Dziś i jutro strajk metra utrudni życie milionom Londyńczyków. Urzędy nie będą w stanie pracować pełną parą, straty poniosą handel, usługi i przemysł rozrywkowy. 48-godzinny strajk trwa od wczoraj wieczora i zakończy się dopiero jutro w nocy.
Strajk to protest związku kolejarzy przeciwko zapowiedzianej likwidacji wszystkich tradycyjnych kas biletowych i zastąpieniu ich automatami. Oznacza to utratę pracy przez 750 osób.
Burmistrz Londynu Boris Johnson, który wystąpił w radiowym programie pytań i odpowiedzi, określił strajk jako szantaż. Nagle, na antenie otrzymał jednak telefon od lidera związku kolejarzy z propozycją rozmów: _ Boris, my cię nie prosimy, żebyś z nami negocjował, tylko wysłuchał naszych argumentów. My byśmy nawet chcieli odwołać strajk... _- kusił szef związku Bob Crow.
Nic jednak nie wyszło z tej oferty, bo burmistrz i dyrekcja metra żądały najpierw odwołania strajku, a potem rozmów, a nie odwrotnie. Już po tym programie burmistrz powtórzył, że Bob Crow:_ Może do niego wpaść kiedy chce - na kawę i pinacoladę, ale tylko jeśli odwoła ten bezsensowny strajk. _
Ta metoda rokowań poprzez media nie przyniosła wyników. Pracownicy metra zapowiadają już następny strajk na 11 lutego.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Portugalia: sektor transportowy "w żałobie" Zakończenia protestu i przywrócenia pełnego ruchu należy się spodziewać dopiero w jutro przed południem. | |
Metro zamknięte. Miasto sparaliżowane Strajk pracowników lizbońskiego metra dotknął ok. 500 tys. pasażerów, którzy każdego dnia korzystają z kolejki. Na drogach dojazdowych do Lizbony powstało wiele korków. | |
Wystawili na sprzedaż stację metra W liczącym 2600 metrów kwadratowych powierzchni obiekcie znajdują się sala musztry, biura, garaże, stołówka oraz podziemne pokoje, tunele i klatki schodowe. |