Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Mirończuk
|
Materiał powstał przy współpracy z PKEE

Za co naprawdę płacimy, czyli jak zrozumieć rachunek za prąd

Podziel się:

Rachunek za energię elektryczną jest jednym z najbardziej skomplikowanych rozliczeń, z jakimi się spotykamy. Wynika to z wymogu, by odbiorca wiedział dokładnie, ile i za co płaci. Problem w tym, że nie każdemu będzie łatwo zrozumieć te wyliczenia. Dlaczego płacimy więc taką czy inną opłatę i czemu one służą?

Za co naprawdę płacimy, czyli jak zrozumieć rachunek za prąd
(Adobe Stock)

Każdy, kto sam płaci swoje rachunki za energię, nie raz patrzył z niezrozumieniem na rozliczenia i tabele, jakie zawierają. Paradoksalnie wynika to z faktu, że rynek energii jest jednym z najbardziej regulowanych, a przepisy wymagają, by odbiorca dokładnie wiedział, co wchodzi w skład opłacanej przez niego usługi sprzedaży i dostarczenia energii. Dlatego wszystko, co istotne, jest na rachunku wyszczególnione, chociaż nie łatwo jest się w tym połapać.

Warto pamiętać, że płacąc za prąd, ponosimy koszty nie tylko jego wyprodukowania i dostarczenia. Składamy się również na utrzymanie i rozbudowę sieci energetycznych, a także utrzymanie w systemie rezerwy mocy, a przede wszystkim na transformację energetyczną – wyjaśnia Włodzimierz Cupryszak, ekspert ds. regulacji w Polskim Komitecie Energii Elektrycznej. – Opłata OZE i opłata kogeneracyjna to bowiem nic innego jak nasza składka na inwestycje w niskoemisyjne i efektywne źródła energii. Podobną rolę odgrywają zawarte w wartości sprzedaży energii koszty zakupu przez elektrownie uprawnień do emisji CO2 w systemie EU ETS.

Żeby zapewnić przejrzystość wszystkich tych opłat, muszą być one wyszczególnione na rachunkach. Dlatego każda faktura zawiera tyle punktów i kwot, które składają się na ostateczną sumę do zapłaty. Spróbujmy zrozumieć, czym są poszczególne elementy – i które z nich można obniżyć dzięki oszczędnemu zużyciu.

Dwa rodzaje kosztów

Zacznijmy od tego, że płacimy nie tylko za samą energię, którą zużywamy, ale też za to, że ta energia jest do nas dostarczana. To tak, jakbyśmy kupowali towar w sklepie internetowym – oddzielnie mamy wyszczególnioną kwotę za sam zakup, oddzielnie – za dostawę. W przypadku energii elektrycznej jest podobnie, z tym że każda z tych dwóch grup kosztów jest dodatkowo rozbita na mniejsze elementy. To ponownie tak, jakby sklep internetowy wyszczególniał na rachunku np. koszty magazynowania, obsługi klienta, wszystkie podatki i jakiś rodzaj opłaty środowiskowej, zależnej od tego, jaką ilość CO2 wygenerował cały proces sprzedaży i dostawy towaru do klienta.

Sklepy internetowe nie mają obowiązku, by tak robić, jednak w przypadku sprzedaży i dostawy energii taki obowiązek nakładają odpowiednie przepisy. Ma to sprawić, żeby klient dokładnie wiedział, za co płaci i żeby rynek energii był jak najbardziej transparentny.

Mamy więc dwa główne rodzaje kosztów na rachunku za prąd – te dotyczące sprzedaży i te dotyczące dystrybucji. Przyjrzyjmy się im nieco bliżej.

Część sprzedażowa

Najważniejszą rzeczą, za którą płacimy, jest tzw. energia czynna. To jest nasz towar "netto", czyli to, co rzeczywiście zużyliśmy w danym okresie rozliczeniowym. W tym punkcie mamy wyszczególnioną liczbę kWh, cenę netto za pojedynczą kWh, wartość zużytej energii (czyli cenę jednostkowa razy ilość), stawkę VAT w procentach, wartość VAT w złotych oraz wartość brutto, czyli wszystko razem – a więc to, co nas interesuje najbardziej.

Dodajmy, że tych cen dostawcy energii dla odbiorców prywatnych nie mogą dowolnie ustalać. Każdorazowo cennik musi być zatwierdzony przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki. Firmy energetyczne wnioskują o takie zatwierdzenie, motywując proponowaną cenę warunkami rynkowymi – czyli kosztami surowców, uprawnień do emisji CO2 itd. Prezes URE może nie zgodzić się na proponowane stawki, wtedy obowiązuje dotychczasowa taryfa, do czasu przedłożenia i zatwierdzenia innej propozycji.

