej, na którym ma być dyskutowana sprawa Grecji. Także w zależności od tego, co stanie się na szczycie, będzie można decydować, czy przetrzymać czy szybko sprzedawać akcje PZU.

Krótko mówiąc, powodzenie 250 tysięcy polskich inwestorów jest teraz w największej mierze uzależnione od sytuacji w Grecji?

Tak. To już jest poza kontrolą prezesa Andrzeja Klesyka, poza rządem i poza Eureko. Wszystko w rękach Greków.

Skoro problemy Grecji cały czas odbijają się na rynkach, to może trzeba było pozwolić jej zbankrutować już wcześniej?

Jestem pewny, że Grecja i tak zbankrutuje. Pozostaje tylko pytanie, kiedy to się stanie. Proszę pamiętać, że Grecja od wielu lat jest permanentnym bankrutem. Można więc powiedzieć, że teraz wraca do swoich standardów.

Plan pomocowy jej nie pomoże?

W tej chwili nie istnieje żaden plan naprawy finansów publicznych Grecji, który byłby akceptowalny. Dług publiczny Grecji to teraz tysiąc procent ich PKB, więc ratunek jest niezwykle trudny. Dlatego z czasem wszystkie agencje zetną ratingi Grecji do śmieciowych, Europejski Bank Centralny przestanie przyjmować greckie obligacje jako zabezpieczenie i odwrotu od bankructwa nie będzie.

A to co się teraz dzieje wokół planu pomocowego dla Grecji to wprowadzanie w życie politycznej głupoty liderów Unii Europejskie, którzy w ogóle nie rozumieją tego problemu.

Ale wyrzucić Grecji ze strefy euro nie można. A brak pomocy to jeszcze większe zagrożenie dla wspólnej waluty.

Ale można było uczynić z Grecji kraj stowarzyszony ze strefą euro. To oznacza, że wspólna waluta w tym kraju zostaje, bo powrót do drahmy byłby przecież absurdalny. Ale można Grecji odebrać przywileje, zabrać moce decyzyjne w eurolandzie.

To byłaby potężna kara, bo kraj stałby się w pewnym sensie banitą, dopóki nie poprawi swojej sytuacji fiskalnej. To zmusiłoby Greków do radykalnych cięć, zwolnień w administracji, obniżek pensji itd. A tak, wyrzucamy fortunę w _ studnię bez dna. _

A bankructwo Grecji nie miałoby jeszcze gorszego wpływu na rynki?

Zadajmy sobie pytanie: o co się toczy cała gra? Moim zdaniem powinna się toczyć o to, by z całego zamieszania strefa euro wyszła wzmocniona. To czy rynki przez miesiąc czy dwa będą się mocniej wahać ma w tym przypadku drugorzędne znaczenie. Bo chodzi przede wszystkim o to, by stworzyć mechanizm, który spowoduje, że kraje strefy euro poprawią swoje zachowanie.

Dzisiaj nie mamy żadnych mechanizmów nagród i profitów za porządną politykę fiskalną. Jedyne co działa to strach. Dlatego gdyby pozwolić Grecji upaść, to już niedługo Hiszpania, Portugalia i Włochy same ogłosiłby programy reform finansów publicznych. A jak teraz Grecy dostaną pieniądze, to inne kraje do jakichkolwiek działań się po prostu zniechęcą.

To zależy. Z punktu widzenia resortu finansów zagrożeniem dla Polski jest przekroczenie progów ostrożnościowych w relacji długu do PKB. To byłoby uderzenie w wiarygodność ministra finansów i tego rząd może się bać.

Jednak z punktu widzenia całej gospodarki to w pewnym sensie Grecy sprawili nam prezent. Bo gdyby nie oni, to złoty by się dalej umacniał, a to uderzyłoby w eksporterów i oznaczało mniejszy wzrost gospodarczy. Dlatego za poważne zagrożenie dla polskiej gospodarki uznam dopiero wysyp problemów Portugalii i Hiszpanii. Bo taka sytuacja oznaczałaby już poważną recesję w strefie euro, co z pewnością by się na nas odbiło.

A na akcje Tauronu i GPW, które będą prywatyzowane jeszcze w tym roku się Pan zapisze?

Wszystko zależy od ceny akcji. W przypadku Tauronu, jeżeli cena będzie atrakcyjna, a rynek się nie załamie, to można się decydować. Bo zwłaszcza w dłuższej perspektywie branża energetyczna w Polsce ma przed sobą dobry okres.

Z kolei z GPW sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana. Bo tutaj poza ceną i koniunkturą giełdową spore znaczenie mają plany strategiczne rozwoju tej spółki. Warto będzie dokładnie przestudiować strategię i przeanalizować korzyści i ryzyka płynące ze współpracy z inwestorem branżowym. A tych planów na razie dokładnie nie znamy, więc na razie trudno o prognozy.

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)