Wyciek z Nord Stream to dobrze wykonany sabotaż? "Baltic Pipe też może stać się celem"

Eksperci twierdzą, że wyciek w gazociągach Nord Stream nie był przypadkiem. Na liście mogą pojawić się kolejne cele jak infrastruktura komunikacyjna Europy. - Niestety Baltic Pipe również może stać się celem. W dodatku nie ma skutecznego sposobu obrony dla infrastruktury, która obejmuje kilkaset kilometrów. Na pewno musiałby pojawić się stałe patrole marynarki wojennej - mówi Robert Cheda, były oficer operacyjny Agencji Wywiadu.

Budno, 27.09.2022. Prezydent RP Andrzej Duda (P), premier Danii Mette Frederiksen (C) i premier RP Mateusz Morawiecki (L) podczas uroczystości otwarcia gazociągu Baltic Pipe w Budnie k. Goleniowa (Zachodniopomorskie), 27 bm. Gazociąg Baltic Pipe ma tworzyć nową drogę dostaw gazu ziemnego z Norwegii na rynki duński i polski oraz do użytkowników końcowych w krajach sąsiednich. (mr) PAP/Marcin Bielecki- Niestety Baltic Pipe również może stać się celem. W dodatku nie ma skutecznego sposobu obrony dla infrastruktury, która obejmuje kilkaset kilometrów - mówi Robert Cheda
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Marcin Bielecki
Agnieszka Zielińska

Przypomnijmy: najpierw, w przededniu otwarcia Baltic Pipe, doszło do wycieku z Nord Stream 2. Z kolei w dniu symbolicznego uruchomienia polskiego gazociągu poinformowano o kolejnych dwóch wyciekach - tym razem chodziło o nitki Nord Stream 1. W miejscach uszkodzeń zanotowano podwodne eksplozje. - Jeszcze za wcześnie na konkluzje, ale to jest niezwykła sytuacja. Przecieki są trzy, trudno sobie wyobrazić, aby mogło to być przypadkowe - powiedziała premier Danii Mette Frederiksen duńskiemu nadawcy publicznemu DR.

Inni komentatorzy również nie uwierzyli w przypadek. - Patrząc na ten wykres i skok cen gazu po prawdopodobnym wysadzeniu NS1/NS2 przez Rosjan, nie wyobrażam sobie, by marynarka brytyjska i europejska nie stanęły w stan pogotowia na Bałtyku i Morzu Północnym. To wygląda jak ewidentne ostrzeżenie/eskalacja ze strony Rosji - napisał Maciej Bukowski, prezes zarządu WiseEuropa na Twitterze.

Naprawa uszkodzonych gazociągów to ogromne koszty

Piotr Syryczyński, analityk rynku energetycznego i doradca w wielu infrastrukturalnych projektach również uważa, że uszkodzenie trzech nitek jednocześnie to sabotaż i to wykonany przez dobrze przygotowany merytorycznie zespół ludzi.

Według niego uszkodzenie zostało najprawdopodobniej spowodowane silnymi ładunkami wybuchowymi, które na jakimś odcinku gazociągu przerwały i płaszcz betonowy na rurze i samą rurę. - Reperacja takiego uszkodzenia będzie wymagała zorganizowania statku z barkami, takiego samego, jaki układał gazociąg. Ze względu na sztormy zimowe, rozpoczęcia prac możliwe byłoby nie wcześniej niż w maju 2023 roku - wyjaśnia.

Dodaje, że ewentualna naprawa będzie trudna i wieloetapowa, bo cała operacja może jeszcze bardziej uszkodzić gazociąg. Łączne koszty przywrócenia trzech nitek do działania całości wraz z kosztami statków, badań i testów, to jego zdaniem kwota co najmniej 250 - 280 mln dol. lub więcej.

Przekraczanie barier wpisuje się w działania Rosji

Robert Cheda, były oficer operacyjny Agencji Wywiadu, ekspert Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, również nie wierzy, że to przypadek. Jego zdaniem jest to rosyjska dywersja, która wynika bezpośrednio z rosyjskiej doktryny wojskowej, jaką Rosjanie obecnie realizują.

W ostatnim czasie została ona uzupełniona o dwa kolejne elementy - pierwszy, czyli hybrydowy, a drugi to tzw. podprogowy. W praktyce to są po prostu operacje specjalne trudne do zidentyfikowania, ale będące w rzeczywistości atakiem zbrojnym. Znając tę doktrynę, sądzę, że stoją za tym Rosjanie - komentuje.

Jego zdaniem wskazują na to jeszcze inne kwestie. Zwraca uwagę na fakt, że od momentu rozpoczęcia wojny w Ukrainie Rosja łamie wszelkie konwencje, grożąc także bronią jądrową. - Z punktu widzenia psychologicznego i politycznego to, co dzieje się od wybuchu wojny w Ukrainie, to przekraczanie kolejnych czerwonych linii. Przekraczanie wszystkich barier wpisuje się także logicznie w działania związane z uszkodzeniem NS1 i NS2 - twierdzi.

