W nielegalny wywóz leków z Polski mogą być zamieszani nie tylko aptekarze, lecz także śledczy - informują radio TOK FM i "Dziennik Gazeta Prawna". Główny Inspektorat Farmaceutyczny uważa, że mamy do czynienia ze zorganizowanymi grupami przestępczymi zajmującymi się nielegalnym obrotem lekami.
Jak wynika z ustaleń radia TOK FM i GDP, problem pod lupę wziął departament ds. przestępczości gospodarczej w Prokuraturze Krajowej.Wątpliwości prokuratorów wzbudził fakt, że na 95 postępowań przeciw mafii lekowej prowadzonych od 2013 do czerwca 2016 r. trzy czwarte zostało umorzonych albo warunkowo zawieszonych.
Nawet jeśli dojdzie do ukarania sprawców, to kary nie są szczególnie restrykcyjne. Najbardziej surową karą za udział w mafii lekowej było jak do tej pory osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Jednak w większości przypadków nie powstały nawet akty oskarżenia. Szczególnie ciekawy jest przykład farmaceutki, która została przyłapana na wywozie leków o wartości 30 mln zł. Pani jednak "przeprosiła i obiecała, że nigdy więcej nie będzie wywoziła leków". I sprawę umorzono.
W zeszłym roku zmieniło się prawo, co miało rozwiązać problem niekontrolowanego wywozu z Polski leków, wyrobów medycznych i środków spożywczych specjalnego przeznaczenia.Zgodnie z nowymi przepisami, wywóz leków bez zgłoszenia albo wbrew sprzeciwowi inspekcji farmaceutycznej jest karany. Kara może sięgać 5 proc. wartości rocznego obrotu netto apteki.
Powstał także mechanizm kontroli nad dostępnością leków - jeśli w 5 proc. aptek w województwie brakuje danego leku, to minister zdrowia może umieścić go na liście leków, których nie można wywozić.
Okazuje się jednak, że te zmiany nie są wystarczające. Planowane jest kolejne zaostrzenie przepisów. Jedną z propozycji jest zaostrzenie kar pozbawienia wolności. Inną - dopisanie odpowiedzialności hurtowni, która sprzeda leki na wywóz.
Opracowanie Agata Kalińska