Amerykańskie stanowisko jest odpowiedzią na deklaracje szefa zespołu inspektorów rozbrojeniowych Hansa Blixa, który po rozmowach z delegacją iracką w Wiedniu ogłosił możliwość wznowienia inspekcji w ciągu dwóch tygodni. Irak zaakceptował wszystkie wymogi inspektorów z wyjątkiem dostępu do pałaców Saddama Husajna. Amerykański sekretarz Colin Powell uznał, że zgoda Iraku nie zmienia postaci rzeczy, ponieważ kraj ten nadal nie realizuje poprzednich rezolucji Rady Bezpieczeństwa.
Tymczasem rzecznik Białego Domu Ari Fleischer zasugerował, że tańszym rozwiązaniem od wojny z Irakiem byłoby zabicie irackiego prezydenta.
Przeciwko amerykańskiemu stanowisku wobec Iraku opowiedział sie kolejny bliski sojusznik USA - Kanada. Władze w Ottawie oświadczyły, że nie poprą samodzielnej interwencji wojskowej w Bagdadzie, ponieważ amerykańsko-kanadyjska przyjaźń nie jest ślepa.
Amerykańskiej wersji nowej rezolucji ONZ wobec Iraku sprzeciwiają się też wciąż dwaj stali członkowie Rady Bezpieczeństwa - Rosja i Francja.
Projekt nowej rezolucji ONZ forsowanej przez Amerykanów zakłada między innymi, że Irak miałby 7 dni na zaakceptowanie warunków ONZ i miesiąc na przedstawienie deklaracji zawierającej informacje o programach produkcji broni atomowej, chemicznej i biologicznej oraz rakiet balistycznych. Według projektu, każdy z członków ONZ uzyskałby prawo użycia "wszelkich niezbędnych środków", gdyby Irak nie zastosował się do postanowień rezolucji albo skłamał w deklaracji.