"Druga armia świata" – to określenie rosyjskiej armii w 2022 r. pojawia się głównie w kontekście ironicznym. Tymczasem nawet piastujący najwyższe stanowisko w amerykańskiej armii generał Mark Milley ostrzegał amerykański Kongres tuż przed inwazją, że Kijów może paść w zaledwie 72 godziny od rozpoczęcia inwazji. Wcześniej Władimir Putin przechwalał się, że rosyjskie wojsko byłoby w stanie zająć całą Ukrainę w czasie krótszym niż dwa tygodnie.
Bloomberg: na ukraińskim froncie poległ mit rosyjskiej potęgi militarnej
Tak się jednak nie stało, a Rosjanie po miesiącu musieli zmienić swoją strategię i wycofać się m. in. spod Kijowa, gdzie ponieśli dotkliwe straty. Nie dosyć na tym. Z frontu od początku inwazji płynęły doniesienia o rosyjskich brakach w elementarnym wyposażeniu czy pospolitych kradzieżach sprzętu AGD.
Coraz więcej komentatorów zaczęło z czasem podkreślać, że rosyjska armia jest druga na świecie tylko pod względem liczebności. Zaczęto też przypominać wcześniejsze doniesienia o niespotykanej korupcji na masową skalę. Dane z frontu tylko wzmocniły teorię, że rosyjskie wydatki na armie są rozkradane, a dziury w budżecie unaocznia pole walki.
Media społecznościowe obiegły takie nagrania, jak to, na którym ukraińscy żołnierze pokazują rosyjski hełm, który udaje nowoczesny produkt, a w rzeczywistości pochodzi z demobilu:
W marcu 2022 r. amerykański Pentagon miał wejść w posiadania nagrań dowodzących, że rosyjscy żołnierze są wycofywani z frontu z powodu... odmrożeń. Brakowało im zimowych ubrań. Wcześniej pojawiały się doniesienia o brakach paliwa czy przechwyconych przez Ukraińców rosyjskich racjach żywnościowych, których termin przydatności upłynął kilka lat wcześniej.
Tak wyglądały początku wojny. Później z frontu zaczęły dobiegać jeszze bardziej niespodziewane informacje m. in. o skutecznej eliminacji (kilkunastu!) rosyjskich generałów czy zatopieniu flagowego rosyjskiego okrętu.
Ekspert: jeśli chodzi o potęgi militarne świata, Rosjanie nie stoją nawet w drugim rzędzie
Rosyjska armia jest wyjątkowo liczna, ale granica, której ma strzec, jest najdłuższa na świecie. A wydatki na armię, choć znaczne, to na tle krajów NATO już tak nie imponują. Rosja pod względem wydatków na armię rocznie jest czwartym krajem na świecie, ale wydaje mniej więcej tyle, co piąta Wielka Brytania i nie dużo więcej niż siódme Niemcy czy ósma Francja.
Gdy policzyć, ile wydają na cele militarne łącznie kraje Unii Europejskiej, to wychodzi na to, że Rosja wydaje trzy razy mniej. Stany Zjednoczone mają ponad 10-krotnie wyższy budżet wojskowy od Rosji.
Podkreśla to w swojej wypowiedzi dla Bloomberta Phillips O'Brien, profesor studiów strategicznych ze Szkocji. – Rosja nie jest równorzędnym rywalem dla USA –stwierdza O'Brien. W jego opinii wojna w Ukrainie pokazała, że Rosja nie jest w stanie prowadzić złożonych operacji wojskowych, które nie stanowią problemu dla Wielkiej Brytanii, Francji czy Izraela. W tym sensie, jeśli chodzi o potęgi militarne świata, Rosjanie nie stoją nawet w drugim rzędzie.
O'Brien był sceptyczny, co do możliwości rosyjskiej armii, nawet przed wojną w Ukrainie. Teraz wskazuje na fakty, które dowodzą, że Rosjanie są dużo słabsi, niż się wsyzstkim wydawało. – Rosjanie nie są w stanie poradzić sobie z 20 HIMARS-ami [które dostarczyli Ukraińcom Amerykanie - przyp. red.], wyrzutni rakiet opartej na technologii z lat osiemdziesiątych XX wieku. Amerykanie mają ich 540. Rosja nie jest w ogóle w tej samej lidze – podkreśla ekspert. Jak dodaje, co jego zdaniem pokazała wojna, bardzo wątpliwe są w ogóle jakiekolwiek możliwości rosyjskiego lotnictwa i obrony przeciwlotniczej.
Rosja pozostaje oczywiście potęgą nuklearną, ale jej użycie – jak wskazują eksperci – skończyłoby się dla Rosjan tragicznie. Jak stwierdza cytowany przez Bloomberga Pavel Luzin, analityk z Riddle specjalizujący się w tematyce rosyjskiej wojkowości, tak długo jak będą utrzymane sankcje, Rosja może w ogóle mieć problem z utrzymaniem swojego nuklearnego arsenału w gotowości. Powodem są braki w technologii.
Bloomberg: Rosja na razie stosunkowo odporna ekonomicznie, a Europę też zaboli
W obszernym opracowaniu z okazji półrocza wojny, agencja Bloomberga podkreśla jednak, że pogłoski o tym, że Rosja lada moment się rozpadnie, też – jak na razie – okazały się przesadzone. Rosjanie po pierwsze wykazują dużą elastyczność, po drugie, wojna ekonomiczna będzie dotkliwa także dla Europy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bloomberg w swojej analizie podkreśla, że odcięcie Europy od gazu będzie bardzo dotkliwe dla całego kontynentu. I cytuje belgijskiego premiera, który w poniedziałek stwierdził, że "5 do 10 zim będzie bardzo trudne". To był jego komentarz do paniki na rynku gazu, która na początku tego tygodnia wywindowała ceny 15 razy powyżej średniej z poprzednich lat.
Gospodarka rosyjska skurczyła się o 4 proc. w II kwartale, a rosyjskie ministerstwo finansów prognozuje spadek 12 proc. w całym 2022 r. W opinii Bloomberta to będzie dla Rosji "bolesne doświadczenie, ale nie katastroficzne". Dodatkowo choć USA i Europa przestały lub planują przestać handlować z Rosją, to nie mogą w tym liczyć na solidarność Chin, Indii czy krajów Bliskiego Wschodu.