Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dolar negatywnym bohaterem tygodnia

0
Podziel się:

Mimo, że w ujęciu piątek-piątek amerykańska waluta straciła tylko nieznacznie w relacji do pozostałych, to mijający tydzień był okresem o dużej zmienności i przyniósł wiele emocji.

Rynek międzynarodowy:

Mimo, że w ujęciu piątek-piątek amerykańska waluta straciła tylko nieznacznie w relacji do pozostałych, to mijający tydzień był okresem o dużej zmienności i przyniósł wiele emocji. Jak pamiętamy przemówienia szefa FED w Kongresie w dniach 19-20 lipca b.r. przyniosły sporo zamieszania na rynkach. Ben Bernanke postawił wtedy tezę, iż oczekiwane spowolnienie amerykańskiej gospodarki w najbliższych kwartałach może doprowadzić do okiełznania presji inflacyjnej, dając tym samym sugestię, iż cykl podwyżek stóp procentowych już wkrótce się zakończy. Naszym zdaniem założenia te są nieco ryzykowne, ale na rynku wciąż pokutuje przekonanie o „nieomylności” szefa FED – warto przypomnieć sobie osobę Alana Greenspana.

Tymczasem opublikowane w ubiegłym tygodniu dane makroekonomiczne nadal pozostawiają pewną „niepewność” odnośnie tezy postawionej przez Bena Bernanke. Z jednej strony wzrost gospodarczy w II kwartale spowolnił do 2,5 proc. kw/kw. z 5,6 proc. kw/kw. w I kwartale i wobec zakładanych 3,0 proc. kw/kw., ale z drugiej deflator PKB utrzymał się na niezmienionym poziomie (po rewizji I kwartału) i wyniósł 3,3 proc. kw/kw, a wskaźnik PCE Core wzrósł do rekordowego poziomu 2,9 proc. kw/kw z 2,0 proc. kw/kw wcześniej. Zwiększył się także indeks kosztów zatrudnienia, który w II kwartale wzrósł o 0,9 proc. kw/kw wobec 0,6 proc. kw/kw poprzednio. Nie są to mocne wskazania sugerujące wyhamowywanie presji inflacyjnej, zwłaszcza, że opublikowane bieżące dane nie wskazują, aby gospodarka miała rzeczywiście silnie spowolnić. Poza odczytem o sprzedaży nowych domów w czerwcu, która spadła o ponad 3 proc. m/m, pozostałe figury były lepsze od oczekiwań. Mimo drogiej ropy indeks zaufania konsumentów wzrósł w czerwcu do poziomu 106,5
pkt. Z kolei dynamika zamówień na dobra trwałego użytku wyniosła aż 3,1 proc. m/m. Jedynie Beżowa Księga pokazała, że sygnały możliwego spowolnienia w okresie do 17 lipca b.r. odnotowano w większej liczbie okręgów niż wcześniej (sześciu z dwunastu). Rynek zignorował jednak zapis, że producenci z większą łatwością mogą przerzucać koszty na konsumentów, chociaż skala ta jest ograniczana przez wzrost konkurencji.

