Zniesienie limitu opłacania składek na ZUS to kolejne - po zamrożeniu progów podatkowych i likwidacji kwoty wolnej od podatku powyżej 127 tys. zł - uderzenie rządu w dochody najlepiej opłacanych pracowników. Fundacja FOR ostrzega, że zamiast wzmocnić bodźce najzdolniejszych pracowników do rozwoju kariery zawodowej w Polsce, będzie to ich zachęcać do emigracji zarobkowej.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przedstawiło projekt zakładający zniesienie limitu 30-krotności opłacania składek na ZUS. Co to oznacza?
Najlepiej zarabiający pracownicy będą opłacać składki nawet po przekroczeniu progu 120 tys. zł zarobku w danym roku. Dla budżetu oznacza to dodatkowe 5,5 mld zł wpływów, ale to nie tylko ryzyko destabilizacji systemu emerytalnego w przyszłości, ale także kolejne zwiększenie obciążeń finansowych dla najlepiej zarabiających.
"Wielokrotne zapewnienia PiS o tym, że obietnice wyborcze można sfinansować z samego uszczelnieniu systemu podatkowego były bez pokrycia" - pisze Fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Główny ekonomista FOR Aleksander Łaszek oraz Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku, ekspert FOR przypominają, że limit opłacania składek na ZUS do 30-krotności przeciętnej płacy w gospodarce został wprowadzony na początku reformy emerytalnej w 1999 roku po to, aby w przyszłości ZUS nie wypłacał bardzo wysokich świadczeń.
Zniesienie limitu 30-krotności będzie dotyczyć ok. 350 tys. osób, a opłacane przez nich dodatkowe składki na ZUS pozwolą rządowi zapisać dodatkowe 5,5 mld zł po stronie przychodów.
Grozi to koniecznością wypłacania idących nawet w dziesiątki tysięcy złotych emerytur, co będzie stanowić dodatkowe obciążenie dla chronicznie deficytowego systemu emerytalnego.
Zwiększenie obciążeń osób o najwyższej produktywności
Eksperci FOR zwracają uwagę, że krótkowzroczny wzrost wpływów finansowych państwa to jednak tylko jeden aspekt tego problemu. Nie mniej ważne jest to, że to kolejne uderzenie rządu w finanse najwyżej cenionych pracowników na rynku.
"Pierwszym była całkowita likwidacja kwoty wolnej od podatku od 2017 roku dla osób
zarabiających rocznie powyżej 127 tys. zł. Drugim było utrzymanie zamrożonych progów podatkowych" - czytamy w komunikacie FOR.
Jak tłumaczą eksperci, w 2015 r. do drugiego progu podatkowego trafiały osoby zarabiające ok. 210 proc. przeciętnego wynagrodzenia, to w 2018 r. wystarczy już 185 proc., aby kolejne dochody były obciążone 32 proc. stawką PIT.
Łaszek i Wojciechowski przypominają, że PIT to tylko część klina podatkowego, do którego należy także doliczyć składki ZUS oraz NFZ. "W efekcie, po przekroczeniu drugiego progu podatkowego każda złotówka wypłacona przez pracodawcę jest obciążana prawie 52 groszami podatków i składek, w związku z czym pracownik do ręki otrzyma mniej niż 50 groszy" - piszą ekonomiści.
"Rząd PiS wiele mówi o wzroście innowacyjności polskiej gospodarki, a jednocześnie istotnie zwiększa obciążenia osób o najwyższej produktywności, które w naturalny sposób zarabiają więcej od średniej krajowej" - piszą eksperci FOR. "Taka strategia, zamiast wzmocnić bodźce najzdolniejszych pracowników do rozwoju kariery zawodowej w Polsce, będzie zachęcać ich do emigracji zarobkowej" - stwierdzają.
Łaszek i Wojciechowski zwracają uwagę, że będzie to dotyczyć nie tylko polskich pracowników, lecz będzie to zniechęcać do przyjazdu do Polski zagranicznych specjalistów "wbrew np. zachętom wicepremiera Morawieckiego, skierowanych do finansistów z londyńskiego City, a odnoszących się do możliwości przeniesienia się do Polski w związku z Brexitem".
"Jeżeli takie będą efekty, to dziura w finansach publicznych jeszcze bardziej się powiększy" - ostrzegają eksperci FOR.