Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Martyna Kośka
|

Wyrok tylko pozornie korzystny. Dostała zaległą umowę o pracę, musi zapłacić 72 tys. składek

137
Podziel się:

Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną Ewy, samotnej matki dwójki dzieci. TVP zatrudniała ją na umowie o dzieło. Po tym jak Ewa wywalczyła w sądzie pracy etat, telewizja zwróciła się do niej o zwrot 70 tys. zł składek na ubezpieczenie społeczne. W ciągu 6 lat musi spłacić 72 tys. zł.

Korzystny wyrok okazał się początkiem ogromnych problemów
Korzystny wyrok okazał się początkiem ogromnych problemów (East News/Jan GRACZYNSKI)

Sprawę, która jest ważna dla wszystkich osób, które latami pracowały na umowach cywilnoprawnych, choć zakres obowiązków i zasady ich wykonywania przypominały umowę o pracę, opisuje "Gazeta Wyborcza".

Pani Ewa przez 9 lat pracowała w oddziale regionalnym Telewizji Polskiej. Obowiązki wykonywała w oparciu o umowę o dzieło, ale jej sytuacja niewiele różniła się od położenia zatrudnionych na etat kolegów. Kiedy w 2010 roku została zwolniona, poszła do sądu pracy, by stwierdził istnienie stosunku pracy. Wymiar sprawiedliwości stanął po stronie powódki – na jej nieszczęście, jak miało się wkrótce okazać.

Zobacz także: Nadal niepewny los limitu składek ZUS. "Zniesienie to byłaby fatalna wiadomość"

TVP uiściła w ZUS-ie 80 tys. zł zaległych składek na ubezpieczenie społeczne, ale wkrótce wezwała była pracownicę do zwrotu tej kwoty, twierdząc, że w ten sposób bezpodstawnie się wzbogaciła. Sprawa ponownie trafiła do sądu - tym razem z powództwa telewizji.

W pierwszej instancji pani Ewa wygrała, w drugiej - przegrała i otrzymała nakaz zapłaty 68 tys. zł - bo część składek zdążyła się już przedawnić.

Tym samym samotna matka musi przez kolejne 72 miesiące spłacać po 1000 zł. Do tego dochodzą koszty postępowania (7 tys. zł). To dla niej olbrzymi wydatek. Rzecz nie tylko w pieniądzach – pani Ewa jest zdania, że wyrok drugiej instancji nie jest sprawiedliwy.

Na początku roku złożyła kasację. Sąd wydał wyrok we wrześniu.

Orzekł, że pani Ewa bezpodstawnie się wzbogaciła w wyniku zapłaty przez byłego pracodawcę składek.

- W przypadku zatrudnienia w oparciu o umowę o dzieło istnieją dwie strony medalu. Wykonujący taką pracę pozbawiony jest jakiejkolwiek ochrony ubezpieczeniowej, z drugiej strony otrzymuje wyższe (bo nieoskładkowane) wynagrodzenie. Zasady słuszności i sprawiedliwości przemawiają więc za tym, aby pracownik nie był zwolniony z konsekwencji, jakie w prawie ubezpieczeń społecznych wynikają z sądowego ustalenia istnienia stosunku pracy – napisał Sąd Najwyższy w uzasadnieniu.

Jak to możliwe? Dziennikarki "Gazety Wyborczej" przypominają, że na umowie o pracę składki na ubezpieczenie społeczne po połowie płacą pracodawca i pracownik, przy czym to pracodawca jest ich płatnikiem. Jeśli pracownik przez lata pracował na umowie cywilnoprawnej, a po latach sąd uzna, że strony powinien łączyć stosunek pracy, to pracodawca, spłacając zaległe składki, może stwierdzić, że i w tym wypadku koszty powinny zostać poniesione po połowie.

Wiele podobnych spraw

"GW" pisze o innych podobnych sprawach, nad którymi pochylił się – lub uczyni to wkrótce – Sąd Najwyższy.

Czy powodowie mają podstawy, by bać się tego, co korzystny (na pierwszy rzut oka) wyrok im przyniesie?

- Trzeba pamiętać, że choć te sprawy są podobne, to stan faktyczny zawsze jest nieco inny i może rzutować na rozstrzygnięcie – powiedziała występująca w jednej ze spraw radca prawny Paulina Roicka-Gruca.

Dziennikarki zauważają, że kolejne orzeczenia w sprawie zwrotu składek na ubezpieczenie społeczne przez pracowników, którzy wywalczyli uznanie stosunku pracy w miejsce umowy cywilnej, są niezwykle ważne z punktu widzenia kształtu rynku pracy. Jeśli wygrane sprawy będą skutkowały tym, że pracownik będzie musiał zwracać składki, to ludzie po prostu będą rezygnować z walki o swoje prawa.

Ministerstwo pracy od kilku lat deklaruje walkę ze "śmieciówkami", ale poproszone o komentarz wyjaśniło, że "kwestie wzajemnych rozliczeń pomiędzy pracodawcą i pracownikiem (...) należą do kategorii spraw cywilnoprawnych".

- Wyroki w bardzo podobnych sprawach kończą się różnie, a pracownicy i pracownice nie mogą być pewni, jak będzie w ich sprawie. Gdy idą do sądu po ustalenie stosunku pracy, wciąż ryzykują – konkluduje "Gazeta".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(137)
qperNIK
5 lata temu
Ludzie dlatego godzą się na śmieciówki, bo na nich dostają więcej do ręki. Jak była na śmieciówce to te 72 tyś przejadła zamiast wysłać do ZUSu jak etatowiec.
zibi34
5 lata temu
Skoro, wg sądu, przez cały czas należała się jej umowa o pracę to składki też się należały. Skoro się należały to jak może być mowa o "bezpodstawnym wzbogaceniu się" w wypadku wpłaty zaległych składek. Zupełnie nie rozumiem tego wyroku, ale to dla mnie nie pierwszyzna w tym kraju.
jacek
5 lata temu
No ale chyba paniusia wiedziała, ze część składek opłaca pracownik?
POLAK
5 lata temu
Kiedy wybuchną walki uliczne w Polsce czyli wojna domowa?Albo kiedy zaatakują nas wreszcie Rosjanie?Polska to dno.
F1
5 lata temu
A po co komus ubezpieczenie za czas w ktorym de facto ubezpieczonym sie nie bylo I trzeba bylo ponosic wszelkie konsekwencje z tego tutulu jak np ograniczenia w dostepie do kredytow czy generalnie gorsze traktowanie z powodu bycia na umowie 2 kategorii? A jezeli chodzi o ubezp. emerytalne, to sad powinien zapytac czy zyczy sobie I poinformowac o konsekwencjach koniecznosci zaplaty, to mi wyglada na mega zlosliwosc niestety 🤔
...
Następna strona