Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
MWL
|
aktualizacja

"Bizancjum" w państwowej fundacji obracającej miliardami złotych

387
Podziel się:

W rządowej fundacji, która obraca miliardami złotych, dyrektor i były radny PiS sam sobie zleca organizację imprezy za 100 mln zł i wysyła siebie na kosztowne delegacje po świecie - pisze "Gazeta Wyborcza" o Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji (FRSE). To ona m.in. od 2014 r. odpowiada w Polsce za program Erasmus+.

"Bizancjum" w państwowej fundacji obracającej miliardami złotych
Wiceminister edukacji Marzena Machałek jest przewodniczącą rady FRSE i odpowiada za nadzór nad działalnością. Według "GW" minister Przemysław Czarnek zablokował sprawę odwołania dyrektora fundacji (Agencja Wyborcza, foto-stoleczna)

Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji od 29 lat zarządza programami wymian młodzieżowych, takimi jak Comenius, eTwinning, Leonardo da Vinci i sztandarowym Erasmus+. Suma jej aktywów to 2,5 mld zł. "To przede wszystkim pieniądze unijne, MEN daje jedynie 11 mln zł" - czytamy. Ma również otrzymać prawie 1,8 mld zł z Krajowego Planu Odbudowy, m.in. na branżowe centra umiejętności.

"GW", powołując się na swoich informatorów, pisze, że są wątpliwości do transparentności polityki finansowej, a "część pieniędzy nie jest szczegółowo audytowana. To budżet operacyjny - na obsługę programów i całej FRSE. Wynosi rocznie około 95 mln zł". Rozmówcy dziennika mówią o "bizancjum", wydawaniu "gigantycznych kwot na imprezy" i "oszczędzaniu na pracownikach".

Wszyscy widzą i wiedzą, że coś jest nie tak. Wszystko opiera się na relacjach, zatrudnianiu znajomych - mówi jedno ze źródeł dziennika. - To jest bizancjum, a dyrektor i jego zastępca traktują spółkę skarbu państwa jak swoją własność.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Prezydent odrzucił "lex Czarnek 2.0". Szrot o tysiącach głosach sprzeciwu

FRSE. Kto stoi na czele Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji?

Dyrektorem generalnym FRSE jest dr hab. Paweł Poszytek, do 2010 r. radny PiS w powiecie garwolińskim. "Dostaje około 28 tys. zł, wicedyrektor kilka tysięcy mniej. Na rękę" - dodaje "Wyborcza". I porównuje te wynagrodzenia z kwotą, jaką co miesiąc otrzymuje minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, czyli około 11 tys. zł. "Ale nie wszyscy mają wysokie pensje: szeregowi pracownicy zarabiają 4-5 tys. zł. Ostatnio otrzymali zaledwie 6 proc. dodatku inflacyjnego" - napisano.

Nadzór nad organizacją pełni przewodnicząca rady FRSE Marzena Machałek, wiceminister edukacji i nauki. Pozostałe osoby zasiadające w Radzie to politycy związani z PiS, Partią Republikańską, współzałożyciel Porozumienia Centrum czy dyrektor biura zarządu PZPN.

Transfery między fundacją i prywatną spółką

Maciej Kopeć (były wiceminister edukacji, dziś wiceprzewodniczący zachodniopomorskiego sejmiku), Anna Kaczmarczyk i Piotr Gajewski (były zastępca generalny) odmówili podpisania sprawozdania finansowego FRSE. Miało to "sparaliżować działalność FRSE na pół roku i groziło bardzo poważnymi konsekwencjami dla zarządzania funduszami europejskimi".

Według ustaleń "GW" chodziło o sposób zarządzania fundacją i przepływy między nią a prywatną spółką SkillsPoland, której prezesem został Poszytek, a wiceprezesami osoby z FRSE. Wynagrodzenie pobierają członkowie zarządu, w tym prezes FRSE, w kwocie około 5 tys. zł, o której mówią "dodatek funkcyjny". Informatorzy obawiają się o to, czy wydatkowanie pieniędzy czy zlecanie prac podwykonawcom będą w pełni transparentne.

Chodzi o olbrzymie pieniądze, bo spółka SkillsPoland ma za zadanie zorganizować imprezę za 100 mln zł, po części pochodzące z funduszy unijnych. To EuroSkills, zwane igrzyskami olimpijskimi zarządów branżowych - czytamy.

Mają odbyć się w 2023 r. w Gdańsku. - Niecały zarząd FRSE wie, co się z tymi pieniędzmi będzie działo, jak już trafią do spółki - mówi informator. Źródło "Wyborczej" uważa, że "tylko rada nadzorcza i zarząd spółki będą mogły kontrolować gospodarność i celowość pieniędzy publicznych".

