Na nie najlepsze nastroje wśród inwestorów ma przełożenie powracająca ponownie kwestia Grecji i Hiszpanii. W przypadku tego pierwszego kraju głównym temat są wprowadzane oszczędności. Narastające z tego powodu niezadowolenie społeczne utrudnia coraz bardziej dokonywanie nowych cięć. Te jednak mogą być konieczne, bowiem jak donosi prasa deficyt budżetowy Hellady sięgnął poziomu 20 mld EUR i był dwukrotnie większy niż szacowano. To nie wróży nic dobrego na przyszłość, także w przypadku rynków finansowych. Niepokojące w tym przypadku jest również odłożenie publikacji raportu Troiki ws. oceny zaawansowania greckich reform.
Jak poinformowali przedstawiciele Unii Europejskiej taki ruch był podyktowany chęcią uniknięcia zawirowań w globalnej gospodarce przed wyborami w USA. Warto jednak przypomnieć, że kwestia publikacji raportu ciągnie się już od dłuższego czasu (początków miał być on znany na początku września). Drugim elementem, który w tym tygodniu szczególnie będzie zwracał uwagę inwestorów jest sytuacja Hiszpanii. Minister gospodarki tego kraju zapowiedział, że w czwartek 27 września rząd w Madrycie zatwierdzi projekt budżetu na 2013 rok.
Dzień później przedstawiony zostanie natomiast plan nowych reform oraz drugi szczegółowy audyt hiszpańskich banków. Te dwa wydarzenia znajdą się więc w centrum zainteresowania uczestników rynku. Powodem tego są spekulacje jakoby działania rządu premiera Rajoya, zmierzające do redukcji wydatków były podłożeniem do spełnienia warunków otrzymania pomocy finansowej jak i możliwości skorzystania z programu skupu obligacji uruchomionego przez EBC. Taki scenariusz został jednak wykluczony przez ministra gospodarki. Nie zmienia to jednak faktu, że spekulacje i oczekiwania w tej sprawie mogą wpływać na nastroje rynkowe i wycenę hiszpańskiego długu oraz innych instrumentów finansowych. W tej trudnej sytuacji pocieszeniem dla uczestników rynku mogą być natomiast doniesienia o tym, że prowadzone są prace nad zwiększeniem zdolności pożyczkowych funduszu ESM do 2 bln EUR.
Złoty słabszy na otwarciu
Początek nowego tygodnia nie przebiega zbyt pomyślnie dla rodzimej waluty. Już końcówka piątkowej sesji przyniosła wzrost cen zagranicznych walut, który jest kontynuowany dziś o poranku. Słabość złotego podyktowana jest przede wszystkim niestabilną sytuacją na eurodolarze. Ta zaś jest pochodną kłopotów w Hiszpanii i Grecji. Problemy z wprowadzaniem nowych oszczędności, wysoki deficyt budżetowych Hellady, niepewność ws. zwrócenia się Madrytu o międzynarodową pomoc powoduje, że na rynku ponownie wzrasta awersja do ryzyka. To zaś przekłada się na zmniejszenie zaangażowanie inwestorów w rodzimy pieniądz.
Drugim czynnikiem, który ciąży rodzimej walucie są nadal wysokie oczekiwania co do cięć stóp procentowych w Polsce. Część tego zjawiska została już ujęta w cenach, jednak nie można wykluczyć, że dalej będzie ono pretekstem do podbijania ewentualnej deprecjacji złotego. Impulsem do tego mogą się stać publikowane w dniu jutrzejszym dane z polskiej gospodarki o dynamice sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia. Słabe odczyty będą kolejnym impulsem w stronę Rady Polityki Pieniężnej, że przy hamującej gospodarce trzeba podejmować działania na rzecz wzrostu.
Niewiele danych na początek
Poniedziałkowe kalendarium makroekonomiczne zawiera tylko jedna istotną publikację. O godzinie 10:00 ogłoszony zostanie indeks instytutu IFO z Niemiec. Analitycy oczekują wzrostu tego wskaźnika z poziomu 102,3 pkt. do 102,5 pkt.