Wielka awantura w Sejmie. Opozycja twierdzi, że głosowanie nad ustawą budżetową było nielegalne i domaga się dodatkowego posiedzenia 20 grudnia. WP money przypomina, jak uchwala się budżet.
Ustawa budżetowa - wbrew niektórym głosom posłów opozycji - nie ma szczególnego trybu głosowania. Jednak w przeciwieństwie do wielu ustaw, które rządy potrafią przepchnąć jako projekty poselskie, ma określony harmonogram prac i musi zostać przedłożona przez rząd.
Sam projekt ustawy przygotował jeszcze pierwszy minister finansów rządu PiS - Paweł Szałamacha. Pod koniec września tego roku Szałamacha odszedł z rządu, ale projekt Rada Ministrów zaakceptowała - ustalając, że deficyt budżetowy państwa nie przekroczy 59,35 mld zł. I trafił on 30 września do prac sejmowych.
Pierwsze czytanie ustawy odbyło się w październiku, wtedy projekt trafił do komisji sejmowych oraz Komisji Finansów Publicznych. Tam trwały prace nad poszczególnymi elementami budżetu. Potem poprawkami poszczególnych komisji zajęła się KFP, przyjęła spójny projekt i przedstawiła w grudniu sprawozdanie, którym znów zajął się Sejm.
Na 16 grudnia zaplanowano trzecie czytanie projektu i uchwalenie ustawy budżetowej. Wiemy już, że skończyło się to wielką awanturą. Nie wiemy, czym zakończą się zarzuty PO i Nowoczesnej o złamaniu procedury (głównie chodzi o to, czy było kworum, czy wszyscy posłowie wiedzieli o przeniesieniu głosowania i czy mogli swobodnie przejść do Sali Kolumnowej).
Co dalej z pracami nad budżetem na 2017 r? Zgodnie z harmonogramem, 23 grudnia ustawa powinna trafić do Senatu - izba będzie miała czas do 12 stycznia 2017 r., by podjąć uchwałę w sprawie budżetu (czyli przyjąć wersję zgłoszoną przez Sejm).
Po aprobacie lub poprawkach Senatu ustawą znów zajmie się - 17 stycznia 2017 r. - sejmowa komisja finansów. Na następnym posiedzeniu, zaplanowanym obecnie na 25-27 stycznia, posłowie będą głosowali nowy kształt ustawy budżetowej.
Najpóźniej 31 stycznia 2017 r. budżet powinien zostać przedłożony prezydentowi Andrzejowi Dudzie. Ten będzie miał na to siedem dni. Dotąd taki czas nie był dla niego problematyczny, co pokazały prace nad kwotą wolną od podatku. Prezydent był co prawda "zdegustowany", ale ustawę podpisał jeszcze tego samego dnia.