Jak pisze gazeta, w ubiegłym roku FRSE wypłaciło SkillsPoland 1,7 mln zł. Pieniądze były potrzebne na zorganizowanie eliminacji do EuroSkills. "Okazało się, że organizacja eliminacji kosztowała jednak 800 tys. zł. Na co wydano pozostałe pieniądze?" - pyta dziennik. Część funduszy trafiła na poczet przyszłych zawodów, a 300 tys. zł to "pozostałe koszty rodzajowe".

"Wyborcza" pisze o wątpliwościach dotyczących unii personalnej fundacji i spółki, a także delegacji dyrektora generalnego FRSE. Jest ich "nawet dwadzieścia w roku", a to "dyrektor sam je sobie podpisuje, sam jedzie i sam opłaca". Część z nich pokrywa się z publikacjami potrzebnymi do habilitacji, a koszty każdego z tych wyjazdów sięgnęły 15-20 tys. zł.

Dyrektor generalny FRSE odpowiada na zarzuty

Poszytek przekonuje, że habilitacja "dotyczy tylko i wyłącznie programu Erasmus+, więc krytyka jest bezzasadna". Uważa też, że ma za zadanie promować go również na polu naukowym. Zastrzeżeń do wyjazdów szefa FRSE nie ma też wiceminister Machałek, ani do tego, że sam zatwierdza swoje wyjazdy. Jak czytamy w jej tłumaczeniu, od 2006 r. dyrektor fundacji posiada uprawnienia do akceptowania delegacji i urlopów całego zarządu.

Poszytek broni się też przed zarzutami o nietransparentną gospodarkę finansową.

Wydatkowanie jakichkolwiek pieniędzy z budżetu operacyjnego FRSE jest poprzedzone szeregiem wewnętrznych procedur - mówi Poszytek i zapewnia, że corocznie fundacja "wzorowo przechodzi" kilkanaście audytów.

Uważa, że unia personalna FRSE i SkillsPoland wynika z faktu, że jest oficjalnym delegatem stowarzyszenia WorldSkills i jedyną osobą prawnie umocowaną do reprezentowania go z ramienia Polski. Podpiera się opinią prawną, która nie stwierdza konfliktu interesów. Uważa, że połączenie obu stanowisk jest konieczne dla "sprawnego i efektywnego" przeprowadzenia EuroSkills w Gdańsku.

Twierdzi też, że w innym razie spółka musiałaby zatrudnić zarząd oraz zespół w pełnym wymiarze za pełne kwoty wynagrodzeń. "W efekcie oszczędzamy setki tysięcy złotych" - przekonuje.

Według "Wyborczej" sprawa ma też wyraźne tło polityczne. "Poszytek twierdzi, że czuje się mobbingowany przez niektórych polityków" - czytamy. Informatorzy potwierdzają, że miał się narazić wpływowym osobom z obozu władzy.

Decyzja o jego odwołaniu miała ostatnio zapaść w KPRM. Znaleziono nawet jego zastępcę, który szykował się do tej funkcji. Ale w ostatniej chwili sprawę zablokował minister Czarnek - powiedział jeden z rozmówców.

W piśmie kierowanym do redakcji po publikacji artykułu, pełnomocnik fundacji wskazał, że:

  • delegacje dyrektora FRSE zawsze odbywają się z inicjatywy Komisji Europejskiej lub zagranicznej społeczności naukowej i pozostają w ścisłym związku z pełnioną przez niego funkcją w fundacji,
  • statut fundacji stanowi, że dyrektor nie decyduje o tym, na jaki cel przeznaczane są środki Fundacji oraz w jakiej kwocie i jest on przez niego przestrzegany,
  • FRSE nie otrzyma żadnych środków z KPO,
  • budżet operacyjny FRSE jest audytowany na takich samych ścisłych zasadach, jak inne środki fundacji,
  • spółka EuroSkills ma jedynie wspierać FRSE w organizacji imprezy EuroSkills w Gdańsku,
  • płatność na rzecz spółki SkillsPoland nastąpiła na podstawie prawidłowo wykonanej umowy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(387)
Jadwiga
rok temu
Te wszystkie dranie muszą iść do PIEKŁA
P49
rok temu
PIS to partia złodzieji i przestępców wszelkiej maści. Komuniści w Polsce nie ukradli tyle przez 40 lat co PIS z Kaczyńskim na czele w 8 lat.
vincent
rok temu
Większe pieniądze warto ulokować w nieruchomościach. Dobrze jest mieć zaufanego zarządzającego. Polecam współpracę z zarządzającym Polzen z Gdańska
bryt
rok temu
Im sie nalezy.
F-35
rok temu
W taki sposób powstaje klub milioner pisu. Zero siedzi u o. chrzestnego w Toruniu i nic nie widzi. Takie mamy prawo i niesprawiedliwość.
...
Następna strona