Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Rosja upomni się o przyjaźń, której nie było. "Putin nie jest równorzędnym partnerem"

Podziel się:

Podczas 22. szczytu przywódców państw Szanghajskiej Organizacji Współpracy po raz pierwszy od wybuchu wojny w Ukrainie przywódca Chin ma okazję stanąć twarzą w twarz z Władimirem Putinem. - Tu nigdy przyjaźni nie było, nie ma i nie będzie. Przewodniczący Xi Jinping nie będzie traktować Putina równorzędnie - mówi money.pl Jakub Olchowski, ekspert Instytutu Europy Środkowej.

Rosja upomni się o przyjaźń, której nie było. "Putin nie jest równorzędnym partnerem"
Przywódca ChRL Xi Jinping i prezydent Rosji Władimir Putin (Getty Images, Mikhail Svetlov)

Szczyt przywódców państw Szanghajskiej Organizacji Współpracy, który ma odbyć się w połowie września w Uzbekistanie, skupia uwagę świata. Dlaczego? Ponieważ pierwszy raz od inwazji Rosji na Ukrainę może dojść do osobistego spotkania między Władimirem Putinem a przewodniczącym Xi Jinpingiem.

Ostatnim razem przywódca Rosji i Chin stanęli twarzą w twarz podczas otwarcia igrzysk olimpijskich w Pekinie w lutym tego roku. Były uściski dłoni i deklaracje "przyjaźni bez granic". Przyjaźni, którą dwa miesiące później, a więc już w trakcie agresji w Ukrainie, Pekin określał jako "solidną jak skała".

Po ponad 200 dniach krwawej wojny, kolejnych pakietach sankcji gospodarczych zachodu, marginalizacji Rosji na arenie krajów demokratycznych, Putin traci inicjatywę i coraz silniej liczy na pomoc, której granice Pekin nieformalne wyznaczył już jakiś czas temu. Lecz mimo kolejnych, coraz bardziej sfrustrowanych próśb rosyjskich urzędników o wsparcie, wzywających Chiny do wywiązania się z oświadczenia o partnerstwie "bez ograniczeń", Pekin ogranicza się do wsparcia deklaratywnego, politycznego poklepywania po ramieniu i bezwzględnego wykorzystywania sytuacji dla własnych celów.

Spotkanie obu przywódców twarzą w twarz, ich wzajemny taniec, przyciąga wzrok całego świata, a każdy gest czy słowo będą dogłębnie analizowane. 

Spotkanie na neutralnym gruncie

Chińskie MSZ dopiero w poniedziałek potwierdziło, że Xi Jinping złoży w tym tygodniu wizytę w Kazachstanie i Uzbekistanie. W ostatnich dniach władze Kazachstanu i Rosji informowały, że Xi spotka się w Samarkandzie z Putinem (pojawiła się depesza agencji Reutera), choć Pekin nie odniósł się do tej kwestii.

- To będzie symboliczna wizyta, przede wszystkim dlatego, że Xi Jinping po raz pierwszy od 900 dni uda się osobiście w podróż zagraniczną. Wcześniej było to niemożliwe, ze względu na ograniczenia i obawy Xi związane z pandemią koronawirusa, a szczególnie konieczność jego bezpośredniego nadzoru nad sytuacją w KPCh - zauważa w rozmowie z money.pl Marcin Przychodniak, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Miejsce nie wydaje się przypadkowe: Azja centralna, a szczególnie Kazachstan, to punkt ścierania się interesów rosyjskich (tuż przed inwazją na Ukrainę, Rosja na prośbę władz w Nur-Sułtanie interweniowała wojskowo) i chińskich, które w uruchamiały tam inicjatywę Pasa i Szlaku w 2013 roku. Nie bez znaczenia jest też fakt, że Kazachstan nie poparł wojskowo Putina. Mało tego, wysyłał pomoc humanitarną Ukrainie, oferował szantażowanej energetycznie Europie surowce i skrupulatnie równoważy politykę wobec Moskwy, Pekinu i Waszyngtonu. Pojawienie się przywódcy ChRL w Kazachstanie będzie więc jasnym sygnałem również dla Moskwy, że w tym regionie interesy i wpływy Państwa Środka będą gruntowane.

