Liczba zatrzymanych osób w sprawie afery korupcyjnej w jednym z oddziałów dolnośląskiego ZUSu cały czas się zwiększa. Wałbrzyska ośmiornica, była doskonale zorganizowana – podkreśla minister sprawiedliwości, Zbigniew Ziobro.
- W jej skład wchodziły osoby różnej profesji. Od pracowników wymiaru
sprawiedliwości: adwokatów, radców prawnych, lekarzy, biegłych – jednym słowem dość spora grupa osób. Ich działalność sprowadzała się do m.in. wyłudzenia świadczeń ZUSowskich, które były bezzasadne, fałszowania dokumentów i wielu innych zabiegów, które podlegają prawno-karnej ocenie Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu.
Ta prokuratura już teraz jest w stanie przedstawić zarzuty ponad 200 osobom, zamieszanym w korupcyjny proceder. Mówi jej szef, Mieczysław Śledź.
- W obecnej chwili nie będę mówił o potencjalnej liczbie osób, którą będziemy zatrzymywali, dlatego, że jest to przedwczesne. Materiał dowodowy będzie coraz szerszy, z uwagi na to, że ta materia była bardzo delikatna. Prokuratorzy wraz z policją nie mogli wykonywać pewnych czynności
procesowych. W szczególności nie mogli zgłaszać się do ZUSu o pewną dokumentację. Spowodowałoby to elektryczność wśród osób, które mogłyby się spodziewać, że prowadzone jest postępowanie i mogą być osobami, wobec których będą podjęte pewne działania sprowadzające się do zatrzymania i przedstawienia zarzutów.
Prokuratura i policja działają bardzo sprawnie. W ciągu pierwszych dwóch dni od ujawnienia tej informacji zatrzymano prawie 50 osób.
- Cztery osoby to lekarze, którzy orzekali w ZUSie. Jedna z osób pełni jeszcze
funkcję zastępcy głównego lekarza orzecznika w Wałbrzyskim oddziale. Dwóch adwokatów, jeden radca prawny i jeszcze lekarze specjaliści, a także „dawcy”, czyli te osoby, które w zamian za pieniądze uzyskiwały korzystne decyzje.
Dokładnie chodzi o nielegalne załatwianie świadczeń rentowych.
- Najczęściej było to w ten sposób, że osoby, które były zainteresowane uzyskaniem decyzji, na podstawie których przyznawano im świadczenia w różny sposób dowiadywały się o takiej możliwości. Bądź od znajomych, którzy wcześniej takie świadczenie uzyskiwały, bądź przez przypadek, przebywając w
przychodni - różne rozmowy tam były prowadzone – albo prosząc lekarza pierwszego kontaktu, który potem uruchamiał pewną procedurę. Uzyskanie tego świadczenia kształtowało się na poziomie 5 tys zł. W sytuacji, kiedy pojawiali się pośrednicy, koszt uzyskania takiego świadczenia wzrastał do kwoty 10 tys zł. Polegało to na stworzeniu pewnej dokumentacji medycznej, z której wynikało, że dana osoba ma prawo do uzyskania świadczenia na podstawie, której potem ZUS wypłacał określone kwoty.
Aresztowani zostało m.in. dwóch prawników Wojciecha K. i Jerzego Ś. (były wojewoda wałbrzyski). Obaj mogą jednak wyjść na wolność po wpłaceniu 50 tyś złotowej kaucji.