Podczas najbliższego tygodnia inwestorzy będą nadal „wyszukiwać” informacje mogące potwierdzić spowolnienie amerykańskiej gospodarki, nie pamiętając, że poziom inflacji nie tylko od tego zależy. I tak poznamy odczyt indeksu Chicago PMI, oba ISM-y, a także comiesięczny raport z rynku pracy. Każda z tych publikacji może przynieść spore ruchy na rynku i wiele interpretacji. Poza tym uwaga skupi się także na Eurostrefie. Już w najbliższy czwartek członkowie Europejskiego Banku Centralnego mogą złamać zasadę i podczas telekonferencyjnego posiedzenia zdecydować się na podwyżkę stóp procentowych o 25 p.b. do poziomu 3,00 proc. Czy jednak ruch ten jest rzeczywiście dosyć pewny? Wzrost inflacji w czerwcu zahamował na poziomie 2,5 proc. r/r, podaż pieniądza M3 za ten sam okres spadła do 8,5 proc. r/r, a informacje napływające ostatnio np. z Niemiec były mieszane. Dodatkowo w dłuższym okresie spowolnienie gospodarcze w USA przełoży się na sytuację w Eurostrefie. Będący nieraz dosyć powściągliwy i sceptyczny Jean Claude
Trichet będzie miał niełatwą sytuację. Poza strefą euro pozostałymi kluczowymi kwestiami będą kwestia rewaluacji chińskiego juana i sytuacja na Bliskim Wschodzie. W pierwszym przypadku pojawia się coraz więcej głosów z samych Chin, że takie posunięcie jest konieczne, chociaż przedstawiciele Ludowego Banku Chin nadal pozostają niewzruszeni. W drugim próby powstrzymania walk w Libanie na razie spełzły na niczym, a ignorancja tego faktu przez rynki może okazać się w dłuższym okresie błędem.

Naszym zdaniem pole do dalszej deprecjacji dolara jest ograniczone i najbliższy tydzień w ogólnym rozrachunku powinien przynieść wzrost wartości amerykańskiej waluty.

Rynek krajowy:

Początek tygodnia przyniósł kontynuację wcześniejszego ruchu i umocnienie złotego. Kurs EUR/PLN spadł w czwartek do poziomu 3,90 zł, a USD/PLN 3,0625 zł. Klimat podgrzewała dosyć dobra sytuacja na emerging markets, gdzie mieliśmy do czynienia z podwyżkami stóp procentowych. Na taki ruch w naszym regionie zdecydowały się banki centralne Węgier, Słowacji i Czech. W obliczu spekulacji wokół zakończenia cyklu zacieśniania polityki pieniężnej w USA, takie posunięcia zostały odebrane dosyć dobrze. Z tego grona wyłamała się tylko nasza RPP, która zdecydowała się pozostawić stopy procentowe na poziomie 4,00 proc. Opublikowana projekcja inflacyjna pokazała jednak, że inflacja może nieco szybciej zbliżyć się do celu i fakt ten został zauważony przez członków Rady. Niemniej jednak wciąż dominuje obóz „gołębi”, który zdaje się ignorować potencjalne skutki suszy i wysokich cen paliw. Mimo tego warto przytoczyć opinię jednego z „jastrzębi”, który przyznał, że w podwyżki stóp są już bliższe, chociaż wiele będzie zależeć od
kształtowania się inflacji bazowej na przestrzeni najbliższych 4-6 miesięcy.

Cieniem na złotym może w końcu położyć się polityka, chociaż rynek na razie wydaje się ignorować te kwestie. Tyle, że premier Jarosław Kaczyński i minister Stanisław Kluza będą musieli w końcu zmierzyć się z rzeczywistością, w której dochody przyszłorocznego budżetu będą o 4 mld zł mniejsze i trzeba będzie po części zrezygnować z obiecanych wydatków, albo zdecydować się na podwyżki akcyzy, bo o realizację programu „taniego państwa” raczej będzie trudno. Tyle, że w tym mogą napotkać sprzeciw Samoobrony, która wyraźnie chce poprawić swoją pozycję w sondażach przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi. Andrzej Lepper zapowiedział, iż będzie się domagał zwiększenia w przyszłorocznym budżecie wydatków na rolnictwo i socjał, a jeżeli to nie będzie możliwe nie wykluczył wcześniejszych wyborów. Prawo i Sprawiedliwość pozostaje na razie nieugięte, a Jarosław Kaczyński zapowiada, że takiego rozwiązania się nie boi. Czyżby, zatem czekała nas „ciekawa” polska jesień?

Koniec tygodnia przyniósł już osłabienie naszej waluty. W piątek po południu za jedno euro płacono 3,9370 zł, a za dolara 3,0860 zł. Wydaje się, że rynek wskazuje tym samym kierunek na nadchodzący nowy tydzień.

komentarz
komentarze walutowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)