Jest wiele zamieszania i niejasności wokół harmonogramu najbliższych wizyt i spotkań Xi Jinpinga. Wcześniej pojawiały się między innymi spekulacje dotyczące jego możliwej wizyty w Kazachstanie i spotkaniu z prezydentem Tokajewem. Zdziwiłbym się jednak, gdyby przy pierwszym zagranicznym wyjeździe Xi Jinpinga nie spotkał się on w pierwszej kolejności z prezydentem Putinem lub ewentualnie Narendrą Modim. Rosja wzięła na siebie ciężar zmiany układu i ponosi tego największy koszt i ryzyko. Beneficjentem scenariuszy prowokowanych przez Rosję są w większym lub mniejszym stopniu właśnie Chiny - zaznacza w rozmowie z money.pl dr Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego, kilka lat temu przedstawiciel Polski w utworzonym z inicjatywy Chin AIIB - Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych.

"Przyjaźni nigdy nie było"

- Będzie to również bardzo ważne spotkanie z punktu widzenia chińskiego podejścia do współpracy z Rosją. Władze chińskie - w tym ostatnio np. Li Zhanshu, członek Stałego Komitetu KPCh i przewodniczący chińskiego parlamentu - deklarują wsparcie i współpracę z Rosją, podzielają jej argumenty dotyczące zagrożenia ze strony USA, NATO i konieczności rewizji obecnego porządku międzynarodowego, ale nie odnoszą się wprost (w publikowanych oświadczeniach) do sytuacji wojennej na Ukrainie. Takie wsparcie dokumentują natomiast sami Rosjanie, cytując wypowiedzi chińskie. Tę niejasność i sprzeczność w komunikatach może właśnie rozwiać Xi Jinping po spotkaniu z Putinem przedstawiając oficjalną wykładnię polityki ChRL wobec Rosji - sugeruje Marcin Przychodniak.

Choć w deklaracjach Pekin wspiera Rosję, jego działania nie są jednak tak jednoznaczne. Chiny w zasadzie od początku inwazji rosyjskiej na Ukrainę rozgrywają własną grę.

Podpisuje kolejne umowy handlowe i zapewnia znacznie szerszą umowę współpracy gazowej. Pekin wciąż kupuje rosyjski surowiec, a nawet deklaruje zwiększenie importu i udział w budowie kolejnego gazociągu.

- Chiny dalej będą skupywać gaz z Rosji, ale ten pochodzi z zupełnie innych złóż niż gaz przeznaczany na rynek zachodni. Pekin będzie podtrzymywał finansowo Rosję, być może nawet sfinansuje budowę drugiej magistrali tzw. Siła Syberii 2, co pozwoliłoby podtrzymać pozycję Rosji jako eksportera - zaznacza dr Przemysław Zaleski, ekspert z Fundacji Pułaskiego.

Z drugiej strony jednak realizują swoje interesy w Rosji, poprzez otwarcie dróg do inwestycji w strategicznych spółkach, w systemie płatności opartym na juanach, uzależnieniu od własnej gospodarki.

W dłuższej perspektywie interesy Rosji i Chin są rozbieżne. Dziś łączy ich niechęć do USA i wizja niehegemonicznego, wielobiegunowego porządku świata. Chiny są jednak gospodarką dziewięciokrotnie większą, znacznie nowocześniejszą i mającą znacznie większy potencjał. Nawet dziś trudno jest ocenić, czy oba kraje działają w sposób bardziej skoordynowany, czy Chiny zwyczajnie wykorzystują sytuację i kierują się tylko swoim interesem, który w wielu punktach bywa zbieżny z rosyjskim.

Kupują rosyjskie węglowodory za bezcen, korzystając z sytuacji, w której Moskwa w związku z sankcjami i utratą rynków zbytu, znalazła się pod ścianą. Jak pisaliśmy w money.pl, zawierane umowy nie są przyjacielskim wyciągnięciem ręki, już raczej podtrzymaniem kroplówki, za którą Rosja słono płaci.

Mało tego, kiedy Putin zakręca kurek Europie, zwiększając naciski na przywódców UE, Chiny oferują światu gaz. LNG sprzedają trzej azjatyccy giganci Cnooc, Sinopec i PetroChina. Poza tym mają też swoje ambicje dotyczące wydobycia ropy i gazu. Podczas gdy Rosja snuje plany przebudowy infrastruktury, chiński gigant naftowo-gazowy CNOOC przyśpiesza prace w rejonie Morza Południowochińskiego. Zamierza zagospodarować tamtejsze złoża, gdzie zasoby szacowane są nawet na 1 bln m3. Produkcja gazu miałaby być gotowa już za trzy lata, w 2025 roku.

Od lat Chińczycy pracują również nad zintensyfikowaniem produkcji gazu z łupków. To kraj o największych na świecie złożach tego typu, szacuje się ich wielkość na około 36 bln m3. Chiny poszukują również nowych złóż ropy naftowej i odnoszą na tym polu sukcesy.

