Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Gospodarka hamuje. To odbija się na walutach

0
Podziel się:

W ubiegłym tygodniu euro osłabiło się w stosunku do dolara. We wtorek kurs EUR/USD ustanowił najwyższy poziom od miesiąca (1,3283), jednak zaraz potem nastroje pogorszyły się i eurodolar rozpoczął spadki.

Gospodarka hamuje. To odbija się na walutach

Notowania przełamały krótkoterminową linię trendu wzrostowego i w przeciągu dwóch dni zniżkowały o około 160 pipsów. Ostatecznie kurs ustanowił minimum na poziomie 1,3095, jednak po konferencji prasowej Mario Draghi sentyment nieco się poprawił i eurodolar wyhamował spadki- tydzień zakończył się przy poziomie 1,3140.

Strefa euro pogrążona w kryzysie

Ubiegły tydzień przyniósł bardzo słabe dane z Europy. Najpierw rozczarowała sprzedaż detaliczna w Niemczech oraz dynamika PKB w pierwszym kwartale w Hiszpanii, a następnie potwierdzenie słabej koniunktury dały fatalne odczyty indeksów PMI dla przemysłu w kwietniu. Siłę spowolnienia gospodarczego dobrze obrazują odczyty dla Hiszpanii i Niemiec, gdzie wspomniane indeksy spadły do najniższych wartości odpowiednio od 34 i 33 miesięcy.

Recesja i kłopoty budżetowe Hiszpanii są dyskontowane o dłuższego czasu, natomiast w przypadku Niemiec- najsilniejszej i najbardziej wpływowej gospodarki strefy euro- słabe dane wywołują dużo niepokojów. Niemcy miały bowiem napędzać koniunkturę całego Eurolandu, a w tej chwili inwestorzy widzą, że tak się nie dzieje. Silne spowolnienie w niemieckim przemyśle jest o tyle zaskakujące, że kolejne wzrosty wartości odnotowują indeksy ZEW oraz Ifo (zegar koniunktury w oparciu o składowe indeksu instytutu Ifo znajduje się obecnie w obszarze wskazującym na ożywienie).

W kontekście wyraźnie spowalniającej gospodarki strefy euro dziwić nieco może postawa Europejskiego Banku Centralnego z Mario Draghi na czele. W czwartek bowiem ECB pozostawił stopy procentowe bez zmian i jest to o tyle zrozumiałe, że nie tak dawno zostały przeprowadzone operacje płynnościowe mające na celu wspomaganie koniunktury. Jednak pewnym zaskoczeniem może być wyraźna niechęć prezesa ECB do cięcia kosztu pieniądza i brak zmiany poglądu ECB na gospodarkę Eurolandu po bardzo słabych odczytach indeksów PMI.

Co więcej Mario Draghi zauważa pozytywne skutki LTRO, m. in. wzrost podaży kredytów, jednak zdaje się ignorować fakt niskiego popytu na kredyty ze strony firm (który mógłby się pojawić jeżeli stopy zostałyby obniżone). Dlatego też mimo lekko „jastrzębiego" tonu prezesa ECB prognozujemy, że na najbliższych posiedzeniach może dojść do obniżki kosztu pieniądza o 25 punktów bazowych.

Kolejne luzowanie coraz bliżej?

Dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych również nie wypadły najlepiej. Co prawda w drugim dniu tygodnia pozytywnie zaskoczył indeks ISM dla przemysłu w kwietniu, który wzrósł po tym jak poprzedniego dnia wartość indeksu Chicago PMI znacznie spadła, to jednak kolejne dane nie dawały już powodów do zadowolenia. Silniejszą niż zakładała prognoza, ujemną dynamikę w marcu odnotowały bowiem zamówienia w przemyśle (-1,5 proc. m/m), a wartość indeksu ISM dla sektora usług w kwietniu spadła z 56 do 53,5 pkt.

Coraz bardziej daje się również zauważyć wyhamowanie poprawy na rynku pracy. Raport ADP wskazał na najniższy przyrost zatrudnienia w sektorze prywatnym od października ubiegłego roku (119 tys.) oraz wzrosła planowana liczba zwolnień publikowana w raporcie Challengera (40,5 tys.). Potwierdzeniem słabnącej kondycji rynku pracy był piątkowy odczyt zmiany zatrudnienia w sektorze pozarolniczym w kwietniu, który uplasował się na poziomie 115 tys., czyli najniższym od listopada ubiegłego roku.

Słabe dane z amerykańskiej gospodarki zwiększają prawdopodobieństwo podjęcia przez Fed decyzji o kolejnym luzowaniu ilościowym, dlatego w najbliższym czasie mogą stać się powodem do spadku wartości amerykańskiej waluty. Rezerwa Federalna zwraca szczególna uwagę na rynek pracy, z tego względu kolejny słaby odczyt przybliża Fed do podjęcia dalszych kroków stymulujących gospodarkę.

