- Identyczna sytuacja jest w szkole podstawowej nr 29 w Lublinie. Również nie wystarczyło na ćwiczenia do przyrody. Trzeba kupić samemu - pisze do money.pl Anna. Po naszej publikacji o ćwiczeniowym absurdzie z Gdańska, odzywają się kolejni czytelnicy obnażający fikcję darmowej oświaty.
Jak dodaje Anna, która skontaktowała się z nami przez platformę dziejesie.wp.pl, ćwiczeń tych nie ma w księgarniach i hurtowniach. Są za to w wydawnictwie. - Książka kosztuje 11 zł, a przesyłka 14,99 zł. Trzeba się spieszyć, bo "pani" straszy, że posypią się jedynki - żali się Anna.
Podobna sytuacja ma też miejsce w szkole podstawowej nr 11 w Łodzi. - Szkoła dostała pieniądze na ćwiczenia, ale ponoć za mało, więc rada nauczycielska zdecydowała, że zamiast ćwiczeń zakupi ksero, papier i nauczyciele będą kserować potrzebne materiały dla uczniów - mówi nam Kasia.
Zestresowani nauczyciele, lekcje w stołówkach. "To nie służy dzieciom"
Jak wyjaśnia, nie oznacza to jednak, że rodzice zostali zwolnieni z obowiązku dokładania się do ”darmowego nauczania”. Nauczyciele polskiego, matematyki i angielskiego poprosili jednak rodziców o zakup ćwiczeń. Do tego każda klasa ma się składać na papier do ksero.
Ksero, składki, groźby
- Szkoła tłumaczy, że dzieci jest dużo, a dostęp do ksero jest trudny, bo każdy chce kserować, więc nauczyciele niektórych przedmiotów poprosili o wsparcie rodziców. Papieru też idzie dużo, więc na pewno zabraknie tego, który szkoła zakupiła i stąd prośba o składkę od rodziców - wyjaśnia Kasia.
Zgłoszeń podobnej treści napłynęło na platformę dziejesie.wp.pl więcej. - Wróciłam z zebrania w SP 280 w Warszawie, sytuacja jest identyczna. Nie ma ćwiczeń do przyrody i matematyki. Ponadto dzieci odbywają zajęcia w piwnicach - napisała do nas Karla.
- Niestety, jestem w takiej samej sytuacji. Na zebraniu pani od niemieckiego w SP nr 43 w Gdyni w kl. 8 poinformowała rodziców, że nie otrzymała ćwiczeń i w związku z tym prosi rodziców o ich zakup - pisze z kolei mama ósmoklasisty. Tu też trzeba książkę zamawiać. Co więcej nauczycielka poinformowała klasę, że mają nieco ponad tydzień na zakup ćwiczeń, bo inaczej będą mieli wpisane nieprzygotowanie...
Apel na karteczce
W niektórych szkołach prawda o dotowanych, bezpłatnych ćwiczeniach jest na tyle bolesna, że nauczyciele wybierają mniej bezpośrednią formę komunikacji i przekazują rodzicom karteczki. Tę poniżej wysłała nam Monika.
Prośby o zakup kierowane do rodziców są o tyle ciekawe, że - jak już pisaliśmy w money.pl - są niezgodne z prawem. Jeśli dana szkoła korzysta z programu darmowych podręczników, to automatycznie nie może nakazywać rodzicom zakupu jakichkolwiek książek.
Doskonale wie o tym np. Anna Ptasińska-Wojewoda, dyrektor SP 39 w Gdańsku, z którą rozmawialiśmy w czwartek. - Nikt niczego od rodziców nie wymaga, nie sugerujemy zakupu na własna rękę, bo też nie możemy - mówiła dyrektor.
Problem ogólnopolski
W ramach dotacji szkoły dostają 25 zł na ćwiczenia dla jednego ucznia. Te zamawiane w ramach dotacji kosztują 6,18 zł. Oznacza to, że pieniędzy wystarcza na zakup czterech zeszytów ćwiczeń (do czterech przedmiotów). Jeśli potrzebny jest piąty zeszyt, nawet gdy wymaga tego program, pieniędzy już na to nie ma.
Warto też wiedzieć, że nie są to pieniądze konkretnej szkoły. Technicznie rzecz biorąc to jednostka samorządu terytorialnego przekazuje środki, które pochodzą z dotacji celowej z budżetu państwa. Sytuacje opisane powyżej mogą zatem przydarzyć się w każdej szkole w naszym kraju. 25 zł na ćwiczenia dla jednego ucznia to po prostu za mało.
Co na to ministerstwo? - Podręczniki i ćwiczenia wybiera nauczyciel danego przedmiotu za akceptacją dyrektora szkoły, spośród dostępnych na rynku. Ma dobrowolność i swobodę. Minister edukacji narodowej dopuszcza do użytku szkolnego tylko podręczniki - wyjaśnia Anna Ostrowska, rzecznik prasowy MEN.
Jak przekonuje przedstawicielka resortu, ćwiczenia są uzupełnieniem książki oferowanym przez danego wydawcę i nigdzie nie jest powiedziane, że uczniowie muszą korzystać z ćwiczeń. Wydawnictwa oferują różne materiały edukacyjne. Z jakich materiałów będą korzystały dzieci to decyzja nauczyciela i dyrektora.
Nauczyciel nie może tego wymagać
A co z dotacją? Dotacja celowa na materiały ćwiczeniowe jest udzielana co roku i w związku z tym w każdym roku szkoła może wybrać inne, dowolne materiały ćwiczeniowe.
Dodatkowo - jak się dowiadujemy od pani rzecznik - w uzasadnionych przypadkach, w ramach łącznej puli środków przyznanych szkole na materiały ćwiczeniowe, dyrektor szkoły ustalając materiały ćwiczeniowe dla danej klasy na dany rok szkolny, może wyrazić zgodę na zwiększenie kosztu zakupu materiałów ćwiczeniowych na każdego ucznia tej klasy. Dyrektor musi jednak poinformować o tym fakcie organ prowadzący szkołę. Te dodatkowe, wyższe koszty również ponosi szkoła.
Kluczowe dla rodziców są jednak inne słowa rzeczniczki.
- Nauczyciel ma prawo zdecydować o prowadzeniu zajęć z zastosowaniem podręczników lub materiałów ćwiczeniowych lub bez ich zastosowania. Jeżeli jednak nauczyciel zdecydował o realizacji zajęć z zastosowaniem danych podręczników lub ćwiczeń to nauczyciel nie może wymagać od rodziców ich zakupu. Podręczniki lub ćwiczenia powinna zapewnić szkoła - wyjaśnia Ostrowska. Zapewnia, że oczekiwanie od rodziców, by kupili podręczniki lub ćwiczenia jest niezgodne z prawem.
Każdy rodzic może natomiast kupić dla swojego dziecka dodatkowe materiały edukacyjne, do wykorzystania poza szkołą.
Zapytaliśmy jeszcze MEN, co powinni zrobić rodzice, którzy zostali postawienie przed wyborem: kup ćwiczenia albo dziecko dostanie jedynkę. Czekamy na odpowiedź na ten dylemat.
Masz informację o podobnych kłopotach lub żądaniach zakupu podręczników i ćwiczeń? Napisz na platformę dziejesie.wp.pl.