Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Marcin Lis
|

Telekomy mają pod górkę. Spadają ich zyski z tradycyjnych usług. Muszą szukać pieniędzy gdzie indziej

9
Podziel się:

Telekomy obecne w Polsce z roku na rok zarabiają coraz mniej na tradycyjnych usługach – połączeniach czy dostępie do internetu. Straty wyrównują sobie tzw. usługami wiązanymi – wynika z "Raportu o stanie rynku telekomunikacyjnego w Polsce w 2017 r." Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

38,5 mld zł - tyle wart jest rynek usług telekomunikacyjnych w Polsce
38,5 mld zł - tyle wart jest rynek usług telekomunikacyjnych w Polsce

Telekomy obecne w Polsce z roku na rok zarabiają coraz mniej na tradycyjnych usługach – połączeniach czy dostępie do internetu. Straty wyrównują sobie tzw. usługami wiązanymi – wynika z "Raportu o stanie rynku telekomunikacyjnego w Polsce w 2017 r." Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

Rynek telekomunikacyjny w ub. roku by wart około 39,5 mld zł, czyli tyle samo ile w roku 2016. Z dokumentu przygotowanego przez UKE wynika, że rok 2017 był kolejnym, w którym spadało wartość przychodów z usług telefonii mobilnej. "Łączne wpływy operatorów wyniosły 15 mld zł i były o prawie 11% niższe niż rok wcześniej. Spadek przychodów dotyczył prawie wszystkich obszarów telefonii ruchomej. Spadły wpływy z opłat abonamentowych (o 4,5%), połączeń głosowych (o ponad 17%), wiadomości SMS (o ponad 24%) i MMS (o prawie 5%) oraz roamingu aktywnego (o prawie 14%)" – poinformowano w raporcie.

Zobacz także: Polacy wykorzystują smartfony na zakupach:

Tendencja spadkowa dotknęła również usługi dostępu do internetu. Wartość 4,7 mld zł odnotowana w 2017 r. była o 200 mln zł niższa niż rok wcześniej. Spadek przychodów z tradycyjnych kanałów oznacza spadek średniego miesięcznego przychodu z każdego abonenta. W minionym roku było to 27,2 zł, czyli o dokładnie złotówkę mniej niż w 2016 r.

Według raportu UKE, firmy "odbijają" sobie straty na tzw. usługach wiązanych. Jego wartość wyniosła w 2017 r. 4,72 mld zł.

Równocześnie spada liczba Polaków, którzy korzystają z telefonów stacjonarnych. W 2017 r, liczba ta po raz pierwszy była niższa niż 5 mln – wyniosła 4,8 mln osób. Dla ponad połowy z nich usługi dostarczał Orange.

Ciekawie kształtuje się także liczba kart SIM w telefonach Polaków. Na koniec 2017 r. było ich o 200 tys. mniej niż rok wcześniej. Tym samym nasycenie rynku sięgnęło 138,6 proc. – 5,6 proc. mniej niż w 2016 r. Mniejsza liczba kart przełożyła się także na najniższe w ostatnich latach przychody w tym zakresie. Na sytuację wpłynął m.in. nowy obowiązek rejestrowania kart prepaid.

Liderem rynku okazało się P4, które zdetronizowało Orange. W swoim portfolio operator miał 30 proc. wszystkich kart SIM. Orange odnotował wynik 27 proc., a Polkomtel 19,7 proc. Czwarte miejsce, dzięki 19,1 proc. kontroli nad rynkiem przypadło T-Mobile. Co ciekawe, liczba kart nie przełożyła się na sytuację przychodową. Najwięcej zarobił bowiem Polkomtel Zygmunta Solorza-Żaka – przypadło mu 27,6 proc. wartości rynku. Drugie Orange Polska miało 26,5 proc., a P4, które cieszy się z największej liczby kart 23,4 proc.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(9)
Yjhjk
5 lata temu
Prawda jest taka że chciwość nigdy niepopłaca a chciwy zawsze traci dwa razy.
HM
6 lat temu
No tak skończyły się czasy 600 zł abonament i 3 zł za każdą rozpoczętą minutę. Bandyctwo skończone więc jak żyć........
nik
6 lat temu
powinni sie cieszyc ze firma nadal istnieje i ze dzieki temu ma kazdy z nich prace, a nie ze tylko liczy sie zysk aby byl coraz wiekszy, brak zysku to nie tragedia gdy firma pozostaje na rynku- problem jak upada
reklama jest ...
6 lat temu
Niech zatrudnią jeszcze z tysiąc celebrytów do reklamy i niech każdemu wypłacą po milionie to na pewno będą mieli większe zyski. To samo mogą przekazać pracownicy etatowi za drobną premię zamiast wyrzucania kasy na zachcianki GWIAZDORÓW.
rtuwor
6 lat temu
Operatorzy telekomunikacy w Polsce zaprzeczają efektowi skali. Skoro efekt skali nie istnieje, dlaczego uczą o nim na uczelniach ekonomicznych i marnują czas studentów?