Polska – gwałtowne zmiany jeszcze przed nami

Tradycyjnie początek maja stoi pod znakiem przerwy majowej i związanej z nią brakiem publikacji istotnych danych makro, mogących przełożyć się na zmianę postrzegania polskiej gospodarki przez inwestorów. W środę poznaliśmy indeks PMI dla przemysłu Polski, którego wartość w kwietniu obniżyła się i wynosi 49,2 pkt., poniżej wartości 50 pkt. świadczącej o wkroczeniu w strefę spowolnienia gospodarczego. Wraz z sezonem urlopowym notowania na warszawskim parkiecie odznaczały się małą zmiennością, a wartość obrotu w piątkowe popołudnie, stanowi zaledwie 30 proc. obrotu z poniedziałku.

Sytuacja na rynku giełdowym może się w długiej perspektywie nieznacznie poprawić w związku z optymistycznymi oczekiwaniami co do wyników finansowych spółek giełdowych w I kwartale br. Nasza gospodarka nadal pozostaje wrażliwa na informacje ze strefy euro, ale w porównaniu do pozostałych parkietów regionu, GPW pozostaje najbardziej atrakcyjnym rynkiem wraz z giełdą w Istanbule.

Malejący popyt dyktuje spadki cen miedzi

Ceny miedzi zaliczają w mijającym tygodniu kolejny spadek i obecnie znajdują się na poziomie 374 dolarów za funt.. W porównaniu do cen zamknięcia z ostatniego tygodnia kwietnia spadek netto wynosi 2,09 proc. Spadki podyktowane są niejednoznacznymi danymi makro z gospodarki Stanów Zjednoczonych oraz dalszym pogorszeniem się sytuacji makro Państwa Środka, będącego głównym odbiorcą tego surowca na rynku światowym.

Pomimo spadku zapasów w magazynach w Szanghaju oraz na giełdzie metali w Londynie inwestorzy nie prognozujemy w najbliższym czasie wzrostów, argumentując swoje stanowisko niejasnym losem danych z amerykańskiego rynku pracy oraz obawami o kryzys zadłużeniowy w Europie.

Nie wszystko co złote się świeci?

Ceny złota w piątek zniżkują o 1,60 dolara do poziomu 1636 dolarów za uncję, co jest najniższą wartością od początku kwietnia. Tym samym złoto pozostaje nadal poniżej 50-okresowej średniej kroczącej i poziomu wsparcia wyznaczonego wartością z 6 kwietnia, wynoszącą 1639 dolarów za uncję. Jednym z źródeł słabnącej wartości złota jest deprecjacją rupii względem dolara, co powoduje, że kupcy na rynku indyjskim, będącym największym odbiorcą tego kruszcu na świecie, zgłaszają mniejszy popyt przekładający się na spadek dynamiki sprzedaży.

Niemniej ostatnie dni nie zakłócają przebiegu trendu wzrostowego obserwowanego od początku tego roku i po upływie 5 miesięcy złoto zyskuje na wartości 5,4 proc. w stosunku do dołków z końca grudnia.

Czarne złoto coraz tańsze

Powolne wygasanie obaw dotyczących eskalacji kryzysu nuklearnego w Iranie, słabe dane makro z Europy oraz wysokie poziomy zapasów – to wszystko przekłada się na kontynuację spadków wartości ropy na świecie w okolice poziomów z połowy lutego br. Cena baryłki ropy brent wynosi obecnie 114 dolarów, natomiast baryłki ropy WTI 101 dolarów. W perspektywie najbliższych dni będziemy mogli obserwować dalszą wędrówkę cen w kierunku południa, co by było znaczące szczególnie w przypadku ropy WTI, której cena może spaść poniżej psychologicznej granicy 100 dolarów.

Spadki cen ropy odzwierciedla również ponad 1-procentowy spadek wartości indeksu CRB, łączącego ceny kontraktów terminowych na surowce z miesięcznym wygładzeniem cen.

Całkowicie odwrotna sytuacja panuje na rynku walutowym, gdzie notowania złotego w stosunku do euro i dolara amerykańskiego cechowały się w ostatnim tygodniu dużą zmiennością. Kurs EUR/PLN wzrósł o ponad 300 pipsów i jego wartość w piątkowe popołudnie oscyluje wokół poziomu 4,18. Również kurs USD/PLN odnotował wzrost z poziomu 3,13, odnotowanego w ostatnim dniu kwietnia, do poziomu 3,18. W dłuższym okresie, wraz z deprecjacją euro w stosunku do dolara, będziemy obserwować powolne osłabienie się polskie waluty, której docelowymi poziomami są 4,22 dla euro oraz 3,24 dla dolara amerykańskiego.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)