Jak dodaje ekspert, Rosja ma narzędzia do przeprowadzenia takiej akcji. - Trzeba pamiętać także o tym, że Rosjanie mają łódź podwodną, która w praktyce jest konstrukcją posiadającą jednocześnie kilka małych łodzi podwodnych. Według rosyjskich doniesień może ona się zanurzać bardzo głęboko i nadaje się do typowych dywersyjnych działań. Jest dostosowana do tego, aby niszczyć specjalne czujniki NATO, zlokalizowane na Morzu Północnym, które wykrywają ewentualne ruchy rosyjskich okrętów atomowych - mówi Robert Cheda.

Putin chce zastraszyć Europę, aby ją skłonić do ustępstw

Jaki konkretnie cel w przeprowadzaniu takiej operacji miałaby Rosja? - To wszystko dzieje się w ramach pokerowej rozgrywki, aby szantażem wymusić zakończenie wojny, oczywiście na rosyjskich warunkach. Powodem jest m.in. fakt, że sytuacja militarna Rosji jest w tej chwili fatalna. Sankcje na Rosję działają w stopniu dużo większym, niż nam się wydaje. Dlatego Putinowi potrzebne jest wyjście z konfliktu z twarzą - komentuje Robert Cheda.

Jego zdaniem ewentualny sabotaż związany z uszkodzenie NS1 i NS2 jest także próbą obliczoną na wywołanie paniki w Europie przed nadchodzącym sezonem grzewczym oraz na wywarcie nacisku na Niemcy, które przed wojną w Ukrainie były jednym ze strategicznych partnerów Rosji.

Obecnie tego typu działania mają utrudnić Europie przejście do realizacji budowania tzw. zielonej gospodarki. Z punktu widzenia Rosji, zarówno ekonomicznego, jak i politycznego, uniezależnienie Europy od rosyjskich surowców stanowi dla niej śmiertelne zagrożenie. Celem jest więc wywołanie zamieszania, bo z powodu braku gazu obecnie Europę czeka nieuchronna recesja, a wszystkie plany inwestycyjne na Starym Kontynencie będą musiały zostać zawieszone - tłumaczy.

Kluczowe jest objęcie Baltic Pipe ochroną NATO

Nasz rozmówca nie wyklucza eskalacji taktyki zastraszania, co nieuchronnie nasuwa pytania także o Baltic Pipe. - Niestety Baltic Pipe również może stać się celem. W dodatku nie ma skutecznego sposobu obrony dla infrastruktury, która obejmuje kilkaset kilometrów. Na pewno musiałby pojawić się stałe patrole marynarki wojennej. Dlatego w tej chwili dla nas kluczowe jest, aby wymusić na NATO objęcie ochroną Baltic Pipe - ocenia Robert Cheda.

Piotr Syryczyński z kolei uważa, że nie ma prostych metod, aby zadbać o bezpieczeństwo takiego gazociągu. - Wiele osób błędnie sądziło, że Nord Stream jest bezpieczny, bo pokryty jest pancerzem lodowym (o grubości od 50 do 100 cm). Jednak możliwe jest, że z powodu sankcji i wyłączenia uszkodzone nitki nie miały akurat tego zabezpieczenia, a ocalała jedynie ta, która np. posiadała pancerz lodowy. Każdą infrastrukturę można jednak zniszczyć, o ile wybierze się odpowiednią technikę - wyjaśnia.

Przypomina, że sieci energetyczne uszkodzono m.in. także podczas wojny na Bałkanach. Z kolei w ataku na rafinerię w Arabii Saudyjskiej również precyzyjnie dobrano sposób ataku i zrobiono uszkodzenia w czubkach każdego z kluczowych zbiorników. - Wykonano to po mistrzowsku, aby zgodnie z Koranem pokazać wrogowi, że można go zniszczyć - mówi Syryczyński.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wściekłość generałów Putina. "Oni chcą przeżyć"

Zagrożona jest także infrastruktura komunikacyjna Europy

Istnieje duże niebezpieczeństwo, że kolejnym celem ataku mogą stać się inne elementy europejskiej infrastruktury. Jakie? - Od dwóch lat Amerykanie i Brytyjczycy wzmacniają ochronę kabli podmorskich, czyli m.in. infrastrukturę komunikacyjną, w tym dla systemu SWIFT. Wyobraźmy sobie, co stałoby się, gdyby Rosjanie w zamiast gazociągu wysadzili np. taką infrastrukturę? Jaki chaos na całym świecie i światowych rynkach finansowych mógłby powstać? - mówi Robert Cheda.

