Spodziewano się wzrostu tego wskaźnika o 1,0 proc. m/m, a tymczasem faktyczny wynik to 3,8 proc. Mało tego, okazało się, że w maju nie notowano spadku o 1,3 proc. m/m, jak podawano wcześniej, ale tylko o 0,5 proc. m/m. Wkrótce potem podniosły się więc notowania eurodolara, wspólna waluta zaczęła się umacniać. O ile wczesnym rankiem notowano ok. 1,3250-60, o tyle przed 16:00 jest to już ok. 1,3290.
Co prawda okazuje się, że paliwa do wzrostów jest wciąż zbyt mało, by ostro naruszyć 1,33, ale – o czym napiszemy poniżej – ruchy wystarczyły do tego, by umocnić złotówkę kosztem euro i dolara. Realny scenariusz może być teraz taki, że rynek nieco ochłonie i wieczorem oraz w nocy zejdzie na niższe poziomy, po czym tej realizacji zysków rano rozpocznie się gra pod dane niemieckie. Chodzi o dynamikę produkcji przemysłowej.
Tu jednak uwaga: niewykluczone, że nawet wynik lepszy od prognozy jest już częściowo zdyskontowany przez rynek, a to z uwagi na to, że dane z Niemiec w większości były ostatnio dobre (nie wzrosło bezrobocie, PMI dla przemysłu wzrósł ponad 50 pkt), pomijając spadek sprzedaży detalicznej. Może się więc okazać, że dopiero naprawdę mocny odczyt wywoła tyle ruchu, by ostro przebić 1,33.
Złoty nieco silniejszy
Pomimo przeciętnych nastrojów na światowych rynkach kapitałowych (nie mówiąc o WIG20, który przed godziną 16:00 tracił już ponad 1,3 proc.) i wzrastających rentowności polskich obligacji, złoty we wtorek umocnił się w stosunku do głównych walut, przede wszystkim za sprawą zwyżki głównej pary walutowej.
Skala spadków (umocnienia złotego) EUR/PLN i USD/PLN nie była może gigantyczna, ale dla wielu inwestorów z pewnością istotna – rzędu nawet 2 groszy. Po godzinie 16:00 pierwsza z wymienionych par znajdowała się na poziomie 4,2030, a druga na 3,1615.
Podobnie jak w dzisiejszym dniu, również jutrzejsze kalendarium makroekonomiczne pozbawione będzie danych z polskiej gospodarki.