W części sprzedażowej naszego rachunku widnieje też opłata handlowa. To głównie koszt obsługi klienta i wynosi zwykle kilka złotych.

Część dystrybucyjna

Tutaj znajdziemy znacznie więcej pozycji niż w części sprzedażowej. Sprawę komplikuje też fakt, że mamy tu też dodatkowy podział na opłaty stałe i zmienne.

Te pierwsze naliczane są bez względu na ilość zużytej energii. Jest to opłata sieciowa stała, która pokrywa koszty dostępu do sieci, utrzymania przyłącza i licznika. Jest także opłata przejściowa, która stanowi rekompensatę dla elektrowni za wcześniejsze rozwiązanie kontraktów terminowych (to zaszłość historyczna, której nie będziemy tu analizować, szczególnie że opłata ta wynosi zaledwie kilkadziesiąt groszy miesięcznie).

Jest też opłata mocowa, czyli koszt utrzymania przez elektrownie gotowości do dostarczenia określonej ilości mocy na wypadek zwiększonego zapotrzebowania albo spadku dopływu energii ze źródeł odnawialnych. To kilka złotych miesięcznie. Wreszcie – jest opłata abonamentowa, która obejmuje koszty administracyjne i jest niewielka, wynosi kilkadziesiąt groszy na miesiąc.

Druga część opłat dystrybucyjnych to opłaty zmienne, które są powiązane z zużyciem energii. I tak opłata jakościowa przeznaczona jest na rozbudowę i modernizację sieci, co ma wpłynąć na jakość prądu dostarczanego do naszego domu. Opłata sieciowa zmienna pokrywa straty ponoszone podczas przesyłu energii. Zależy w dużej mierze od miejsca odbioru i tego, jaką drogę energia musi pokonać, zanim dotrze do odbiorcy. Opłata OZE przeznaczona jest na rozwój odnawialnych źródeł energii, co ma przyczynić się do obniżenia ceny energii w przyszłości. Na końcu mamy opłatę kogeneracyjną. Kogeneracja to jednoczesna produkcja ciepła i energii elektrycznej i ta opłata ma wspierać tę formę produkcji jako najbardziej efektywną.

Prognozy, zużycie i kolejne prognozy

Najważniejsze informacje mamy jednak na pierwszej stronie rachunku, poza danymi sprzedawcy i odbiorcy jest tam rozliczenie sprzedaży i dystrybucji energii.

Rozliczanie płatności odbywa się w systemie prognoz, które można rozumieć jako rodzaj przedpłat. Sprzedawca analizuje historyczne zużycie w danym punkcie i na jego podstawie próbuje przewidzieć, ile energii będzie w tym miejscu zużyte w kolejnym okresie rozliczeniowym. Tę wartość podaje do zapłacenia na rachunku. Poza tym jest tutaj też podana poprzednia prognoza i rzeczywiste zużycie w poprzednim okresie. Różnica – na plus lub na minus – jest uwzględniana w całości kwoty do zapłaty. Jeśli więc zużyliśmy mniej niż zwykle – będziemy mieli nadpłatę, czyli teraz rachunek będzie niższy. Jeśli odwrotnie – będziemy musieli dopłacić różnicę między poprzednią prognozą a realnym zużyciem.

Jak płacić mniej?

Zrozumienie podziału opłat na część sprzedażową i dystrybucyjną pozwala nieco inaczej spojrzeć na to, jaki wpływ mamy na wysokość rachunków.

Jeszcze rok temu koszty te rozkładały się mniej więcej po połowie – wyjaśnia Włodzimierz Cupryszak z Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej. – Obecnie – ze względu na wzrost kosztów produkcji, a co za tym idzie ceny samej energii na rynkach – szala przechyliła się w stronę kosztów sprzedaży, których wartość stanowi coraz większy procent rachunku.

Dlatego szczególnie teraz możemy rzeczywiście odrzuć efekty oszczędzania energii i ich wymierną wartość w złotówkach. Wprowadzenie nawet prostych nawyków oszczędnościowych może istotnie zmniejszyć ostateczną kwotę do zapłaty. O tym, jak oszczędzać energię, można przeczytać na stronie www.LiczySieEnergia.pl, na której eksperci Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej zamieścili praktyczne porady i sposoby na racjonalne korzystanie z energii. Tam też można dowiedzieć się więcej o tym, jak funkcjonuje rynek energii, czyli de facto – za co i dlaczego właśnie tyle płacimy za energię.

Materiał powstał przy współpracy z PKEE

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Materiał Partnera