Według niego prawdopodobny sabotaż związany z NS1 i NS2 jest więc zarazem komunikatem, który można odczytać następująco: "Zobaczcie, możemy w każdej chwili uderzyć w wasze newralgiczne punkty, w waszą strategiczną infrastrukturę, co przyniesie wam ogromne straty ekonomiczne i polityczne. Rosjanie przekazują w ten sposób informację, do czego są zdolni, a także informują, że są zdeterminowani".

Jego zdaniem musimy się więc liczyć z kolejnymi tego typu "podprogowymi" atakami, które nie będą oficjalnym wypowiedzeniem wojny, ale w praktyce będą działaniami zbrojnymi.

Nasz rozmówca nie ma jednocześnie wątpliwości, że działania Rosji są także próbą wywierania wpływu na prorosyjskie lobby w Europie, które istnieje i wbrew pozorom jest silne. W tej grupie znajduje się m.in. były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, który latem złożył wizytę Rosji i rozmawiał m.in. z Dmitrijem Pieskowem, rzecznikiem prasowym Kremla.

Na ten sam fakt zwrócił uwagę na Twitterze także Marek Menkiszak, kierownik Zespołu Rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich. "Gerhard Schröder, były kanclerz Niemiec i zarazem znany lobbysta w końcu lipca w Moskwie spotkał się z Putinem. - Po kilku dniach Rosjanie (Pieskow) ogłosili, że Putin zaoferował Niemcom 27 mld m szesc. gazu z NS2 (przepustowość 1 z 2 nitek)" - napisał w swoim wpisie.

- Celem Putina może być w tej chwili wzmocnienie w Europie sił, tzw. "ugodowców", którzy dążą do porozumienia z Rosją. Brak jednoznacznej niemieckiej pomocy militarnej dla Ukrainy świadczy o tym, że ta grupa ma wciąż mocną pozycję -  dodaje Robert Cheda.

Moskwa liczy na ekologiczne protesty?

Nasz rozmówca uważa także, że kolejną grupą, która może zostać wykorzystana przez rosyjskie służby, będą ekolodzy. Rosja w tym momencie najprawdopodobniej liczy na pojawienie się protestów ruchów ekologicznych, w związku z zagrożeniem katastrofą ekologiczną po wyciekach NS1 i NS2. To wpisałoby się w nurt, którego celem jest szybkie zakończenie tej wojny, a Rosji pozwoliłoby wyjść z obecnej sytuacji z twarzą, na zasadzie status quo.

Czego więc obecnie możemy się teraz spodziewać? Niestety zdaniem Roberta Chedy zbliżamy się dziś do bardzo niebezpiecznego i zarazem krytycznego momentu.

Ekspert przypomina w tym kontekście zapisy wspomnianej już rosyjskiej doktryny wojskowej. Znajduje się w niej punkt, który mówi o tym, że jeśli konwencjonalne siły rosyjskie nie będą w stanie powstrzymać przeciwnika lub pojawi się realne zagrożenie klęski, należy wówczas zdecydować się na działania, które mogą wywołać szok u przeciwnika i zmusić go zarazem do deeskalacji konfliktu.

- Dlatego, gdybyśmy chcieli określić kolorami obecną sytuację w Europie, zakładając zarazem, że czerwony to ostatni stopień, to należałoby stwierdzić, że kolor pomarańczowy, w jakim jesteśmy, staje się coraz bardziej czerwony -  podsumowuje.

Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl

Wybrane dla Ciebie
Bunt w NBP: zarząd kontra Glapiński. Prezes przerwał posiedzenie
Bunt w NBP: zarząd kontra Glapiński. Prezes przerwał posiedzenie
Rozpętał wojnę na cła, teraz gasi pożar. Trump ogłasza wielki pakiet pomocowy
Rozpętał wojnę na cła, teraz gasi pożar. Trump ogłasza wielki pakiet pomocowy
Ważny dokument. Ogranicza możliwość wycofania sił USA z Europy
Ważny dokument. Ogranicza możliwość wycofania sił USA z Europy
Rosyjskie drewno zalewa Polskę i UE mimo sankcji. Ujawnili skalę procederu
Rosyjskie drewno zalewa Polskę i UE mimo sankcji. Ujawnili skalę procederu
Andrzej Duda pochwalił się przelewem. Politycy już komentują
Andrzej Duda pochwalił się przelewem. Politycy już komentują
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 8.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 8.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 8.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 8.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 8.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 8.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 8.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 8.12.2025
"Musimy wprowadzić korektę opłat". Podwyższają stawki za śmieci o ok. 25 proc.
"Musimy wprowadzić korektę opłat". Podwyższają stawki za śmieci o ok. 25 proc.
Dobre wieści z Brukseli dla Polski ws. Mercosur
Dobre wieści z Brukseli dla Polski ws. Mercosur
Wymagania CPK budzą kontrowersje. Firmy już reagują
Wymagania CPK budzą kontrowersje. Firmy już reagują