Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Rząd kontra RPP – czyli o co chodzi w tym sporze?

0
Podziel się:

Od dłuższego czasu, w środkach masowego przekazu, pojawiają się z dużą częstotliwością informacje dotyczące sporu pomiędzy rządzem oraz Radą Polityki Pieniężnej. Nasz ekspert Rafał Wójckowski - w swoim cotygodniowym artykule - stara się wyjaśnić naszym użytkownikom istotę tego sportu

Nadchodzący tydzień zapowiada się wyjątkowo ciekawie. Wielkimi krokami bowiem zbliża się termin „ultimatum” rządowego wysuniętego w stosunku do RPP w sprawie „poważnych” rozmów w zakresie rozwoju gospodarczego kraju, bezrobocia, wzrostu gospodarczego oraz kilku jeszcze kategorii makroekonomicznych mniej lub bardziej związanych z polityką pieniężną. Dowiadujemy się bowiem, iż RPP nie chce współpracować z rządem, który z najwyższym trudem walczy na całego przed wepchnięciem kraju w ramiona recesji. Jednak zbyt wysokie stopy procentowe oraz katastrofalnie mocny złoty skutecznie paraliżują działania ratunkowe.

Czy tak rzeczywiście jest ? Odpowiedź tradycyjnie jest skomplikowana i dla przeciętnego płatnika PIT oraz kredytobiorcy – niezrozumiała. Z jednej strony zwolennicy radykalnej obniżki stóp wskazują na same pozytywy takiej decyzji, takie jak:
- potanienie kredytów;
- zwiększenie popytu na kredyty, a więc popytu na dobra konsumpcyjne i inwestycyjne;
- zwiększenie, po pewnym czasie, inwestycji oraz produkcji;
- zmianę niekorzystnego parytetu stóp procentowych (krajowej i zagranicznych), co spowoduje bezpośrednio osłabienie kursu złotego;
- wzrost wartości i efektywności eksportu;

Wszystko razem ma dać wzrost PKB oraz obniżenie bezrobocia, a w dłuższej perspektywie czasowej stopniowe obniżanie deficytu budżetowego do poziomu akceptowalnego przez traktat z Maastricht (warunek przyjęcia do UE i do późniejszej unii walutowej).

Z drugiej strony wytaczane są działa, które mają bronić stanowiska RPP. Oto negatywy decyzji o znacznej redukcji stóp:
- wzrost podaży pieniądza wywołany gwałtownym wzrostem akcji kredytowej;
- wzrost inflacji na skutek braku dostosowania w krótkim okresie czasu produkcji do wzrostu popytu;
- spadek inwestycji kosztem wzrostu konsumpcji
– spadek skłonności do oszczędzania, dodatkowo potęgowany wprowadzonym niedawno podatkiem od zysków z oszczędzania;
- spadek inwestycji spowoduje coraz większe nienadążanie produkcji za konsumpcją, co w efekcie wywoła gwałtowny wzrost importu de facto finansowany z kredytu;
- na skutek wzrostu importu coraz większa nierównowaga w handlu zagranicznym, która być może po pewnym okresie czasu będzie stopniowo rekompensowana wzrostem eksportu;
- gwałtowna deprecjacja kursu walutowego;
- wzrost inflacji na skutek tej deprecjacji;
- coraz większy deficyt budżetowy, którego finansowanie załamie się na skutek braku oszczedności krajowych oraz z powodu małej opłacalności inwestycji zagranicznych instytucji finansowych w papiery skarbowe;
- konieczność gwałtownego podwyższenia stóp procentowych w celu zapewnienia finansowania budżetu;
- powtórka sytuacji, jaka miała miejsce w 1997 roku Korei.

Wg mnie rację mają i jedni i drudzy. Racja zwolenników obniżenia stóp niewątpliwie leży w zbyt mocnym złotym, który nijak się ma do teorii równowagi realnego kursu walutowego. Natomiast zbyt niska stopa krajowych oszczędności oraz gwałtowny wzrost inflacji to niewątpliwie poważne argumenty przeciwników obniżki stóp. Gdybym był stroną rządową to nie wpisałbym do obowiązków RPP odpowiedzialności za stopę bezrobocia i poziomu wzrostu gospodarczego na równi z inflacją i stabilizacją płynności pieniężnej w kraju. To tak jakby rząd zobligować do dbania o politykę na rynku kapitałowym i rozliczać z kształtowania się WIG na który przecież mógłby wpływać.

Natomiast zdecydowanie przywróciłbym poprzedni model polityki kształtowania kursu walutowego z wyznaczanym teoretycznie i dewaluowanym stopniowo parytetem (np. 50% EUR, 40% USD, 5% CHF oraz 5% jakieś waluty azjatyckiej lub GBF) i możliwym pasmem wahań – wg mnie co najwyżej 7,5% w każdą stronę. Dewaluacja parytetu powinna odbywać się na poziomie inflacji. I wówczas NBP interweniowałby na rynku nie tylko za pomocą stóp procentowych. Wprowadzenie rynkowego kursu walutowego i całkowite jego uwolnienie ograniczyło możliwości RPP praktycznie tylko do sterowania stopami procentowymi.

Pomimo takiego jak obecnie kursu walutowego praktycznie nie ma żadnych interwencji w jego obronie oraz innych działań mających na celu zatrzymanie jego umacniania się. Ciekawe co powie RPP rządowi. Obawiam się, że rząd usłyszy aby zajął się zmniejszaniem deficytu budżetowego a nie polityką pieniężną. A wówczas w sejmie może dojść do dziwnych pomysłów. Grzegorz Wójtowicz nowym prezesem NBP, kto wie ???

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)