Jak donosi "Super Express", odpowiednie dokumenty podpisane zostały 21 lipca. Na mocy umowy TVP otrzyma pieniądze z budżetu.
Na co ma zostać przeznaczona tak wielka pożyczka? Resort finansów podkreśla, że chodzi przede wszystkim o wydatki programowe, ale również inwestycje rozwojowe i technologiczne. Głównie związane z upowszechnieniem telewizji internetowej.
Poza tym, jak wcześniej mówił wiceprezes TVP Maciej Stanecki - pieniądze pójdą również na "pokonanie kreatywnej księgowości poprzedniego zarządu" oraz etaty dla dziennikarzy, którzy do tej pory byli w dużej części zatrudniani na własną działalność gospodarczą.
O finansowych tarapatach TVP wiadomo nie od dziś. Podobnie jak o szykowanej przynajmniej od początku roku pożyczce. Pisaliśmy już o niej w money.pl kilka miesięcy temu.
Już wtedy pisaliśmy, że mówi się o 800 mln zł, choć ostateczna wysokość kredytu miała zależeć od sytuacji finansowej spółki.
Ta jednak trzymana jest od paru lat w ścisłej tajemnicy - o czym informowaliśmy na łamach WP money. Ostatni raz TVP chwaliła się zyskiem w wysokości 144,4 mln zł brutto w pierwszej połowie 2015 r. Później nie podawała już swoich wyników finansowych.
Nic dziwnego, bo jak pisaliśmy już na naszych łamach, 2016 rok telewizja publiczna zakończyła na sporym minusie. Strata wyniosła 180 mln zł, a do tego jeszcze wyemitowano 300 mln zł obligacji.
- Gdy Jacek Kurski przejmował stery w TVP, to miał w kasie 100 mln zł. Teraz ma 200 mln zł, ale na minusie - przypominał wiosną członek Rady Mediów Narodowych i były prezes telewizji publicznej Juliusz Braun w radiu TOK FM.
Prezes TVP narzekał, że zbyt mało pieniędzy trafia do spółki z abonamentu. - Zbilansowany budżet telewizji w warunkach, kiedy nie ma realnego wsparcia abonamentowego (...), to jest budżet śmierci. Oznacza to skasowanie wydatków na misję o 30 proc., śmierć ośrodków terenowych, odejście od wielu koniecznych inwestycji - mówił na początku roku Kurski.
I rzeczywiście, duże nadzieje TVP pokładała w nowych przepisach abonamentowych. Te miały uszczelnić pobór daniny przy wykorzystaniu operatorów płatnych telewizji.
Projekt ustawy trafił jednak do sejmowej zamrażarki. Jak już pisaliśmy na naszych łamach, PiS wystraszył się spadku poparcia w sondażach, dlatego ustawa wciąż czeka na dalsze prace.