Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Materiał partnera
|
aktualizacja

Czy euro nam się opłaca? Coraz więcej wątpliwości

4
Podziel się:

Polska dość szybko mogłaby spełnić wszystkie kryteria pozwalające na przyjęcie euro, ale nie mamy powodów, aby się z tym spieszyć. Andrzej Gut – Mostowy, inicjator kampanii nieczasnaeuro.pl twierdzi, że nie widać wyraźnych korzyści, jakie by nam miała dać teraz wspólna waluta.

Kurs walutowy przez 10 lat mieścił się w przedziale 4,05-4,45 zł za 1 euro, co już świadczy o stabilności złotówki.
Kurs walutowy przez 10 lat mieścił się w przedziale 4,05-4,45 zł za 1 euro, co już świadczy o stabilności złotówki. (Fotolia)

Komisja Europejska ocenia, że Polska spełnia już dwa kryteria konwergencji gospodarczej, które są niezbędne do przyjęcia w Polsce waluty euro: mamy stabilne ceny i perspektywy długotrwałej równowagi finansów publicznych.

Gorzej jest ze stabilnością kursu walutowego i długoterminowych stóp procentowych, ale dzięki temu, że mamy również wysoki wzrost gospodarczy, można sobie wyobrazić, że za kilka lat bylibyśmy w stanie bez większych problemów spełnić i te kryteria.

Zresztą nasz kurs walutowy przez 10 lat mieścił się w przedziale 4,05-4,45 zł za 1 euro, co już świadczy o stabilności złotówki. Jednak rząd PiS stoi twardo na stanowisku, że w interesie Polski nie jest pośpieszne przyjmowanie euro i ma w tym wsparcie wielu ekonomistów. Okazuje się bowiem, że pozostanie przy złotówce bardziej nam się opłaca niż wchodzenie do eurolandu.

Strefa euro w złym kształcie

Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych, wskazuje, że kształt strefy euro jest niezgodny z teoretycznymi założeniami ekonomicznymi. Obszar, na którym obowiązuje wspólna waluta powinien skupiać kraje będące na podobnym etapie rozwoju gospodarczego i mające także równowagę handlową między sobą. Tak jednak nie było już w momencie wprowadzenia euro, a teraz te różnice jeszcze się pogłębiły.

Dietl wskazuje, że dzięki euro najbardziej skorzystały Niemcy, mniej Holandia i Austria, ale inne państwa, takie jak Grecja, Hiszpania, czy Włochy, odnotowały straty.

– Niemcy w momencie wprowadzania euro miały zrównoważony handel zagraniczny, a teraz mają nadwyżkę eksportu nad importem w wysokości aż 7 proc. PKB – argumentuje Dietl.

Słowacja skorzystała?

Zwolennicy euro przekonują, że Polska nie powinna jednak zwlekać z przyjmowaniem euro, a jako przykład kraju, w którym wspólna waluta zdała egzamin, pokazują jednego z naszych sąsiadów – Słowację.

Ale Andrzej Gut – Mostowy, inicjator kampanii nieczasnaeuro.pl, podnosi, że nasza sytuacja jest diametralnie inna. Po 10 latach (Słowacja przyjęła euro 1 stycznia 2009 roku) skutki ekonomiczne przyjęcia unijnej waluty przez Słowację można ocenić najwyżej jako neutralne.

Najpierw, przez pierwsze trzy lata, niektóre branże, w tym turystyka „dostały w kość”, bo np. o 25-30 proc. spadła liczba turystów z Polski, doszło też do znacznego spadku PKB. Potem sytuacja się poprawiła, ale trzeba mieć na uwadze to, że „gospodarka Słowacji jest specyficzna” – 80 procent PKB to produkcja i eksport samochodów i podzespołów motoryzacyjnych, to determinuje gospodarkę Słowacji. Ma ona najwyższy procent produkcji samochodowej na głowę mieszkańca na świecie i euro daje stabilność eksporterom – podkreśla Andrzej Gut-Mostowy.

Polityka też ma znaczenie

Polska gospodarka jest inna, u nas większość produkcji i usług (około 60 proc.) jest kierowana na rynek wewnętrzny, więc przedsiębiorcom euro nie jest potrzebne. Ponadto, jak pokazuje przykład ostatniego kryzysu światowego, kraje, które tak jak Polska mają narodową walutę, lepiej poradziły sobie z finansowymi problemami. To dlatego też ze swoich koron nie chcą zrezygnować Szwedzi, Czesi i Duńczycy, a przy forincie chcą pozostać Węgrzy.

Andrzej Gut-Mostowy zaznacza, że podczas dyskusji o euro powinniśmy brać też pod uwagę czynniki polityczne. I tutaj przykład Słowacji jest również pouczający. Słowacja w momencie przyjmowania euro była nastawiona do unijnej waluty bardzo optymistycznie, ale dwa lata później problemy z euro doprowadziły do upadku rządu i rozwiązania parlamentu. Podłożem kryzysu politycznego była sprawa pomocy finansowej dla Grecji.

- Słowacy twierdzili, że są za małym krajem, aby ratować unijnego bankruta, nie chcieli płacić na emerytury Greków, którzy żyli ponad stan – przypomina Andrzej Gut-Mostowy. I podkreśla, że ówczesna premier Słowacji Iveta Radičová wielokrotnie podnosiła, że płace Greków były trzy razy wyższe niż Słowaków, a emerytury nawet 4 razy wyższe i dlatego Słowacy nie rozumieli, dlaczego mają im pomagać finansowo. Ostatecznie jednak parlament w październiku 2011 roku zatwierdził zwiększenie udziału Bratysławy w Europejskim Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) z 4,4 do 7,7 mld euro przez co Słowacja udzieliła Grecji większej pomocy finansowej w przeliczeniu na głowę mieszkańca niż bogaty Luksemburg, ale wcześniej upadł rząd, a parlament zgodził się na rozpisanie przedterminowych wyborów.

Andrzej Gut-Mostowy podziela opinie większości polskich i wielu zagranicznych ekonomistów, którzy nie widzą powodów, abyśmy mieli śpieszyć się do przyjęcia euro. Posiadanie złotego bardziej się nam bowiem opłaca, zwłaszcza, że chcemy gonić rozwinięte gospodarki zachodnie – przy euro ten proces znacznie by został spowolniony. Więcej na nieczasnaeuro.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(4)
WYRÓŻNIONE
Kamal
5 lata temu
Złotówki są dobre dla NBP bo może manipulować kursem złotego w wiadomym celu
ZK590
5 lata temu
Złotówka jest dobra dla polskiego rządu. Nie widać, że polski robotnik zarabia 500 euro na miesiąc.
JG
5 lata temu
Zmiany waluty "Nie Czas !" , ale na zmianę "barw klubowych" TAK !??? I to ma być wiarygodne źródło analizy i wniosków ?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (4)
JG
5 lata temu
Zmiany waluty "Nie Czas !" , ale na zmianę "barw klubowych" TAK !??? I to ma być wiarygodne źródło analizy i wniosków ?
Toya2
5 lata temu
Wprowadzenie w Polsce euro ustabilizuje rynek.
Kamal
5 lata temu
Złotówki są dobre dla NBP bo może manipulować kursem złotego w wiadomym celu
ZK590
5 lata temu
Złotówka jest dobra dla polskiego rządu. Nie widać, że polski robotnik zarabia 500 euro na miesiąc.