"Wracamy na ulice". Hiszpańskie firmy transportowe rozpoczęły bezterminowy strajk
"Mamy już dosyć bycia oszukiwanymi i okradanymi przez wszystkich" - napisali w komunikacie organizatorzy protestu. Firmy sektora transportowego z Hiszpanii domagają się od rządu premiera Pedro Sancheza działań służących obniżeniu kosztów prowadzenia działalności w sektorze transportowym, a także w pokrewnych branżach.
W opublikowanym w niedzielę komunikacie władze Narodowej Platformy Obrony Sektora Transportowego (PNDST), organizatora protestu, ogłosiły, że przystępują do zapowiedzianego protestu, gdyż rozmowy z rządem nie przyniosły żadnego rezultatu.
Zaapelowały do przedsiębiorców sektora transportowego, rolnego, hodowlanego, gastronomicznego oraz dystrybutorów paliw do udziału w strajku.
Wezwały do masowego udziału w manifestacji zaplanowanej na poniedziałkowe przedpołudnie w Madrycie.
Transportowcy, podobnie jak w marcu, wracamy na ulice. Mamy już dosyć bycia oszukiwanymi i okradanymi przez wszystkich - napisali w komunikacie organizatorzy protestu.
Złamane obietnice
Według rzecznika prasowego PNDST Manuela Hernandeza wznowienie po marcowych protestach strajku jest efektem niedotrzymania przez rząd Sancheza obietnicy kontroli przez państwo wysokości kosztów prowadzenia działalności w sektorze transportowym.
Te koszty wciąż rosną (…), dlatego wznawiamy strajk - wyjaśnił przedstawiciel platformy transportowców.
Niedobory w sklepach. To się może powtórzyć
Prowadzone w marcu przez 20 dni protesty sektora transportowego doprowadziły do paraliżu kilkuset dróg w całej Hiszpanii, a także do przerwania łańcuchów dostaw towarów.
Konsekwencją strajku były m.in. niedobory wielu produktów spożywczych w sklepach na terenie Hiszpanii, a także w sąsiedniej Portugalii.