Konsensus rynkowy implikował wzrost w czwartym kwartale na poziomie przynajmniej 1,1 proc. rok do roku, podczas gdy my szacujemy wzrost na 0,8 proc., a to już znacznie mniej niż w trzecim kwartale (1,4 proc.), nie mówiąc już o pierwszym, kiedy wynosił on ciągle 3,6 procent. Struktura wzrostu w ostatnim kwartale (ciągle dysponujemy niepełnymi danymi) jest niekorzystna. Nie nastąpiło co prawda dalsze wyhamowanie w inwestycjach, co należy uznać za plus, ale obserwowaliśmy pogłębienie niekorzystnych tendencji w konsumpcji prywatnej. Jej roczna dynamika w czwartym kwartale była ujemna i wyniosła ok. -0,5 proc. w skali roku. To zaś wskazuje, iż morale gospodarstw domowych są bardzo obniżone i stawia RPP pod presją szybszego luzowania polityki pieniężnej.
Tymczasem szansa na większą skalę obniżek jest. W dzisiejszym komentarzu porannym pisaliśmy o zwrocie w poglądach Zyty Gilowskiej i Adama Glapińskiego, wobec czego prawdopodobnie wystarczy przekonać do obniżki o 50 punktów bazowych prezesa Marka Belkę (który za takim rozwiązaniem głosował już w listopadzie, ale w grudniu wycofał się z poparcia dla takiego wniosku), aby taka decyzja w lutym zapadła. Dane są niekorzystne dla złotego, choć reakcja rynku jest spokojna. Jak już kilkukrotnie pisaliśmy, dla dalszej przeceny złotego konieczna jest korekta na rynkach globalnych, która jeszcze się nie rozpoczęła. Gdyby jednak tak się stało, słabe dane mogą przyspieszyć wzrosty na parze EUR/PLN, nawet w okolice 4,35-4,40.
Porównaj na wykresach spółki i indeksy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1493881200&de=1493910060&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=DNP&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=600&h=300&cm=0&lp=1&rl=1"/>