W Sejmie nie ma zgody na zamrożenie subwencji dla partii

aktualizacja:11:50

**Wiadomo już, że Sejm na dzisiejszym posiedzeniu nie będzie głosował nad projektem PO. Głosowanie w sprawie finansowania partii politycznych zostało przełożone na kolejne posiedzienie Sejmu - poinformował marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Z takim wnioskiem wystąpiła Platforma Obywatelska.
Zbigniew Chlebowski tłumaczy, że jego klub chce mieć więcej czasu na negocjacje w tej sprawie z PSL-em.

Zamrożenie na dwa lata dotacji dla partii politycznych, to w zależności od punktu widzenia gest symboliczny lub zagrywka pod wyborców.

Planowane oszczędności stanowią bowiem zaledwie 0,03 proc. z 321 miliardów złotych, które w tym roku ma wydać budżet państwa. Cięcia nie mają więc praktycznie wpływu na kondycję polskich finansów.

Ale odcięcie partii od dotacji ma duże poparcie społeczne. Ludzie, którzy sami coraz częściej doświadczają skutków spowolnienia gospodarczego, chcą widzieć, że rządzący też zaciskają pasa.* *

Jednak nawet pomimo tego kwestia wprowadzenia kryzysowych oszczędności dzieli polityków. Widać to było w czasie wczorajszej debaty w Sejmie.Platforma i Lewica złożyły dwa konkurencyjne projekty ustaw dotyczące zmian w przyznawaniu subwencji dla partii.

Pomysł Platformy zakłada całkowite zakręcenie kurka z pieniędzmi dla partii od kwietnia 2009 do końca 2010. Nie znalazł on poparcia wśród innych ugrupowań. Otwarcie krytykuje go nawet koalicyjny PSL.

Ludowcy - tak jak PiS - skłonni są poprzeć tylko częściowe cięcia, które zawarte są w projekcie Lewicy. SLD chce, by duże partie straciły połowę pieniędzy z subwencji, mniejsze 20 procent.

Jeśli jednak przepadną oba projekty i nic się nie zmieni, to partie w tym roku dostaną w sumie 114 mln złotych. Jedna czwarta z nich już została przekazana, gdyż pieniądze wypłacane są w czterech transzach co kwartał.

źródło: PKW

Wejście w życie projektu Platformy przez prawie dwa lata dałoby oszczędności rzędu 200 mln złotych. Zgodnie z tym, że pierwsza transza pieniędzy za ten rok została już wypłacona, Platformę za 2009 i 2010 ominęłoby około 70 mln złotych, PiS 65 mln złotych, a koalicyjny PSL około 26,5 mln złotych. SLD straciłoby subwencję w wysokości 25 mln złotych.

wyliczenia Money.pl na podstawie danych z PKW ( dotyczy okresu za trzy kwartały 2009 i cały rok 2010)

Platforma zdaje sobie sprawę tego, że ich projekt ma duże poparcie społeczne.Grzegorz Dolniakz PO twierdził wczoraj, że ich projekt jest najlepszy.

Biorąc jednak pod uwagę to, iż pomysł Platformy nie zyskał poparcia innych ugrupowań, poseł Dolniak nie wyklucza prac nad propozycją Lewicy. - _ Każda forma oszczędności i każdy jej zakres wart jest rozważenia _ - uważa poseł.

Dlatego duże większe szanse na wejście w życie ma projekt Lewicy. SLD proponuje by największe partie otrzymywały połowę dotychczasowego dofinansowania, a mniej liczne o 20 procent mniej._ - Nasz projekt jest logiczny, bo jednej strony daje spore oszczędności, a z drugiej pozwala normalnie funkcjonować partiom _ - oświadczyłWojciech Olejniczak.

Czy faktycznie będą to spore oszczędności? Zgodnie z założeniami Lewicy w tym roku zaoszczędzono by w sumie 34,7 mln złotych, a w przyszłym 46,25 mln złotych - czyli w sumie w kasie państwa zostałoby 81 mln złotych.

wyliczenia Money.pl na podstawie danych z PKW

PSL i PiS popierają pomysł Lewicy, gdyż nie są skłonne do całkowitej rezygnacji z pieniędzy dla partii. - _ W moim przekonaniu w tej chwili nie da się całkowicie wstrzymać finansowania, bo doszlibyśmy do niebezpiecznej granicy - uważaStanisław Żelichowskiz PSL. Według przewodniczącego klubu PSL mogłoby dojść do sytuacji w której grupa biznesmenów kupuje sobie partię. _

**

**

W porównaniu ze wszystkimi planowanymi wydatkami państwa (321 mld złotych) pieniądze _ zabrane _ partiom stanowią niewielki ułamek tej sumy (0,03 proc.). Dokładnie tyle samo wydamy w tym roku na funkcjonowanie Sądu Najwyższego. Za działanie Sejmu podatnicy płacą ponad cztery razy więcej.

dane Ministerstwa Finansów **

Finansowanie partii z budżetu zostało wprowadzone na początku dekady, po politycznych skandalach finansowych w latach 90.

- _ Przed 2002 rokiem partie nie mogły liczyć na tak wysokie kwoty z państwowej kiesy, ale mogły za to prowadzić działalność gospodarczą (np. wynajmować biura), pozyskiwać środki od osób prawnych czy posiadać udziały w spółkach _ - tłumaczy Krzysztof Lorenz z Państwowej Komisji Wyborczej.

Obecnie obok pieniędzy z kasy mają też dochody ze składek członkowskich, darowizn, spadków. Mogą też pomnażać pieniądze umiesczając je na lokatach czy rachunkach bankowych. Mogą też sprzedać nieruchomość.

U podstaw finansowania partii z budżetu państwa stawiano poprawę przejrzystości przepływu pieniędzy w polityce._ - System został zmieniony między innymi po to, by uniknąć korupcji, by było klarowne, skąd partie biorą pieniądze na swoją działalność _ - mówi dr Anna Pacześniak, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Niestety obecny system nie jest idealny. Podkreśla to dr Wojciech Jabłoński, politolog. Jego zdaniem _ system finansowania partii z budżetu państwa niepotrzebnie je rozpieszcza _.

-_ Trzeba pamiętać o tym, że obecny system zamknął dopływ do parlamentu nowych partii. Między innymi dlatego obecne partie boją się dopływu świeżej krwi - argumentuje Jabłoński. _ _ _

_ - Analizując polityczne afery ostatnich lat, można dojść do wniosku, że to nie biznes przychodzi do polityków, ale raczej politycy tworzą warunki do robienia biznesów, wykorzystując polityczne zaplecze. _ Mam wrażenie, że przez pierwsze miesiące po odebraniu subwencji wiele partii byłoby w nie lada kłopocie. Byłby to dla nich prawdziwy sprawdzian dla umiejętności zarządzania pieniędzmi _ - _podsumowuje Wojciech Jabłoński. _ _