Jednocześnie Xi robi wszystko, aby jawnie nie łamać sankcji. Chiny nie kwapią się, aby dostarczać tak potrzebne Rosji podzespoły i technologię, nie dostarczają też sprzętu wojskowego, ani komponentów, surowców czy półproduktów, które mogłyby posłużyć w przemyśle wojskowym.

Tu nigdy przyjaźni nie było, nie ma i nie będzie - stwierdza w rozmowie z money.pl Jakub Olchowski, ekspert Instytutu Europy Środkowej. - Przewodniczący Xi Jinping nie będzie traktować Putina równorzędnie, kiedy pod każdym względem jego kraj przerasta potencjałem Rosję. Pekin i Moskwę łączy jedynie wspólnota interesu.

Jak zaznacza, Pekin wykorzystuje słabość Rosji, wasalizując ją w kolejnych dziedzinach, od ekonomii, przez gospodarkę, po polityczne powiązania. - Mówiąc obrazowo, chiński smok bierze syberyjskiego niedźwiedzia na łańcuch - dodaje Jakub Olchowski.

Dr Pyffel podkreśla, że specjalnych zmian w relacjach z Rosją nie należy się więc spodziewać. - Pekin wciąż będzie wspierał Moskwę, bo ciężka sytuacja w Europie, angażowanie uwagi USA, osłabienie potencjału europejskich koncernów w skali globalnej, to wszystko w mniej lub bardziej działa na korzyść Chin - zaznacza.

Podobnego zdania jest Marcin Przychodniak, który po spotkaniu Xi Jinpinga z Putinem również nie spodziewa się "większej rewolucji". Pekin wciąż będzie uprawiał swój taniec na linie lawirując między poparciem, a unikaniem jednoznacznego zaangażowania.

- ChRL Rosja staje się "petentem" choćby w kontekście zakupu tańszych surowców, ale jest też ważnym partnerem w kontekście międzynarodowym, rywalizacji z USA czy dążenia do przejęcia Tajwanu. Nie będzie więc zdystansowania, ale próba stabilizacji tej relacji, także w kontekście sytuacji w Azji Centralnej - zaznacza analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Chiny budują własny układ

Dr Radosław Pyffel zaznacza, że w dłuższej perspektywie interesy Rosji i Chin są rozbieżne. - Dziś łączy ich niechęć do USA i wizja nie-hegemonicznego, wielobiegunowego porządku świata. Chiny są jednak gospodarką dziewięciokrotnie, większą, znacznie nowocześniejszą i mającą znacznie większy potencjał. Nawet dziś trudno jest ocenić czy oba kraje działają w sposób bardziej skoordynowany, czy Chiny zwyczajnie wykorzystują sytuację i kierują się tylko swoim interesem, który w wielu punktach bywa zbieżny z rosyjskim - zaznacza.

Zdaniem ekspertów wojna w Ukrainie jest na rękę Pekinowi. Konflikt w Europie oraz będące jego konsekwencją sankcje, osłabiają ambitnego rywala w regionie w postaci Rosji, ale też wiążą największego przeciwnika na arenie międzynarodowej, jakim są Stany Zjednoczone.

Dla Chin to znacznie szersza gra geopolityczna. Wojna w Ukrainie zmieniła dotychczasowy porządek świata i układ sił. Stąd też zaostrzenie sytuacji wokół Tajwanu, rywalizacja na południowym Pacyfiku czy w Afryce - wylicza Jakub Olchowski. - Chiny dążą do osłabienia dominacji USA i budowania tzw. świata wielobiegunowego.

Jak podkreśla ekspert Instytutu Europy Środkowej, mniej znaczącym z perspektywy Europy, ale znacznie bardziej istotnym dla Chin, będzie spotkanie Xi Jinpinga z premierem Indii Narendrą Modim. Oba kraje dzielą granicę w Himalajach, gdzie co i rusz dochodzi do krwawych incydentów. Wspólne ćwiczenia wojskowe i demilitaryzacja obszaru przeprowadzana była właściwie tuż przed spotkaniem na szczycie w Uzbekistanie.

- Z punktu widzenia Chin, Rosja już dawno przestała być głównym rozgrywającym. Jest jednym z graczy, ale wcale nie najważniejszym. Choć to wciąż jedynie bardzo odległy scenariusz, ale jeśli Rosja przegra wojnę w Ukrainie i zostanie zepchnięta do pozycji ubogiej prowincji, jak to było w latach 90., Pekin bez skrupułów porzuci Putina - konkluduje Jakub Olchowski.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl