Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Skarbówka dostała po łapach w NSA. Przegrała z emerytem w sądzie

100
Podziel się:

Henryk Błasik przez jedną decyzję urzędnika ze skarbówki mógł trafić na ulicę. Wszystko dlatego, że ten 70-letni lublinianin, nie wypełnił oświadczenia o zameldowaniu. Sąd zdecydował jednak, że fiskus wiedział o tym i bez tego dokumentu i nie może windykować od emeryta blisko 80 tys. zł.

Z ulgi meldunkowej mogły skorzystać osoby, które nabyły bądź otrzymały w spadku mieszkanie w latach 2007-2008, były w nim zameldowane przez ponad rok i sprzedały je przed upływem 5 lat od nabycia.
Z ulgi meldunkowej mogły skorzystać osoby, które nabyły bądź otrzymały w spadku mieszkanie w latach 2007-2008, były w nim zameldowane przez ponad rok i sprzedały je przed upływem 5 lat od nabycia.

Henryk Błasik przez jedną decyzję urzędnika ze skarbówki mógł trafić na ulicę. Wszystko dlatego, że ten 70-letni lublinianin, nie wypełnił oświadczenia o zameldowaniu. Sąd zdecydował, że fiskus nie może windykować od emeryta prawie 80 tys. zł.

Jak już pisaliśmy w money.pl, Błasik ze względu na pogarszający się stan zdrowia zamienił swoje mieszkanie na czwartym piętrze na parterowe. Skarbówka, po kilku latach od tej transakcji, zażądała od niego blisko 50 tys. zł podatku i prawie 30 tys. zł odsetek.

Wszystko przez to, że nie złożył w urzędzie jednego papierka. Mieszkaniec Lublina, jak tysiące innych Polaków, stał się tym samym kolejną ofiarą tzw. ulgi meldunkowej. Emeryt był bowiem święcie przekonany o tym, że od takiej transakcji nie musi płacić podatku.

Zobacz także: Ofiary ulgi meldunkowej. Przez brak jednego papierka muszą zapłacić duży podatek

Przypomnijmy, że z ulgi meldunkowej mogły skorzystać osoby, które nabyły bądź otrzymały w spadku mieszkanie w latach 2007-2008, były w nim zameldowane przez ponad rok i sprzedały je przed upływem pięciu lat od nabycia.

Niestety robiąc to, nie wiedziały, że dodatkowym, formalnym warunkiem zwolnienia z podatku dochodowego jest złożenie oświadczenia w urzędzie skarbowym o tym, że były w tym mieszkaniu zameldowane.

Znikający zapis

- Bulwersujące w całej tej sprawie jest to, że czytając prawo podatkowe np. w 2009 r., nie znajdziemy tam tego przepisu o oświadczeniu. Podobnie w 2011 r., kiedy pan Henryk mieszkanie sprzedawał. Pułapka polega na tym, że zgodnie z interpretacją skarbówki, powinniśmy wszyscy o tym wiedzieć, że taki zapis był jeszcze w 2008 r. i dotyczy okresu pięciu lat od zakupu - mówi reprezentujący emeryta przed sądem doradca podatkowy Grzegorz Sadura.

Dlatego właśnie w sidła ulgi meldunkowej wpadło tysiące Polaków, którzy mieszkania nabyli lub otrzymali w latach 2007-2008 i sprzedali je przed końcem 2012-2013 r. Na szczęście jednak dla Henryka Błasika, Naczelny Sad Administracyjny w Warszawie zdecydował w środę, że emeryt podatku płacić nie musi.

- Sąd zdecydował, że w przedstawionych okolicznościach tej sprawy pan Błasik złożył do fiskusa oświadczenie o zameldowaniu w sprzedanym mieszkaniu. Oświadczenie wskazujące adres zameldowania Pana Henryka znajdowało się w treści kilku aktów notarialnych: z roku 2007 (wykup mieszkania ze spółdzielni), a także w dwóch kolejnych z 2011 r. (sprzedaż tego mieszkania na 4 piętrze) oraz miesiąc później, nabycie mieszkania na parterze - mówi Sadura.

Oczywiście zgodnie z literalną interpretacją prawa nie złożył oświadczenia, wymaganego w ustawie o uldze meldunkowej, ale NSA po prostu uznał, że aparat skarbowy miał wiedzę o tym, że emeryt tam mieszkał.

Egzekucja schorowanego emeryta

Sprawa ma swój szczęśliwy koniec, ale przebieg prawnych przepychanek ze skarbówką nie był dla Błasika łatwy. W 2016 r. urząd nawet wszczęła egzekucję, odbierając lublinianinowi tyle, ile mógł, czyli 25 proc. skromnej emerytury.

Jednak dzięki działaniom jego prawnego pełnomocnika udało się egzekucje wstrzymać. - Fiskus dobrotliwie, nie zabrał mu wszystkiego, ale pozbawił możliwości zakupu lekarstw. Tymczasem pan Błasik jest mocno schorowanym człowiekiem, podobnie zresztą jak jego żona - mówi Sadura.

