Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
aktualizacja

Kursy walut. Rosnąca niepewność ciąży złotemu, kurs euro może zmierzać do 4,50 zł

5
Podziel się:

Złotego cechuje wyraźna słabość, gdyż obawy przed słabszym odbiciem globalnej gospodarki nadal ciążą walutom rynków wschodzących. Biorąc pod uwagę pogarszający się stan finansów państwa oraz niechęć Rady Polityki Pieniężnej do silniejszego złotego, można spodziewać się ruchu euro w kierunku 4,50 zł.

Kursy walut. Rosnąca niepewność ciąży złotemu, kurs euro może zmierzać do 4,50 zł.
Kursy walut. Rosnąca niepewność ciąży złotemu, kurs euro może zmierzać do 4,50 zł. (Pixabay)

Na rynku utrzymują się obawy co do perspektyw gospodarczych. Inwestorzy mają na uwadze sytuację epidemiczną w USA oraz nowe ogniska chorych m.in. w Tokio i Melbourne. Choć zapewne żaden rząd nie zdecyduje się na kolejny, pełny lockdown, a jedynie na zamykanie obszarów z ogniskami zarażeń, to jednak wśród konsumentów mogą zacząć brać górę zachowania ostrożnościowe, co uderzy w popyt wewnętrzny.

Rosnąca niepewność powoduje, że waluty rynków wschodzących, do których należy złoty, pozostają pod presją. W środę złotego nadal cechowała słabość i jeszcze podczas sesji europejskiej kurs euro testował kolejne maksimum, przebijając opór na 4,48 zł.

Biorąc pod uwagę pogarszający się stan finansów państwa (w 2020 roku zapowiada się rekordowy deficyt) oraz niechęć Rady Polityki Pieniężnej do silniejszego złotego, można spodziewać się ruchu euro w kierunku 4,50 zł, zanim waluta nasza zacznie umacniać się. Jednym z ryzyk dla kwartalnej prognozy PKO BP, która zakłada euro na poziomie 4,43 zł, jest rozprzestrzeniająca się pandemia koronawirusa, która może nasilić awersję wobec aktywów rynków wschodzących.

Zobacz także: Zatory płatnicze pod lupą UOKiK. "Firmy znalazły sobie sposób na tani kredyt"

Na rynku głównej pary walutowej, kurs eurodolara po raz kolejny przebił 1,13. Rynkiem głównie kierują pojawiające się informacje o stanie epidemicznym na świecie, od którego uzależnia się ścieżki rozwoju gospodarek USA i strefy euro oraz krajów azjatyckich.

Wśród części uczestników rynku dominuje przekonanie, że dalsze rozprzestrzenianie się koronawirusa może ponownie zdusić odbicie w Stanach Zjednoczonych. Jeśli obawy wzrosną, dolar jako waluta bezpieczna ponownie stałaby się poszukiwanym przez inwestorów aktywem. Na razie jednak pozostaje pod presją przenoszenia kapitału z USA do Azji z uwagi na różnice w zakresie opanowania pandemii (tylko od początku miesiąca chiński indeks CSI300 zyskał 14,7 proc. i dzięki temu znalazł się najwyżej od ponad pięciu lat).

W środę, Christine Lagarde stwierdziła, że na kolejnym posiedzeniu władz monetarnych utrzymany zostanie dotychczasowy kierunek polityki, po tym jak jego potężny bodziec ratunkowy pomógł uspokoić rynki. W opinii szefowej Europejskiego Banku Centralnego, środki podjęte w wyniku pandemii "pokazały swoją skuteczność” i teraz EBC ma czas na ocenę ich wpływu na gospodarkę (według wiceprezesa banku Luisa de Guindos w drugim kwartalePKB strefy euro mogło spaść mniej niż prognozowano).

Może to oznaczać, że w najbliższym czasie ze strony banku centralnego strefy euro raczej nie należy oczekiwać podejmowania nowych kroków w celu wsparcia gospodarki w walce z negatywnymi skutkami pandemii COVID-19. Również w USA inwestorzy czekają na kolejną serię danych makro odzwierciedlających kondycję gospodarki po ustaniu doraźnej pomocy rządowej.

W środę kalendarz publikacji gospodarczych nie zawierał kluczowych pozycji. W centrum uwagi krajowych graczy mogły znaleźć się jedynie dane o inflacji na Węgrzech za czerwiec, które tradycyjnie dają wskazówkę, co do trendu cen żywności w regionie. Słabsze od oczekiwanych dane (w czerwcu CPI na poziomie 2,9 proc. rok do roku wobec prognozowanych 3 proc.), wskazują na możliwy powrót do trendu spadkowego cen żywności w Europie Środkowo-Wschodniej.

Aby utrzymać stabilność cen i wspierać ożywienie wzrostu gospodarczego w czerwcu Bank Węgier niespodziewanie obniżył swoją główną stopę procentową o 15 pb do 0,75 proc. Wiceprezes banku poinformował później, że główna stopa procentowa może zostać w tym miesiącu ponownie obniżona o 15 pb. Narodowy Bank Węgier prognozuje, że inflacja wyniesie 3,2–3,3 proc. w 2020 roku i 2021 roku. W ocenie banku, obecnie występują silne efekty dezinflacyjne, a oczekiwania dotyczące wzrostu cen konsumpcyjnych spadły znacząco.

Joanna Bachert, PKO BP

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

komentarze walutowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(5)
GÓRAL SĄDECK...
4 lata temu
spadający kurs złotego ,powoduje ,że jesteśmy coraz większymi dziadami nie tylko do zachodniej Europy ale Litwy Łotwy Estonii, Słowacji i Słowenii a niedługo Bułgarii i CHORWACJI KTÓRE PRZYJMUJA EURO , a my ze śmieciowa drukowana na potęgę złotówką
yytrew
4 lata temu
Opór sropór topór .. takie to państwo.
milioner +
4 lata temu
Dziękujemy kaczystom za tak wspaniałą drożyznę a będzie jeszcze lepiej. Ich wyborcy nie długo będą liczyć grosze a nie tylko złotówki. Nie długo pisowcy będą milionerami jak w latach 80 tych i wtedy powiedzą że to zasługa ich panów kaczastych że są wreszcie milionerami za darmo. Dla młodych dodam że kilogram cukru będzie kosztował 30 000 zł a smartfon 2000 000 + podatek luksusowy. przygotujcie się na te wspaniałe czasy.
TreleMorele34...
4 lata temu
Im wyższy kurs euro tym lepiej dla rządu, bo będzie więcej PLN po wymianie do rozdawania jak spłynie kasa z Brukseli. A firmy ściągajace komponenty do produkcji zza granicy? A frankowicze i inni kredytobiorcy walutowi? A branża motoryzacyjna? W branża turystyczna? Elektorat rządzących raczej nie musi się tymi sprawami martwić to i rząd nie zawraca sobie tym głowy.
ola
4 lata temu
pewnie zmierza , może nawet wyżej bo to opłaca sie rządów i nieważne że importowane rzeczy drożeją: owoce, komplety mebli , aut, wczasy zagranicą będą marzeniem jak kiedyś itd sztucznie trzeba ustalić kurs walut tak żeby rzad zarabiał a reszta nieważna :(