Dla rynku długu najważniejszą informacją w poniedziałek będzie podaż obligacji pięcioletnich.
Inwestorzy rano za jednego dolara musieli zapłacić 3,585 złotego, czyli o 0,8 gr więcej niż w piątek wieczorem, ale za euro o 0,2 gr mniej, bo 4,395 złotego.
"Są to poziomy zbliżone do piątkowego zamknięcia w odchyleniu od starego parytetu. Nastąpiła korekta na eurodolarze. Euro zaczęło spadać (...) Dolar w horyzoncie powinien zyskiwać odrabiając straty z ubiegłego tygodnia" - powiedział PAP Kajetan Bulge z Capital Management.
Dolar silnie osłabił się wobec euro w piątek po publikacji amerykańskiego Departamentu Pracy, który podał, że ceny produkcji sprzedanej przemysłu (PPI) w USA w sierpniu spadły o 0,1 proc. miesiąc do miesiąca, po wzroście w lipcu o 0,1 proc. Analitycy z Wall Street spodziewali się wzrostu PPI w sierpniu mdm o 0,2 proc.
W piątek wieczorem euro umocniło się nawet do poziomu 1,23 dolara, a w poniedziałek rano spadło do 1,225 dolara.
Zdaniem dilera Capital Management złoty w czasie poniedziałkowej sesji może być podatny na spadek wartości.
"Piątkowa publikacja o bilansie płatniczym wprowadziła trochę zamieszania. Może mieć przełożenie na to, że złoty podatny będzie na spadek wartości. Dodatkowo rynek oczekuje na wtorkowe dane o inflacji za sierpień" - powiedział.
Inwestorzy na rynku długu zachowują się ostrożnie. Kluczową wiadomością będzie oferta papierów pięcioletnich na środową aukcję zaprezentowana przez resortu finansów.
"Hitem dnia będzie publikacja podaży. Na razie inwestorzy są ostrożni, oczekują także na dane o inflacji" - powiedział PAP Wojciech Labryga z BGŻ.
Dochodowość dwuletnich obligacji kontynuowała piątkowy wzrost osiągając 7,77 proc., czyli o 3 pb więcej niż na zamknięciu, pięciolatek zaś wzrosła do 7,53 proc. z 7,51 proc., dziesięciolatek do 7,15 proc. z 7,11 proc.