Środowy wyrok kończy sprawę pana Henryka, ale dla innych ofiar ulgi meldunkowej nie oznacza końca dramatów, o których pisaliśmy w money.pl. Choć można uznać, że ten wyrok NSA ,korzystny dla "ulgowiczów", może być jak kolejna kropla drążąca skałę.

- Grudniowy wyrok NSA w podobnej sprawie potwierdza, że wystarczy zeznanie podatkowe zamiast oświadczenia o zamieszkiwaniu w sprzedawanym lokalu. Teraz mamy do tego jeszcze akt notarialny. Żal jednak, że NSA nie "wychylił się" poza sprawę pana Henryka, by problem rozwiązać kompleksowo - mówi doradca podatkowy.

Jest sukces, ale...

Podczas rozprawy wnioskowała o to Fundacja Praw Podatników, która chciała dać szanse innym "ulgowiczom" na odzyskanie pieniędzy. FPP zwróciła się do NSA, aby ten skierował pytanie do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z Konstytucją kilku przepisów podatkowych w tym zakresie. Sąd jednak nie przychylił się do tej prośby.

- NSA zbytnio do przodu sprawy nie posunął. Inwalida z Lublina podatku nie zapłaci, bo sąd uznał, że złożył oświadczenie o zameldowaniu. W akcie notarialnym zakupu mieszkania na parterze, jest informacja o tym, że na stałe zameldowany jest w sprzedanym wcześniej mieszkaniu. Czyli pan Henryk miał szczęście - mówi Marek Isański, prezes FPP.

Na co jednak zwraca uwagę, taka sytuacja jest dla "ulgowiczów" dość wyjątkowa. Rzadko która osoba kupowała następne mieszkanie, przed wymeldowaniem się ze sprzedanego, którego opodatkowanie jest przedmiotem sporu z fiskusem.

- Sąd podzielił też własny pogląd z grudnia 2017 (II FSK 3378/15), że wobec braku wzoru oświadczenia można je złożyć w różny sposób, ale jednocześnie potwierdził, że oświadczenie jest niezbędne - podkreśla Isański.

Oznacza to, jak wyjaśnia założyciel FPP, że każdą sprawę należy rozpatrywać indywidualnie.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(100)
Jasne
6 lat temu
W normalnym kraju - gdyby ktoś nie dostarczył tego "zaświadczenia o zameldowaniu" powinien zostać wezwany przez urzędasa skarbówki do uzupełnienia (dostarczenia) tego zaświadczenia - i tyle ! Ale nie w Polsce ! Tu urzędas czeka żeby obywatela przyłapać, obciążyć karą, odsetkami, zgnoić !!
ToWidać
6 lat temu
Miało być tak pięknie ! PRZYJAZNE PAŃSTWO ! A jest jak za PRL-u czyli MY (obywatele) i ONI (urzędasy, władza) których zadaniem jest przyłapać, ukarać, zniszczyć, oskubać obywatela - a każda wątpliwość w prawie czy przepisach jest interpretowana PRZECIW ZWYKŁYM LUDZIOM !!!
DobraZmiana
6 lat temu
Urzędas ma (w komputerze) WSZYSTKIE dane podatnika: NIP, PESEL, nr. dowodu osobistego, adres zamieszkania, zameldowania, imiona rodziców itd. itp. ale to mało ! Za każdą sprawą w urzędzie musisz to wszystko powtarzać po kilka razy w każdym niemal formularzu, w każdej sprawie ! Wprowadzono nr PESEL który miał (teoretycznie) wystarczać do załatwiania wszelkich spraw urzędowych - NIC Z TEGO nadal wymagają nr dowodu, NIP, imiona rodziców, w ZUS nr ubezpieczenia a każdy urząd nadaje ci swój, kolejny NUMER !!!
Skazany na śm...
6 lat temu
"..przez jedną decyzję urzędnika.." wg nazistowskiej ustawy "O pomocy społecznej" zawierającej bubel prawny, w maju 2016 r. zostałem będąc niepełnosprawny w st. umiar.,skazany przez MOPS-ej Bartoszycach, na "ŚMIERĆ", poprzez "POWOLNĄ ŚMIERĆ GŁODOWĄ", na okres 1-go roku, pozbawiając mnie wszelkiej pomocy w imię faszystowskiego prawa, wbrew Konstytucji RP i ustawy UE i ONZ, gdzie Państwo Polskiego zobowiązało się wspierać i nieść pomoc osobom niepełnosprawnym, które nie są w stanie pomóc sobie same!!!!!Przeżyłem ten POLSKI HOLOKAUST, dzięki ludziom dobrej woli; za co bardzo dziękuję!!! Pozdrawiam! Józef z Bartoszyc
Buhhaha
6 lat temu
Niestety polskie sądy nie są dla obywateli lecz dla urzędów ........
...
Następna strona