Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Wójcikowski: Strajk lekarzy to rezultat kryzysu ustrojowego

0
Podziel się:

Sytuacja w służbie zdrowia to obraz chaosu i kryzysu ustroju gospodarczego zwanego socjalizmem. To, co dziś dzieje się na rynku, to jedynie rezultat społecznej gospodarki rynkowej.

Wójcikowski: Strajk lekarzy to rezultat kryzysu ustrojowego

Sytuacja w służbie zdrowia to obraz chaosu i kryzysu ustroju gospodarczego zwanego socjalizmem. To, co dziś dzieje się na rynku, to jedynie rezultat społecznej gospodarki rynkowej.

Lekarze zaczęli strajkować nie na żarty. Protestuje 208 placówek wg wersji związkowej i 158 zdaniem ministerstwa. Póki co w moim województwie jeszcze nie strajkują. Zapewne i u nas jest to tylko kwestia czasu.

Obie strony dążą do bezkompromisowego zwarcia. Lekarze chcą 11 mld zł., a rząd mówi, że nie da, bo nie ma. Czy nie ma, to się okaże za kilka dni. Jednak lekarze mówią już o kompromisie - o 4 mld zł w tym roku i 7 mld w następnym.

To nie są jakieś gigantyczne kwoty w skali naszego kraju. I może nawet byłbym skłonny płacić te pensje lekarzom, ale... nie w państwowym, obowiązkowym systemie powszechnych ubezpieczeń. Bo ten system, choćby przyszło doń i tysiąc atletów, i każdy wrzuciłby tysiąc worów z pieniędzmi, nie poprawi się od tego ani na jotę.

Lekarze chcą zarabiać sporo - aż 3 średnie krajowe brutto. To da im netto zaledwie 5 tys. zł miesięcznie, ale pracodawcę kosztować będzie prawie 10 tys. Każdy by chciał tyle zarabiać. Oczywiście lekarze wykonują ciężką i odpowiedzialną pracę i muszą być do tego potężnie wykształceni. Ale w tym kraju jest wiele osób pracujących na równie wykwalifikowanych stanowiskach, za pensje porównywalne z lekarskimi, jeżeli nie niższe.

Wysokie do granic obłędu podatki, obowiązkowe ubezpieczenia na poziomie już dawno oderwanym od zdrowej kalkulacji składek, wszech-władna i wszech-durna biurokracja, państwo wtrącające się obywatelowi we wszystko i traktujące go jak niewolnika czy owcę jakąś do wygolenia równo ze skórą.

W takim ustroju muszą rozwijać się poważne choroby, które wcześniej czy później pożrą to państwo wraz z obywatelami w całości, jak gangrena. Objawy jednych są już widoczne, inne niedługo nadejdą ze zdwojoną siłą. Te choroby to ubezpieczenia społeczne, biurokracja i etatyzm, fiskalizm oraz interwencjonizm.

Dzisiaj objawem jest kryzys w lecznictwie i szpitalnictwie. Państwowy system zapomniał o mechanizmach rynkowych skutecznie samoregulujących poziom wynagrodzeń zatrudnionych w nich specjalistów. Zapomniał a potem udawał, że nie ma problemu, bo tak było taniej. Za kilka lat powróci problem demografii i ubezpieczeń społecznych, potem będą wysokie podatki i biurokratyczne przepisy i tak w kółko.

Pan Bukiel, wywodzący się politycznie z liberalnej prawicy, zwrócił uwagę, że na zdrową służbę zdrowia pieniędzy nigdy nie ma, ale na górnictwo czy KRUS zawsze się znajdują. Tylko który polityk będzie miał odwagę to zmienić?

Postkomuniści z LiD już „znaleźli" proste i łatwe rozwiązanie doraźne. Zamiast zmian - podać morfinę. Pacjent i tak umrze, ale za to jakie sny będzie miał przed śmiercią. Tą morfiną jest propozycja zablokowania obniżek składek rentowych ZUS i przeznaczenie wszystkich dodatkowych wpływów z tytułu wzrostu PKB i podatków na pensje według życzeń lekarzy.

Ja stawiam, że rząd wybierze inne rozwiązanie. Nie będzie to morfina, ale amputacja nogi w nadziei, że po tym z kolei obcięciu (jeśli jeszcze zostanie coś do obcinania) gangrena jakoś sama się zatrzyma...

Tą amputacją będzie zwiększenie płaconych przez nas składek oraz poszerzenie grona płacących. Albo więc będziemy współpłacić dodatkowo za wszystko albo wprowadzi się rzeczywiste składki zdrowotne dla rolników.

Najpewniej wszystkie trzy rozwiązania na raz, przy nieco zredukowanych, w wyniku prowadzonych negocjacji, żądań lekarzy. Za 3-4 lata wszystko zacznie się od nowa.

Autor jest dr nauk ekonomicznych, pracownikiem Uniwersytetu Łódzkiego.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)