Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jan Winiecki
|

Winiecki: Jeszcze za wcześnie na podwyżki

0
Podziel się:

Skoro nie było tak źle, jak się zapowiadało, zaczynają budzić się płacowe apetyty. Nowe zjawisko, to pokrzykiwania związkowców. Argumentacja jest ta sama, co zawsze; pracownikom się podwyżki należą, bo gospodarka jest na plusie. A więc: Przedsiębiorcy - dawajcie podwyżki!

Winiecki: Jeszcze za wcześnie na podwyżki

Skoro nie było tak źle, jak się zapowiadało, zaczynają budzić się płacowe apetyty. Nowe zjawisko, to pokrzykiwania związkowców. Argumentacja jest ta sama, co zawsze; pracownikom się podwyżki należą, bo gospodarka jest na plusie. A więc: _ Przedsiębiorcy - dawajcie podwyżki! _

Może jednak warto uzmysłowić sobie najpierw kilka oczywistości. Podczas obecnego spowolnienia spadki zatrudnienia były wyjątkowo niewielkie: w sektorze przedsiębiorstw w całym 2009 r. - zaledwie o 1,2 proc. A przecież skala spadku dynamiki produkcji była podobna do tej z lat 2001-02, kiedy to spadki zatrudnienia były ponad dwukrotnie wyższe. Przypadek? Moim zdaniem, nie.

[

Śniadek: Podwyżki pensji obniżą bezrobocie ]( http://www.money.pl/archiwum/mikrofon/artykul/sniadek;podwyzki;pensji;obniza;bezrobocie,124,0,579708.html )
Otóż wielu przedsiębiorców powzięło ryzyko, uzgadniając z pracownikami przejściowe, niewielkie zresztą na ogół, cięcia płac zamiast zwolnień. Liczyli oni bowiem na szybszy powrót koniunktury. Pracodawcy ryzykiem podzielili się w jakimś stopniu z pracobiorcami.

Tyle, że przemysł zakończył rok 2009 na minusie (-3,2 proc.), budownictwo na niewielkim plusie (+3,7 proc.), a większość subsektorów sektora usług rynkowych rosła raczej powoli (z wyjątkiem finansów i ubezpieczeń oraz informacji i telekomunikacji, które rosły szybciej).

Zyski bardzo wielu firm są nadal znacznie niższe niż w latach ekspansji. Ponadto, szybki _ skok na płace _ może odbić się czkawką w okresie kolejnego spowolnienia, które kiedyś przecież nadejdzie. Utrzymanie zatrudnienia w okresie spowolnienia czy recesji, połączone z ograniczeniem płac, jest ze strony przedsiębiorców - jak podkreśliłem - powzięciem ryzyka, którego kosztami dzielą się oni z pracownikami.

Jednakże większe ryzyko ponoszą przedsiębiorcy. Jeśli poprawa koniunktury nie nastąpi tak szybko, jak tego spodziewają się, koszty zbyt wysokiego zatrudnienia mogą _ zatopić _ firmę. Jeśli więc teraz presja na szybki wzrost płac zakończyłaby się sukcesem, spowalniając - w najlepszym razie - proces poprawy sytuacji finansowej firmy, przedsiębiorcy następnym razem nie powezmą ryzyka utrzymania załogi w warunkach przejściowego spadku popytu i wrócą do cięć zatrudnienia jako bezpieczniejszej strategii przetrwania...

Warto zwrócić uwagę na jeden - szczególnie polski - aspekt tej presji na wzrost płac. Od lat[

Jednocyfrowe bezrobocie jeszcze nie w tym roku ]( http://praca.money.pl/wiadomosci/artykul/jednocyfrowe;bezrobocie;jeszcze;nie;w;przyszlym;roku,211,0,571347.html )zwracam uwagę na patologiczny status związków zawodowych.

Związki zawodowe w państwowych przedsiębiorstwach nie są finansowane ze składek członkowskich, lecz są finansowane przez podatników. Jeśli bowiem wszelkie koszty działalności związkowej (od płac działaczy związkowych, kosztów wynajmu lokali związkowych, kosztów transportu na strajki i wiece, itd.) traktowane są jako koszty przedsiębiorstwa, to znaczy, że pomniejszają one zysk państwowego przedsiębiorstwa (o ile taki zysk w ogóle został wypracowany!).

W takich warunkach występuje _ cudowne rozmnożenie _ wszelkich związków zawodowych i rośnie chęć _ rwania z podszewką _ - tyle, ile się da, nie patrząc na konsekwencje (przede wszystkim dla podatnika). Nic więc dziwnego, że i tym razem w awangardzie skoku na płace znajdują się znów związkowcy i załogi tych samych państwowych przedsiębiorstw: kopalni węgla kamiennego, KGHM-u i inne.

Tam, rzecz oczywista, nie było cięć płac w obawie przed bankructwem, ale to nie przeszkadza wcale w wyciąganiu ręki - czy też związkowej pięści - po kasę. I tak będzie dopóki jakiś rząd nie zlikwiduje wymienionych patologii i nie sprywatyzuje tego, co jeszcze nadaje się do sprywatyzowania (a nie - jak np. stocznie - już tylko do likwidacji).

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)