Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Kwiecień
Przemysław Kwiecień
|

Bernanke trzęsie rynkami

0
Podziel się:

Wczorajszy dzień nie był zbyt obfity jeśli chodzi o publikacje danych makroekonomicznych, jednak do bardzo dużych zmian w wycenach rynkowych przyczynił się szef Fed, Ben Bernanke.

Bernanke trzęsie rynkami

Często bywa tak, że dni, które teoretycznie wyglądają na spokojne przynoszą bardzo duże zmiany. Wczorajszy dzień nie był zbyt obfity jeśli chodzi o publikacje danych makroekonomicznych, jednak do bardzo dużych zmian w wycenach rynkowych przyczynił się szef Fed, Ben Bernanke.

Na konferencji w Hiszpanii omawiał on przyczyny kryzysu w sektorze finansowym USA, ale także przedstawił swój punkt widzenia na obecną sytuację gospodarczą. Było to niezwykle istotne, gdyż kolejne posiedzenie Fed zaplanowane jest dopiero w końcówce czerwca (zaś od ostatniego minął ponad miesiąc) i rynek potrzebował wskazówek odnośnie szans na dalsze obniżki stóp.

I takie wskazówki dostał. Bernanke uznał, że choć inflacja powinna zgodnie z prognozami Fed obniżać się zauważalnie w przyszłym roku, zagrożenie dla takiego scenariusza jest po stronie wyższej inflacji - zwłaszcza za przyczyną cen ropy. I choć z drugiej strony zagrożenie dla wzrostu jest negatywne, uznał on, iż obecnie stopy procentowe są odpowiednio pozycjonowane do utrzymania stabilnej ścieżki wzrostu i inflacji.

To mocne słowa, zwłaszcza w zestawieniu z ekspansywnym wcześniej podejściem Fed. Potwierdza ono jednocześnie, iż jest spora szansa, że 2% (tyle obecnie wynosi główna stopa Fed) to minimum obecnego cyklu polityki monetarnej. To pozytywne dla dolara i negatywne dla rynków akcji.

Kolejne trzy dni na rynakch będą bardzo intensywne, już za sprawą publikowanych danych. Dziś przede wszystkim wskaźniki ISM dla sektora usług, które dopełnią obrazu po serii ISM dla przemysłu. W strefie euro oczekuje się spadku wskaźnika do poziomu 50,6 pkt., w USA do 51 pkt., zaś w Wielkiej Brytanii utrzymania na poziomie 50,4 pkt. Ponadto o godzinie 14.30 w USA raport ADP, traktowany jako prognostyk piątkowych danych o zatrudnieniu.

Poprzedni raport wskazał na wzrost zatrudnienia o 10 tys., tym razem rynek oczekuje spadku o 30 tys. (dane za maj). W USA jeszcze pierwsza rewizja danych odnośnie wydajności i kosztów pracy w pierwszym kwartale, a w strefie euro dane o kwietniowej sprzedaży detalicznej.

Waluty - 1,4450 w zasięgu dolara?

Ewentualne pokonanie wsparcia na poziomie 1,5284 mogło by uczynić sytuację na parze EURUSD bardzo interesującą. Pod tym względem, iż potencjalnie możliwości dalszego umocnienia dolara byłyby bardzo duże. Minimalistyczny scenariusz to 1,5039, ale rysująca się na wykresie dziennym formacja głowy i ramion mogłaby sprowadzić notowania pary nawet w okolice dołka z początku lutego, czyli 1,4450.

Choć na razie wygląda to na science fiction, wczoraj dolar istotnie zbliżył się do wsparcia z 8 maja, a powodem była oczywiście wypowiedź szefa Fed. Duży ruch również na parach USDJPY i USDCHF, ale warto zwrócić uwagę, iż lokalne maksima z końca maja ciągle są nienaruszone.

Dla dolara szansą na ich pokonanie (co zapewne pomogłoby też w teście wsparcia na EURUSD)
są dane w USA w końcówce tygodnia (zwłaszcza zatrudnienie), choć na przeszkodzie jutro może stanąć szef ECB, który może być albo jastrzębi jak zwykle, albo wyjątkowo jastrzębi, co już wzmocniłoby euro. Spadek na parze GBPUSD powstrzymany został na poziomie 1,96, który jest dość istotnym wsparciem.

Wczorajsza sesja na rynku złotego przyniosła sporą zmienność, a wszystko za sprawą wypowiedzi Bernanke i jej wpływu na rynek eurodolara. Złoty generalnie przez większość dnia wykazywał się sporą tendencją do umacniania.

Po otwarciu na poziomie 2,17 w przypadku USDPLN i 3,38 w przypadku EURPLN, obydwie pary kierowały się w dół do 2,1560 i 3,3627 (nowe roczne minimum na parze EURPLN) przed wystąpieniem szefa Fed. Spory spadek na parze EURUSD musiał zaowocować wzrostami par złotówkowych i tak się stało - USDPLN wzrosła do 2,1850, zaś EURPLN do 3,3710.

Surowce - Gdzie Bush i Sarkozy nie może...

Jak widać szef Fed ma większą moc sprawczą niż prezydent Francji, premier Wielkiej Brytanii, czy nawet prezydent USA - przynajmniej jeśli chodzi o rynki finansowe. Ta ostatnia trójka próbowała w minionych tygodniach bezskutecznymi apelami wpłynąć na ceny ropy.

Szef Fed zapewne nie miał takiego celu, jednak to właśnie jemu udało się sprowadzić notowania poniżej linii wsparcia, co zwiększa szansę na rozszerzenie korekty na tym rynku. Wczoraj notowania ropy były pod potrójną presją. Po pierwsze, Bernanke wskazał na ropę jako bezpośrednie zagrożenie inflacyjne.

Po drugie, znaczące umocnienie dolara działa negatywnie na ceny wyrażone w dolarach, nawet uwzględniając relatywnie słabą ostatnio zależność pomiędzy dolarem a ropą.

Wreszcie, koniec cyklu obniżek to nienajlepsze wieści dla akcjonariuszy, a z kolei słabe zachowanie rynków akcji nie pomaga notowaniom ropy. W rezultacie baryłka Brenta potaniała wczoraj o ponad 3% do 124,10 USD, naruszając wsparcie na poziomie 124,95 USD i otwierając sobie drogę do dalszej przeceny.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)