Money.pl: Jedna z teorii ekonomicznych mówi, że deficyt budżetowy sam w sobie *nie jest *zły, bo wspiera wzrost gospodarczy. Pana zdaniem rzeczywiście może on mieć pozytywny wpływ na gospodarkę?
Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, partner w Ernst&Young: Teorii ekonomicznych dotyczących deficytu i jego wpływu na gospodarkę jest bardzo dużo. W Polsce ekonomiści pod tym względem są podzieleni na kilka obozów i okopani na swoich pozycjach. Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie na co mają iść środki, jeśli decydujemy się na powiększenie deficytu budżetowego.
W jakich sytuacjach zadłużanie państwa jest pozytywne?
Jeżeli te środki mają wspierać popyt, to tym samym oczekujemy większych wpływów podatkowych i później z tego spłacamy zadłużenie. Na krótki termin możemy wtedy rozważyć podwyższenie deficytu.
To wydaje się idealne założenie, ale chyba teoria od praktyki nieco się różni.
Właśnie. Kiedy środki nie są wydawane na cele, które niosą za sobą określony potencjał tylko, na przykład na wsparcie wydatków socjalnych, rodzi się zagrożenie na przyszłość. Zawsze przychodzi moment, kiedy rząd musi spłacić ten dług.
A skoro pieniądze się nie zwróciły, musi zaciągnąć kolejny dług, lub podnieść podatki?
Dokładnie tak. A dodatkowo, kiedy ludzie widzą, że rząd zaczyna się zadłużać i powiększać deficyt, kupują mniej, spodziewając się podniesienia podatków w przyszłości. Z tego punktu widzenia, w dłuższym terminie, zadłużanie się jest szkodliwe dla całej gospodarki.
Wiele krajów czekają w tym roku duże kłopoty ze względu na deficyt.
Takie państwa jak Włochy, Belgia czy Japonia mają dług publiczny na poziomie wyższym niż 100 procent Produktu Krajowego Brutto. Tak, będą miały w najbliższej przyszłości bardzo poważny problem.
Jest jednak jeden kraj, który nic sobie nie robi z rosnącego zadłużenia...
Ma Pan na myśli USA. Rzeczywiście jest to kraj bardzo specyficzny pod tym względem. Szacuje się, że deficyt finansów publicznych w stosunku do PKB wyniesie w tym roku około 13 proc. Moim zdaniem wzrośnie on do jakiś 20 proc. i jest możliwe, że będzie się dalej dynamicznie zwiększał. Z drugiej jednak strony kraj ten może sobie na to pozwolić.
Świat tak mocno wierzy w siłę amerykańskiej waluty i ufa, że amerykański rząd będzie bronił wartości dolara w każdej sytuacji?
Tak. Trudno sobie wyobrazić, aby nagle jakieś państwa czy inwestorzy odwrócili się od dolara. Przyjdzie jednak taki moment, że i USA będą musiały podjąć decyzję o ograniczeniu deficytu.
Sytuacja Polski tak komfortowa nie jest. Jak bardzo powinniśmy się martwić poziomem naszego deficytu?
Od 1989 roku zadłużenie rośnie dynamicznie. A więc wciąż pozostaje on dużym problemem. Nasza strategia na kolejne lata powinna zakładać wychodzenie z narastającego deficytu.