Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wyprzedaż złotego. Powód?

0
Podziel się:

Po względnie spokojnym otwarciu złoty zaczął tracić na rzecz wspólnej waluty.

Wyprzedaż złotego. Powód?

Środowa sesja na krajowym rynku walutowym przebiegała w atmosferze wyprzedaży złotego. Kurs pary USD/PLN po wczorajszych wzrostach otwierał dzisiejszy handel na wartości 3,1650.

W krótkim czasie po rozpoczęciu obrotów notowania wyrównały nocne maksima, ustalone na poziomie 3,1780 i przed jeszcze przed południem za amerykańską walutę trzeba było zapłacić ponad 3,18 zł. W tym czasie notowania euro – złotego zachowywały się podobnie.

Po względnie spokojnym otwarciu złoty zaczął tracić na rzecz wspólnej waluty. Przyczyną dzisiejszej deprecjacji rodzimej waluty był przede wszystkim pogarszający się klimat inwestycyjny na szerokim rynku. Negatywne doniesienia ze strony Włoch czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego skutecznie podnosiły poziom awersji do ryzyka.

Również z rodzimego podwórka płynęły impulsy osłabiające złotego w postaci gołębich wypowiedzi członków RPP. Jerzy Hausner stwierdził, że po listopadowej projekcji obniżka stóp stanie się możliwa. Dalej w swojej wypowiedzi posunął się Andrzej Bratkowski, który wyraził pogląd, że redukcja stóp do końca roku powinna wynieść 75 punktów bazowych.

Dodał także, że nie wyklucza złożenia takiego wniosku na najbliższym posiedzeniu. W drugiej części sesji rodzima waluta próbował odzyskiwać nieco na wartości za sprawą wzrostów na eurodolarze.

Efekt tych działań nie był jednak zadowalający i w końcówce sesji londyńskiej dolar kosztował 3,1750 zł, natomiast euro 4,0950 zł. W ciągu dnia notowaniom EUR/PLN mogła zaszkodzić wypowiedź premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że 4,50 zł za euro byłoby bezpieczne dla polskiej gospodarki.

Eurodolar łapie krótki oddech

Od początku dzisiejszej sesji londyńskiej kurs eurodolara starał się odrabiać straty jakie poniósł podczas wtorkowego handlu zza oceanem, jak i nocnych obrotów. Tuż po otwarciu notowań byki podjęły próbę sforsowania oporu na 1,2880.

Szybko jednak zrezygnowały i notowania ponownie ruszyły w okolice wczorajszych dołków. Stronie popytowej w osiągnięciu przewagi przeszkadzał nie tylko brak danych makroekonomicznych, ale również bieżące informacje napływające dziś na rynki. Zaliczyć do ich można m.in. średnio udaną aukcję włoskich bonów skarbowych.

Mimo, że Rzymowi udało się pozyskać zaplanowaną kwotę, w wysokości 11 mld euro, to musiał on za nią sporo drożej zapłacić, zwłaszcza za papiery o zapadalności 12 miesięcy. Również dzisiejsze doniesienia ze strony Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie napawały optymizmem.

Eksperci tej instytucji poinformowali w przygotowanym raporcie, że gospodarce Hiszpanii grozi zapaść, jeśli ze strony Eurolandu nie nadejdzie szybka pomoc. Według przedstawionych szacunków w przyszłym roku gospodarka tego kraju może się skurczyć o ponad 3 procent.

To o wiele więcej niż w założeniach do budżetu na 2013 rok przyjął gabinet premiera Rajoya. Taki scenariusz może zatem niepokoić inwestorów, którzy swoje obawy uwidocznią zapewne w wyprzedaży hiszpańskich obligacji. To w efekcie znów skupi uwagę na rynku długu oraz na EBC i jego programie skupu.

Zanim jednak bank podejmie działania ratujące, Madryt będzie musiał wystąpić o pomoc, a tego jak na razie nie zamierza robić. Widać zatem, że sytuacja wciąż pozostaje skomplikowana, a to przeszkadza w wyprowadzeniu odbicia na eurodolarze.

Podjęta w godzinach popołudniowych, wraz z dołączaniem inwestorów amerykańskich kolejna próba przyniosła zaledwie test poziomu 1,29. Do większy wzrostów potrzeba będzie mocniejszych, pozytywnych impulsów, tych jak na razie nie widać na horyzoncie. Jedyną obecnie kupujących byków jest bliskość dolnej linii trendu wzrostowego, która powstrzymuje zapędy podaży.

Bądź na bieżąco z sytuacją na rynkach

waluty
komentarze walutowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
FMCM
KOMENTARZE
(0)